Już od czterech dni trwają poszukiwania 50-letniego Grzegorza, który w sobotę 23 września ruszył samotnie w Tatry. Akcja poszukiwawcza przybiera na sile, jednak po Polaku zaginął wszelki ślad.Wtorek 26 września był kolejnym dniem poszukiwań 50-letniego Grzegorza. Od godzin porannych słowaccy ratownicy przeczesywali kolejne partie Tatr, mając nadzieję na odnalezienie naszego rodaka.
Od sobotniego wieczoru trwają poszukiwania 50-letniego Grzegorza. Mężczyzna ruszył samotnie zdobyć Lodowy Szczyt po słowackiej stronie Tatr. Wiadomo jednak, że podczas zejścia doznał poważnej kontuzji.W sobotę ok. godzony 21 z ratownikami TOPR skontaktował się polski turysta. Mężczyzna poinformował, że podczas zejścia z Lodowego Szczytu doznał kontuzji i nie jest w stanie samotnie kontynuować wędrówki. Niestety Grzegorz nie mógł podać swojej dokładnej lokalizacji, co utrudnia pracę ratowników. Od sobotniego wieczoru nikt nie ma z nim kontaktu.
Wrzesień bardzo długo rozpieszczał turystów świetnymi warunkami do uprawy turystyki w Tatrach. Niestety podczas weekendu doszło do załamania aury. W fatalnych warunkach, z niemal zerową widocznością, trwała akcja poszukiwawcza.Ratownicy TOPR i ich koledzy ze słowackiej Horskiej Zachrannej Służby od soboty szukają 50-letniego Polaka. Mężczyzna miał doznać poważnej kontuzji podczas schodzenia ze słowackiego Lodowego Szczytu. Jednak jak na razie nie udało się go odnaleźć.
We wtorek 13 września w godzinach porannych doszło do tragicznego wypadku w północno-zachodniej Słowacji. Dwoje 35-letnich rodziców i 4-letnie dziecko zginęli na miejscu. Policja bada przyczyny i okoliczności tragedii.
W Tatrach doszło do niecodziennej sytuacji. Niedźwiedź, próbując podkraść pokarm dzikom, ugrzązł głową w specjalnym cylindrze służącym do karmienia. Jak wyjawili specjaliści z Państwowej Ochrony Przyrody Republiki Słowackiej, kilkunastodniowe poszukiwania skończyły się odnalezieniem zwierzęcia.Zwierzę chodziło z przedmiotem na głowie aż 17 dni. Na szczęście udało mu się w porę pomóc.
Spacery po Tatrach z psami należą do rzadkości. Tatrzański Park Narodowy nie zezwala na wejście z pupilami na większość szlaków. Innego zdania są za to Słowacy. To właśnie tam przyłapano turystę z dużym psem w torbie.
Burze to jedne z najbardziej widowiskowych zjawisk meteorologicznych. Jednych fascynują, innych przerażają. Choć uchwycenie tego niezwykle dynamicznego spektaklu jest bardzo trudne, to dokonanie tego jest marzeniem wielu fotografów.Uchwycenie na zdjęciu pioruna to karkołomne zadanie. Trzeba dobrze wybrać kierunek, ustawić ekspozycję, a na koniec wcisnąć spust migawki na chwilę przed pojawieniem się błyskawicy. To niełatwa sztuka, dlatego tym bardziej warto docenić zdjęcie burzy nad Tatrami, które od poniedziałkowego wieczoru obiega sieć.
W sezonie wakacyjnym miłośnicy górskich wycieczek nie mają lekko. W Polsce mnóstwo turystów wyrusza w Tatry, przez co dostęp do popularnych atrakcji jest utrudniony. Nawet jeden z łatwiejszych szlaków nad Morskie Oko co roku przeżywa istne oblężenie.Czy istnieje takie miejsce, gdzie turysta zazna spokoju i równie pięknych widoków, co nad Morskim Okiem? Okazuje się, że tak. W tym celu wystarczy udać się kawałek dalej za polską granicę.
Wiele osób spędza wakacje w Tatrach. Szlaki zarówno po polskiej, jak i słowackiej stronie zachwycają niesamowitymi widokami. Niestety jedna z najpiękniejszych miejsc u naszych sąsiadów stało się miejscem zbrodni.Słowackie media w piątek 21 lipca przekazały bardzo niepokojące informacje. Nad Szczyrbskim Jeziorem doszło do brutalnego morderstwa. Sprawca jest już w rękach policji.
Nie cichną echa sprawy zaginionego ponad tydzień temu małżeństwa z Warszawy. Aneta i Adam Jagłowie opuścili swoje mieszkanie na Mokotowie pozostawiając w nim nastoletnich synów. Para początkowo udała się na Słowację. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że wrócili do Polski.W nocy z 20 na 21 maja 44-letnia Aneta Jagła i jej mąż 49-letni Adam Jagła opuścili swoje mieszkanie na warszawskim Mokotowie. Małżeństwo porzuciło swoich nastoletnich synów. Nowe fakty w sprawie wskazują, że zaginieni - po krótkiej wyprawie na Słowację - znów są w kraju.
W czwartek Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe poinformowało, że przerywają poszukiwania zaginionej pary z Warszawy. Małżeństwo było widziane w jednym z pensjonatów na Słowacji. Sprawa robi się coraz bardziej intrygująca.W nocy z 20 na 21 maja 44-letnia Aneta Jagła i jej mąż 49-letni Adam Jagła opuścili swoje mieszkanie na warszawskim Mokotowie. Małżeństwo porzuciło swoich nastoletnich synów. Nowe fakty w sprawie wskazują, że zaginieni znajdują się za granicą.
Od środy nasz południowy sąsiad przywróci obowiązkowe kontrole na granicy. Jest to związane z Międzynarodową Konferencją Bezpieczeństwa Globsec 2023, która będzie się wówczas odbywać. Nakaz ten zostanie zdjęty 8 czerwca.Kontrole na granicach są zmorą jeśli chodzi o wakacyjne wyjazdy. Często w długich korkach i kolejkach możemy spędzić nawet po kilka godzin, a wszystkiemu towarzyszy stres. Nasz południowy sąsiad tymczasowo przywraca obowiązkowe kontrole.
Polacy kochają podróżować. Wiele osób decyduje się na wyjazdy z biurami podróży, ale nie unikamy również samodzielnego organizowania wyjazdów. Jak się okazuje, szczególną sympatią darzymy Słowację.Podróże to jeden z najciekawszych sposobów na spędzanie czasu. Przed rokiem ok. 1,1 mln Polaków spędziło wakacje w Turcji. Ponad 1,5 mln wybrało się do Hiszpanii. Jest jednak kraj, który cieszy się jeszcze większym zainteresowaniem. Mowa o Słowacji.
Odkąd Polska znalazła się w strefie Schengen, podróże po Europie stały się banalnie proste. Niestety już w maju osoby wybierające się na Słowację będą musiały przygotować się na kontrole graniczne. Jak informują słowackie media, już w maju kraj ten przywróci kontrole graniczne na przejściach z Polską, Austrią, Węgrami i Czechami. To jednak nie koniec, ponieważ kontrole dokumentów mają zostać przywrócone również na lotniskach. Na szczęście będzie to tylko tymczasowa procedura.
Wraz z początkiem tygodnia media obiegła dramatyczna wiadomość. Trzech polskich wspinaczy w niedzielę około godz. 19:30 po słowackiej stronie Tatr porwała lawina. Niestety, jak poinformowała Horska Zachranna Słuzby, dwóch z nich straciło życie.HZS poinformowało, że do tragicznego zdarzenia doszło w okolicy Lodospadów Grosza w Dolinie Staroleśnej - dokładnej między drugim a trzecim lodospadem. W spotkaniu z osuwiskiem śnieżnym wspinacze nie nie mieli zbyt dużych szans.
Słowaccy ratownicy HZS przekazali, że czterech polskich turystów wędrujących w sobotę szlakami Wielkiej Fatry zostało hospitalizowanych. W drodze do schroniska nasi rodacy spożyli ciastka, którymi zostali poczęstowani przez innych wędrowców. Pech chciał, że zawierały substancje halucynogenne. Ratownicy z Horskiej Zahrannej Służby, czyli słowackiego odpowiednika polskiego Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, zostali poproszeni o pomoc w górskim hotelu Kráľova Studňa w Wielkiej Fatrze. Obsługa hotelowa poinformowała ich o przebywającej w schronisku grupie czterech turystów z Polski, którzy w wyniku spożycia substancji halucynogennych stracili poczucie rzeczywistości.
Ratownicy słowackiego Górskiego Pogotowia Ratunkowego (HZS - Horska Zachranna Slużba), w poniedziałek przeanalizowali wypadek z udziałem Polaków. Ich rodziny natomiast apelują o uszanowanie żałoby.Według wstępnych ustaleń słowackich ratowników polscy turyści, którzy zginęli w słowackich Tatrach, wybrali niewłaściwą, letnią drogę wspinaczkową na Gerlach. Ponadto byli związani jedną liną, a przewodnik nie miał stosownych kwalifikacji i posiadał nieodpowiednie raki.
Słowaccy ratownicy górscy odnaleźli ciała poszukiwanych trzech polskich taterników, którzy w piątek wybrali się na Gerlach, najwyższy szczyt Tatr – poinformowali w niedzielę ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby. Do tragedii doszło w rejonie Małego Gerlacha. Wcześniej informowaliśmy o akcji ratunkowej w rejonie Gerlacha – najwyższego szczytu Tatr. Jak przekazało TVP Info, Polacy wybrali się na Gerlach w piątek słuch po nich zaginął. W niedzielę ratownicy znaleźli trzy ciała.
Słowacja wprowadza ogólnokrajowy, 14-dniowy lockdown, który obejmie także osoby zaszczepione. Powodem przywrócenia restrykcji jest nagły wzrost liczby nowych zakażeń koronawirusem. Słowacja jako drugi kraj w Unii Europejskiej po Austrii, zdecydowała się na wprowadzenie pełnego lockdownu. Rząd tłumaczy, że spowodowane jest to radykalnym skokiem zakażeń koronawirusem.We wtorek Słowacja zanotowała ponad 10 tysięcy nowych zakażeń, czyli najwięcej od marca 2020 roku. W szpitalach jest ponad 3200 pacjentów z COVID-19, z których 83 procent to osoby niezaszczepione - podaje Ministerstwo Zdrowia.
Od dzisiaj niemal pół Słowacji znajduje się w czarnej strefie, w której obowiązują najostrzejsze restrykcje pandemiczne. Najwyższy stopień zagrożenia obowiązuje już we wszystkich powiatach graniczących z Polską.Słowacja objęła tzw. czarną strefą wszystkie powiaty wzdłuż polskiej granicy. W niedzielę odnotowano tam ponad 5 tysięcy 300 nowych przypadków koronawirusa, a w ubiegłym tygodniu było to nawet ponad 6 tysięcy 800. Dla porównania to tak, jakby w Polsce wykrywano prawie 50 tysięcy zakażeń dziennie.
W Tatrach doszło do śmiertelnego wypadku. Ciało turysty zostało znalezione przez ratowników TOPR w niedzielę. - Mężczyzna zmarł na skutek upadku z wysokości - mówi Gazecie Krakowskiej Krzysztof Długopolski, ratownik TOPR.W Tatrach znaleziono ciało 41-letniego turysty z Polski. Mężczyzna najprawdopodobniej zginął w sobotę 30 października. - Wtedy to w rejonie Białczańskiej Przełęczy Wyżniej działający tam taternicy wypatrzyli porzucony plecak - mówi Krzysztof Długopolski.
W związku ze skokiem zakażeń koronawirusem, w 10 z 79 słowackich powiatów od poniedziałku obowiązywać będą najsurowsze środki przeciwepidemiczne. Dotyczy to przede wszystkim regionów położonych przy granicy z Polską.20 października Słowacja odnotowała 3480 nowych zakażeń SARS-CoV-2 w ciągu doby. Jest to najwyższy wynik od marca br., gdy w tym kraju rozpoczynała się druga fala pandemii.
Słowacja rozważa wprowadzenie zakazu wjazdu dla samochodów spalinowych w rejon Tatr Wysokich. W zamian ministerstwo zaoferuje nowe ścieżki spacerowe i rowerowe i ekologiczną komunikację zbiorową. Możliwość wjazdu będą miały jedynie pojazdy elektryczne.Wielu turystów decyduje się na wyjazd w Tatry własnym samochodem, co jednak stanowi problem dla lokalnych władz, mieszkańców oraz klimatu. Poza brakiem miejsc parkingowych i zostawianiu pojazdów w miejscach niedozwolonych, spaliny powodują powiem zanieczyszczenie powietrza.Władze Słowacji zapowiedziały więc utworzenie w rejonie Tatr Wysokich strefy bezemisyjnej. Projekt nie będzie opierał się jednak na samym zakazie wjazdu dla samochodów spalinowych. Własny pojazd będzie można zostawić bowiem na wielopoziomowym parkingu, z którego będzie można się przesiąść do ekologicznej komunikacji zbiorowej.
Dwa młode niedźwiedzie straciły życie po słowackiej stronie Tatr w ciągu jednej doby. Pierwszy z nich został uśpiony po tym, jak wyjadał resztki ze śmietnika przy lotnisku w Popradzie, a drugi zginął potrącony przez pociąg.Na Słowacji żyje ok. 1000 niedźwiedzi, a w Polsce jest ich niemal 10 razy mniej. Za naszą południową granicą temat odstrzeliwania lub usypiania zwierząt budzi wielkie kontrowersje. Niedawno doszło tam do śmierci dwóch młodych osobników.
Słowaccy ratownicy tatrzańscy pomogli 99-letniemu turyście, który doznał obrażeń na szlaku w rejonie Popradzkiego Stawu. Mężczyzna musiał zostać przetransportowany do szpitala.W słowackich Tatrach doszło do wypadku z udziałem 99-letniego turysty. Do zdarzenia doszło po południu 29 września.
Słowacja od poniedziałku 13 września wprowadziła nowe ograniczenia w Tatrach. Zgodnie z nowymi zasadami posiłek w schronisku będą mogły zjeść jedynie osoby zaszczepione przeciw COVID-19. Restrykcje pojawią się również na wyciągach. Słowacja odnotowuje zwiększoną liczbę zakażeń koronawirusem. W ubiegłym tygodniu odnotowano 519 przypadków, co jest największą liczbą od maja 2021. Dlatego od poniedziałku 13 września wprowadzone zostały nowe restrykcje. Wśród regionów oznaczonych nowymi strefami znalazły się okręgi, na których terenie znajdują się Tatry: Okręg Liptowskiego Mikulasza oraz Tatry Zachodnie oznaczono na pomarańczowo, natomiast okręg Popradu i Tatry Wysokie na czerwono. Nowe obostrzenia dotkną również turystów wędrujących po górach.
28-letnia turystka z Niemiec, którą w nocy poszukiwały polskie służby, została odnaleziona po słowackiej stronie Tatr przez innego turystę. Kobiecie towarzyszył pies, który pilnował ciała.Turystka z Niemiec, która w środę wybrała się w Tatry, zgłosiła na numer 112, że jest w górach, ma problem z nogą i nie może zejść. Jakość połączenia była bardzo słaba, przez co dyspozytor usłyszał tylko, że jest w lesie, a gdzieś niedaleko jest szałas.
Polscy turyści spacerujący po słowackiej stronie Tatr zdecydowali się na kąpiel w Szczyrbskim Jeziorze mimo zakazu. Zdjęcie pojawiło się w mediach społecznościowych. Kąpielowiczów poszukuje teraz straż parku celem wręczenia mandatu.W sobotę 21 sierpnia w Tatrach było bardzo ciepło. Turyści z Polski, którzy wybrali się na spacer wokoło Szczyrbskiego Jeziora postanowili ochłodzić się w jego wodach. Nie uszło to uwadze innych spacerowiczów.