Ratownicy TOPR mają ręce pełne roboty niezależnie od sezonu. Turyści licznie przyjeżdżają w góry, a niektórzy z nich nie do końca zdają sobie sprawę, że jeden nieprzemyślany ruch może nawet doprowadzić do tragedii. Przykładem nierozsądnego zachowania była influencerka, która naraziła swoje życie.
Jesień to świetna pora na wycieczkę w góry. Nie można jednak zapominać, że wtedy warunki pogodowe mogą być różne. Najważniejsze, by stosować się do komunikatów wydawanych przez ekspertów, zanim zdecyduje się wyruszyć na szlak. Ostatni weekend września zaczął się dla pracowników TOPR naprawdę koszmarnie.
Do strasznych wydarzeń doszło w miniony weekend w Beskidach. 13-latek wraz z ojcem udał się na jeden ze szlaków, a po czasie jego opiekun zorientował się, że nie ma go nigdzie w pobliżu. Rozpoczął poszukiwania na własną rękę, jednak nie przyniosły one zamierzonego celu.
Wiele osób postanowiło wykorzystać ostatnie chwile ferii zimowych na górskie wędrówki. W tym gronie byli również rodzice, którzy w Sudety zabrali 12-letniego syna. Po chłopcu w pewnym momencie zaginął wszelki ślad.Rodzina wędrowała w masywie Kłodzkiej Góry. Chłopak doskonale wiedział, gdzie powinien spotkać się z rodzicami, w sytuacji, kiedy zbytnio się od nich oddali. Niestety tam nie trafił. W związku z tym rodzice wezwali pomoc.
Do niecodziennego zdarzenia podczas akcji ratunkowej doszło w Karkonoszach. Ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR chcieli pomóc pijanemu turyście, który znajdował się na popularnym górskim szlaku. 32-latek był agresywny w stosunku do innych turystów oraz do samych ratowników.Ostatecznie, straty wyrządzone przez pijanego turystę GOPR oceniło na kilka tysięcy. Mężczyźnie grozi nawet 5 lat więzienia. Jak do tego doszło?
Historia, którą w piątek opisali ratownicy górscy, powinna być nauczką dla wszystkich, którzy lekceważą góry. 14 grudnia GOPR-owcy podjęli walkę o życie turysty, który Babią Górę chciał zdobyć w samych majtkach."Suche morsowanie" to prawdziwa plaga w polskich górach. Choć w ostatnich latach niebezpiecznych incydentów z udziałem takich turystów było niewiele, to w tym roku ratownicy GOPR uratowali już pierwszego morsa. Mężczyzna leżał w śniegu.
W polskich górach zima ma się coraz lepiej. Niestety na takie warunki bardzo często nie są przygotowani turyści. W ostatnich dniach pomocy ratowników potrzebowało aż 11 osób. Niestety doszło również do tragedii.W poniedziałek 4 grudnia beskidzkie GOPR podsumowało akcje z kilku ostatnich dni. Początek grudnia nie był dla nich łatwy. Do interwencji wzywano ich w bardzo trudnych warunkach.
Południe Polski od kilku dni zmaga się z prawdziwym atakiem zimy. W górach szaleją śnieżyce, którym towarzyszy bardzo silny wiatr. Liczne ostrzeżenia, a nawet rozmowa z ratownikami nie zatrzymała jednak turysty w Bieszczadach.Mieszkaniec Podkarpacia w sobotę 2 grudnia, mimo alertów drugiego i trzeciego stopnia, postanowił zabrać w góry trzy córki. Życie ojca i dziewczynek uratowała niepozorna rzecz.
Miłośnik przyrody i gór, Jarek Błażejewski to zaangażowany członek Grupy Sudeckiej GOPR. Spotkało go jednak ogromne nieszczęście. Podczas budowy domu dla swojej rodziny uderzył w niego bal. Doznał poważnych obrażeń i jest pod stałą opieką lekarzy.“Prognozy lekarskie nie są zbyt optymistyczne, ale wierzę, że uda mi się dołączyć do grona osób, którym udało się powrócić do sprawności” - czytamy w udostępnionym na Facebooku przed GOPR Beskidy wpisie portalu Mam MOC.
Jesień to czas wędrówek po górskich szczytach. W tym czas popularnością cieszą się nie tylko Tatry, czy Bieszczady, ale również Beskidy. To właśnie tam doszło do poważnego wypadku z udziałem rowerzysty.Beskidy niezmiennie pozostają jednym z ulubionych miejsc osób uprawiających górską turystykę rowerową. Właśnie na takim wyjeździe była grupa kolarzy z Litwy. Niestety jeden z jej uczestników podczas zjazdu doznał poważnego wypadku.
16-letni Wojtek wybrał się z rodziną na wycieczkę w Góry Stołowe. Niestety, w trakcie wędrówki, podczas zdobywania jednego ze szczytów, nastolatek stracił przytomność. Ratownikom nie udało się go uratować. Rodzina Wojtka pochodzi z Ostrowa Wielkopolskiego. Pojechali w góry i zdobywali kolejne szczyty. Problem pojawił się zupełnie niespodziewanie. W pewnym momencie, podczas zdobywania góry Narożnik, 16-latek źle się poczuł.