“Milionerzy” to program, który od lat cieszy się ogromną popularnością wśród Polaków. Choć do tej pory grono zwycięzców tytułowej nagrody jest zdecydowanie nieliczne, uczestnicy biorący udział w teleturnieju prowadzonym przez Huberta Urbańskiego mają nadzieję, że to właśnie oni będą mieli okazję do niego dołączyć. Okazuje się jednak, że nawet z pozoru banale pytania mogą sprawić wiele problemów.
17 sierpnia Natalia, której historię opisuje „Fakt”, miała wsiąść do samolotu i polecieć do Wietnamu (z przesiadką w Stambule). Jeden drobny, acz szalenie istotny szczegół, sprawił, że kobieta na pokład się nie dostała. Jej sytuacja przypomina o pewnym ważnym punkcie regulaminu większości linii lotniczych, o którym lepiej pamiętać.
Turystka, która wylądowała na lotnisku w Pyrzowicach, przywiozła z wakacji w Wietnamie nietypową pamiątkę – cztery opakowania kremu. W jego składzie był jednak jad kobry. I tak zaczęły się kłopoty. Kobiecie grozi do 5 lat więzienia.
Dwutygodniowa wyprawa w Wietnamie była jedną z najwspanialszych podróży w moim życiu. Tę przygodę zawdzięczam współpracy z biurem podróży Soliści. Jednak w tym niesamowitym państwie znalazłam jedno miejsce, do którego wolałabym już nigdy nie wracać.Południe Wietnamu z pewnością na długo będzie rozgrzewało moją wyobraźnię. Uśmiechnięci i życzliwi ludzie, wszechobecna natura, a do tego smaczne jedzenie i cudowne plaże. To właśnie taki "Kraj Smoka" będę chciała zapamiętać. To, co znalazłam na północy, zdecydowanie odbiegało od tego sielankowego krajobrazu.
O polskim Zakopanem głośno jest nie tylko za sprawą pięknych widoków, ale i chciwości górali. Okazuje się, że w Wietnamie można znaleźć bardzo podobne miejsce.Sa Pa, które z wielu powodów kojarzy mi się z polskim Zakopanem, to niewielka miejscowość na północy kraju. Jest bardzo popularna wśród turystów, za sprawą szlaków wiodących przez góry, ale przede wszystkim między polami ryżowymi. Miejsce to odwiedziłam i nieco poznałam dzięki Solistom.
Podróżując po świecie, szukamy niesamowitych widoków, doświadczeń, możliwości poznania innych kultur. Są jednak momenty, kiedy nie możemy wprost wyjść z podziwu, dla piękna natury. Jeden z takich momentów przeżyłam po pokonaniu 500 schodów.Dzięki współpracy z Solistami miałam możliwość doświadczyć wielu nietypowych rzeczy w Wietnamie. Jednak jednym z najgłębszych przeżyć było stanięcie na szczycie Mua, nazywanej również "górą leżącego smoka". Chwilę później z bliska przyglądałam się ciężkiej pracy na polach ryżowych.
Kraina niczym z planu Avatara. W skład baśniowej zatoki wchodzi blisko 2 tys. wysp. Ludzie mieszkają tutaj w domach na wodzie. I choć mogłoby się wydawać, że jest to raj na Ziemi, to o jednej rzeczy nie pisze się w przewodnikach.Zatoka Ha Long Bay została uznana za jeden z siedmiu współczesnych cudów świata. Po jej odwiedzeniu jestem w pełni przekonana, że zasługuje na to miano. Niestety mieszkający tam ludzie nie dorośli do tego, żeby się tam znajdować.
Egzotyczne wakacje to spełnienie marzeń niejednego turysty. Ku przygodzie i nieznanemu z Warszawy ruszyło ok. 280 klientów biura podróży Rainbow. Po wakacjach w Wietnamie mieli wrócić do Polski, ale tak się nie stało.Jak informuje epoznan.pl w poniedziałek 26 lutego kilkuset turystów z Polski utknęło na wietnamskiej wyspie Phu Quoc. Nikt nie wie, kiedy uda im się wrócić do kraju.
Jednym z największych miast centralnego Wietnamu jest Da Nang. Ok. 40 km na południowy wschód od niego znajduje się miasto krawców – Hoi An. Dziś jest to jedna z największych atrakcji turystycznych "kraju smoka". Jednak nie istniałaby, gdyby nie starania Polaka.Kazik, a właściwie Kazimierz Kwiatkowski, w Wietnamie pojawił się w 1981 roku. Jego zadaniem było badanie i przeprowadzenie konserwacji w zrujnowanej po wojnie z USA zabytkowej świątyni My Son. Jednak po przybyciu do Hoi An, Polak postanowił ocalić jeszcze jedno miejsce. Dzięki Solistom miałam okazję zobaczyć obie lokacje.
Żyjemy w czasach, kiedy już nawet galerie handlowe mają problemy ze sprzedażą. Coraz więcej zakupów robimy online, nawet nie wychodząc z domu. Na świecie są jednak jeszcze miejsca, w których zrobienie zakupów wymaga niemałego wysiłku.Delta Mekongu to jedna z największych turystycznych atrakcji Wietnamu. Jej niepisaną stolicą jest Can Tho. To właśnie tutaj nocleg zarezerwowali nam Soliści. W programie nie mogło zabraknąć wizyty na pływającym markecie, ale mniej typowych doświadczeń było jeszcze więcej.
Wyjeżdżając na zimowe wakacje, Polacy szukają przede wszystkim słońca i pięknych plaż. Nam udało się znaleźć oba te elementy, a także lokale z bardzo niskimi cenami i bez tłumów turystów. Aż trudno uwierzyć, że takie miejsca jeszcze istnieją.Wybierając urlop z Solistami, spodziewałam się aktywnego zwiedzania, spacerów nieutartymi szlakami i masy przygód. Nie sądziłam natomiast (mimo iż znałam plan wyjazdu), że w napiętym programie znajdzie się czas na spędzenie jednego dnia w wietnamskim wakacyjnym raju.
Zwykło się mawiać, że "pierwszy milion trzeba ukraść". Daję wam jednak gwarancję, że tak nie jest. Wystarczy pokonać niespełna 9 tys. kilometrów, żeby poczuć się jak prawdziwy bogacz. Milionerem zostaje się tam chwilę po wyjściu z kantoru.O jakim kraju mowa? Mam na myśli Wietnam, w którym dzięki współpracy z Solistami spędziłam blisko trzy tygodnie na przełomie stycznia i lutego. Milionerką zostałam już pierwszego dnia, kiedy 300 dolarów (nieco ponad 1200 zł) wymieniłam na ok. 7,4 mln dongów. Za tę kwotę mogłam przeżyć cały wyjazd i było mnie stać na wszystko, czego potrzebowałam.
Podróżując po Europie, czułam, że powoli zaczynam oglądać to samo. Ludzie i kultura są co prawda inne, ale zawsze podobne. W pewnym momencie wiedziałam, że jeśli chcę znów poczuć emocje związane z odkrywaniem czegoś nowego, muszę ruszyć na kolejny kontynent. Wybór padł na Azję, o której marzyłam od dawna.Ponieważ moje doświadczenie z Azją ogranicza się do Turcji, stwierdziłam, że nie chcę tam ruszać w pojedynkę i na własną rękę. Tym razem postawię na wycieczkę z biurem podróży. Po przejrzeniu wielu dostępnych ofert wybór padł na Solistów i kierunek moich marzeń, czyli Wietnam, kraj smoka, który jeszcze nie został zniszczony masową turystyką.