Włoskie miasto wprowadza kary dla turystów. Mogą mocno nadszarpnąć wakacyjny budżet
Miasta i miasteczka, które w sezonie letnim tłumnie eksplorują turyści, coraz częściej mają dość wakacyjnego rozluźnienia odwiedzających. Tym razem włoska miejscowość mówi "dość" i wprowadza zakazy, które niektórym mogą wydawać się absurdalne. A chodzi o goliznę.
Stop stopom bez butów!
San Felice Circeo to miejscowość w prowincji Latina w regionie Lacjum. Z Rzymu dojedziemy do niego w około 2 godziny samochodem, kierując się na południe. Charakterystycznym punktem miasta jest skalisty przylądek Monte Circeo, z którego możemy obserwować urokliwe wybrzeże.
Początki San Felice Circeo sięgają czasów rzymskich – do dziś przyciągają turystów, którzy cenią nie tylko piękne okoliczności przyrody i rozległe plaże, ale również historyczny sznyt na czele z wykopaliskami archeologicznymi. Kiedyś w miasteczku urlopowali przede wszystkim zmęczeni miejskim skwarem Rzymianie, teraz – ukojenia w kurorcie szukają tysiące turystów z całego kontynentu.
Okazuje się, że władzom tak bardzo zależy na robieniu dobrego wrażenia i "ochronie wizerunku", że postanowiły
zabronić strojów plażowych poza plażą
. Oznacza to, że za bose stopy i spacer miejskimi uliczkami w kąpielówkach grozi mandat.
Warto zatem pamiętać o ubraniu
!
Kary za goliznę
Rozporządzenie z serią zakazów podpisał burmistrz miasta Monia Di Cosimo. Jak podaje dziennik "La Repubblica" na liście znalazło się chodzenie boso i w strojach plażowych po ulicach, ale również... suszenie prania w widocznych miejscach. Przepisy dotyczą historycznego centrum i głównych ulic. Obowiązują do końca września i lepiej ich przestrzegać, bo przewidziane kary mogą skutecznie nadszarpnąć wakacyjny budżet – wahają się od 25 do 500 euro. Czyli od około 100 do ponad 2000 zł .
Burmistrz wyjaśnia, że zakazy wynikają z "potrzeby ochrony wizerunku San Felice Circeo", ponieważ na terenie miasta notowane są zachowania sprzeczne z przyzwoitością i regułami. Właśnie za takie Di Cosimo uznaje paradowanie bez butów czy z gołym torsem. Zaskoczeniem dla wielu może być kwestia suszącego się prania, wszak jest to jeden z charakterystycznych elementów włoskiego południa.
Czytaj więcej: Nagła zmiana prawa, mniej leżaków i wyższe ceny. Ten kraj przestał pieścić się z turystami
"Marzę o tym u nas"
Włosi nie pierwszy raz wprowadzają przed wakacjami zakazy , które niektórym wydają się specyficzne, a wśród innych zdobywają poparcie. Niektórzy ironizują, że już niebawem wszystko będzie zakazane, a lato najlepiej spędzać w domu, bo trudno nadążyć za kolejnymi zasadami. Inni piszą, że "marzą o takich zakazach w Polsce".
Przypomnijmy, że w zeszłym roku na plażach na Sycylii i Sardynii
wprowadzono dzienne limity odwiedzających
, a turyści chcący z uroków piaszczystego wybrzeża, musieli uiścić opłatę. Natomiast władze Sant'Antioco (Sardynia) zakazały spożywania posiłków na plaży oraz zgromadzeń pod parasolami. Wysokie kary (nawet do 2 tysięcy złotych) groziły również za rozbijanie namiotów i układanie prowizorycznych parawanów z kamieni lub gałęzi.