Za nic mają zagrożenie i alerty, ryzykują zdrowie. Ratownicy z Gdańska załamują ręce
Kąpieliska w Sopocie i Gdańsku (od Brzeźna po Jelitkowo) zostały zamknięte po pożarze hali w gdańskim porcie. Niestety, pomimo czerwonych flag, alertów, ostrzeżeń i tablic informacyjnych przy wejściach na plaże, plażowicze wchodzą do zanieczyszczonej wody.
Pożar w Gdańsku
O pożarze magazynu w Nowym Porcie pisaliśmy w serwisie turysci.pl w poniedziałek. Przypomnijmy, że ogień rozprzestrzenił się w hali z tekstyliami, a strażacy walczyli z nim przez całą noc – z powodu możliwego zanieczyszczenia wody 15 lipca (poniedziałek) do mieszkańców wysłano alert, żeby zrezygnować z morskich kąpieli w Gdańsku Brzeźnie. Następnego dnia rozszerzono zalecenie na wszystkie plaże od Nowego Portu do Jelitkowa. Zamknięto również kąpieliska w Sopocie.
Ostrzeżenie i zakaz kąpieli obowiązuje do odwołania. Nadal istnieje zagrożenie zanieczyszczeniem – na wodzie stwierdzono wyraźne ślady olejowe.
Czytaj także: Stegna, Jantar, Sobieszewo. Sprawdziliśmy, jak turyści odpoczywają nad Bałtykiem
Plażowicze bagatelizują zakaz
Jak jednak informuje WP, wielu turystów nie zamierza rezygnować z wchodzenia do wody. Dziennikarka serwisu wybrała się na plaże objęte zakazem i ku jej zaskoczeniu okazało się, że plażowiczom nie przeszkadza smuga oleju w wodzie.
Z relacji WP wynika, że na sopockiej plaży wręcz trudno było znaleźć wolną przestrzeń. Ratownicy przyznają natomiast, że „mają ręce pełne roboty” i że „jest gorzej niż wtedy, gdy kąpielisko jest otwarte”. Warto dodać, że na plażach powiewają czerwone flagi.
„Większość stosuje się do zakazu, ale wielu moczy nogi. Bardzo dużo jest także spacerowiczów, którzy idą brzegiem i chłodzą się, brodząc po kostki w wodzie. Po chwili mijam ratownika z megafonem, który najpierw po polsku, a potem po angielsku przypomina, że nie wolno się kąpać i należy zostać na piasku” – opisuje dziennikarka.
Czytaj więcej: Dofinansowanie wczasów dla seniorów. Oto jakie warunki trzeba spełnić
Policja na plażach
Nieco gorzej sytuacja wygląda w Jelitkowie, gdzie nie ma ratowników. "Coraz więcej osób odważniej moczy nogi. Wiele z nich brodzi po kolana, ale też sporo osób puszcza do wody dzieci. Gdy słyszę, że jedna rodzina mówi po niemiecku, a około roczny maluch jest po szyję w wodzie, martwię się, że nie wiedzą o zakazie. Ojciec z szerokim uśmiechem odpowiada mi, że tak, wie, więc na chwilę tracę chęć do zagadywania ludzi" – czytamy w artykule WP.
Niestety do wielu zagranicznych turystów nie dotarły ostrzeżenia i nie mają pojęcia o zakazie wchodzenia do wody. Potwierdzają to policjanci, którzy chodzą po niestrzeżonych częściach plaż i informują plażowiczów o zagrożeniu. A Polacy? Z relacji wynika, że “często mają zakaz za nic”.
“Mamy na przykład problem z tymi dwiema paniami – wskazuje na kobiety zanurzone po szyję. – Wołaliśmy je wcześniej do siebie. Powiedziały, że nic nie wiedziały, że nie można się kąpać. Minęło 10 minut, patrzymy, a one znów weszły do wody” – opowiada dziennikarce funkcjonariusz.
Turyści mogą kąpać się w Gdańsku na kąpieliskach Stogi, Górki Zachodnie, Sobieszewo, Orle, Świbno.