Pojechały do sanatorium w Ciechocinku. Mówią, co działo się w nocy. "To upodlenie człowieka"
Ciechocinek jest jednym z najbardziej znanych i cenionych uzdrowisk o unikalnych walorach leczniczych i przyrodoleczniczych. Choć od dekad wyjazd do tamtejszych sanatoriów był dla wielu synonimem spokoju, odnowy i regeneracji zdrowia, współczesna rzeczywistość bywa inna. Boleśnie przekonały się o tym kuracjuszki, które po pobycie w "Domu Zdrojowym" w Ciechocinku bynajmniej nie podzielają zachwytu nad “perłą polskich uzdrowisk”. Koszmar zaczął się, gdy położyły się do łóżek.
Ciechocinek - perła polskich uzdrowisk? Turnus w sanatorium stał się męczarnią
Ciechocinek to miasto o charakterze uzdrowiskowym ze specyficznym mikroklimatem, umiejscowione między Toruniem a Włocławkiem na terenie Kujaw. Położone jest w Kotlinie Toruńskiej, w szerokiej dolinie Wisły, na lewym brzegu rzeki. Swoją sławę zawdzięcza unikalnym walorom przyrodniczym oraz licznym sanatoriom oferującym kuracjuszom i turystom szeroki wachlarz prozdrowotnych zabiegów z wykorzystaniem naturalnej solanki i wód mineralnych .
Miejscowość od wielu lat przyciąga rzesze kuracjuszy, którzy pod okiem wykwalifikowanego personelu mogą poprawić zarówno swoje zdrowie, jak i ogólne samopoczucie. Od roku 1955 datuje się boom budownictwa sanatoryjnego. Do końca lat 80. XX wieku powstało wiele sanatoriów i szpitali uzdrowiskowych, a także dom wczasowy i prewentorium. Turnus sanatoryjny zalecany jest przede wszystkim osobom z chorobami narządów ruchu, reumatycznymi, ortopedyczno-urazowymi, ginekologicznymi, układu oddechowego, nerwowego i krążenia.
Niestety okazuje się, że seniorzy, którzy najczęściej korzystają z wyjazdów do sanatoriów w Ciechocinku, muszą zmagać się nie tylko ze swoimi dolegliwościami zdrowotnymi, ale również z… pluskami. Kuracjuszki skierowane na pobyt w jednym z tamtejszych szpitali uzdrowiskowych postanowiły podzielić się z mediami swoją dramatyczną historią.
Kuracjuszki zostały pogryzione przez pluskwy. "Wmówiono mi, że to komary"
Portal Aleksandrów Nasze Miasto podaje, że w Szpitalu Uzdrowiskowym nr IV “Dom Zdrojowy” w Ciechocinku kuracjuszki zostały dotkliwie pogryzione przez pluskwy. Jedna z kobiet już pierwszej nocy zauważyła na ciele charakterystyczne ślady pogryzienia, co niezwłocznie zgłosiła pracownikom obiektu. Jej obawy zostały jednak zbagatelizowane. Stwierdzono bowiem, że za swędzące i powodujące ból ukąszenia odpowiedzialne są… komary. Ona i inne pacjentki nie chciały w to wierzyć.
Powtarzało się to każdej nocy. Byłyśmy praktycznie od samego pobytu narażone na cierpienia psychiczne i fizyczne - podkreślała rozżalona czytelniczka serwisu.
Kobieta wspomniała, że mimo przeniesienia do innych pokoi, ona i pozostałe kuracjuszki wciąż były boleśnie gryzione przez pluskwy. Choć coraz więcej pacjentów zaczęło zgłaszać podobny problem, lekarz i personel obiektu w dalszym ciągu ignorowali skargi, utrzymując, że wszystkiemu winne są komary.
Tu nie ma komarów, na noc zamykamy okna i nie włączamy świateł, żeby nie przyciągać jakichś owadów - zaznaczała rozmówczyni portalu informacyjnego Aleksandrów Nasze Miasto.
Sprawa zgłoszona do dyrektora placówki, sanepidu i NFZ
W końcu po dwóch tygodniach kuracjuszki zostały przeniesione do innych pokoi, jednak w ich ocenie personel zareagował zdecydowanie zbyt późno. Turnus trwał 21 dni. W obliczu zaistniałej sytuacji pacjentki postanowiły złożyć skargę do dyrektora placówki, dr. Marcina Zajączkowskiego, powiadomiły też sanepid i lokalny oddział NFZ. Ich zdaniem do poprawy są złe warunki sanitarne panujące w sanatoryjnym szpitalu.
Od czasu naszej skargi do dyrektora obiektu zaczęło się w końcu sprzątanie, bo w budynku panował brud, śmierdzące kanapy w górnych korytarzach i różne insekty w łazienkach, ćmianki, larwy. Na dodatek zapchane wiecznie WC. Na naszą prośbę o wymianę WC, pani pokojowa powiedziała, że mamy spłukiwać kał miską z wodą. Jesteśmy po operacjach z zakazem schylania - dodaje rozmówczyni lokalnego serwisu.
Poszkodowane pacjentki mogą liczyć na rekompensatę
Teraz pogryzione przez pluskwy kobiety domagają się zwrotu kosztów. Chociaż liczyły na wypoczynek i poprawę zdrowia, po koszmarnym pobycie w Ciechocinku konieczne było wdrożenie dodatkowego leczenia.
Byłam u dermatologa, otrzymałam zaświadczenie, że zostałam pogryziona przez pluskwy i inne insekty. Na pewno będziemy ubiegać się o odszkodowanie. To nie do pomyślenia, żeby w tak rozsławianym Ciechocinku były takie warunki. To upodlenie człowieka - zapewniła jedna z kuracjuszek
Prezes zarządu Uzdrowiska Ciechocinek S.A., dr Marcin Zajączkowski, zabrał głos w sprawie, zaznaczając, że wszystkie budynki sanatorium są regularnie poddawane dezynfekcji i deratyzacji. Podkreślił również, że obecność pluskiew mogła być spowodowana różnymi czynnikami, niezwiązanymi z zaniedbaniami sanitarnymi. Jednocześnie zadeklarował, że "jeśli pacjentki poniosły dodatkowe koszty, zostaną one zwrócone".