Rejs z delfinami i wizyta u dzikich małp niecałe 4 godziny lotu z Polski. Najtańsze bilety już za 350 zł
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam stado delfinów wyskakujących z wody tuż obok naszej łodzi, dotarło do mnie, że - mimo trudów podróży - warto było się tam wybrać. Niepozorny Gibraltar, położony zaledwie na 6,5 km kw., to miejsce, które ze względu na nietypowe atrakcje po prostu trzeba odwiedzić.
To zamorskie terytorium Wielkiej Brytanii zamieszkuje zaledwie ok. 34 tys. mieszkańców, jednak turyści chętnie obierają ten kierunek.
Jak dotrzeć na Gibraltar?
Gibraltar znajduje się na południu Półwyspy Iberyjskiego i graniczy z Hiszpanią. Administracyjnie należy do królestwa Wielkiej Brytanii. Z tego powodu mieszkańcy tego terytorium, których jest zaledwie ok. 34 tys., mówią biegle po hiszpańsku oraz po angielsku z całkiem nietypową odmianą brytyjskiego akcentu.
Tamtejsze lotnisko jest tak malutkie, że dziennie obsługuje zaledwie od jednego do trzech lotów krajowych, zwykle są to połączenia z Londynem lub Manchesterem linii easyJet i British Airlines.
Jednodniowa wycieczka na Gibraltar będzie świetnym pomysłem dla tych, którzy wybierają się do Andaluzji na wypoczynek. Z Malagi do “małej Wielkiej Brytanii” odległość wynosi zaledwie 140 km, łatwo można ją pokonać wynajętym samochodem.
Dla tych nie są zmotoryzowani, polecam autobus. Hiszpańska firma Alsa oferuje transport z Malagi do La Línea de la Concepción, miasteczka granicznego z Gibraltarem. Bilety można kupić przez internet lub na dworcu autobusowym, ceny wahają się od 13 do 20 euro w jedną stronę. Dobrym pomysłem jest wyjazd w godzinach porannych (7-8) i powrót wieczorem.
Jeden dzień na zwiedzanie Gibraltaru moim zdaniem w zupełności wystarczy.
W okresie jesienno-zimowym z Polski jest dużo lotów do Malagi w bardzo atrakcyjnych cenach. W grudniu 2023 r. za połączenie na trasie Wrocław - Malaga w dwie strony zapłaciłam 240 zł. W sezonie trzeba się liczyć ze sporą podwyżką cen.
Praktyczne informacje dot. Gibraltaru
Z dworca w La Línea de la Concepción do granicy z Gibraltarem dzieli odległość zaledwie kilkuset metrów, które należy przejść pieszo. Podobnie kontrolę graniczną - również należy przez nią przejść, dwukrotnie - w każdym kraju - pokazując dowód osobisty lub paszport. Mimo, że Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej, Gibraltar pozostaje w strefie Schengen. Po formalnościach związanych z dokumentem tożsamości, czeka na was inny świat.
Z budki strażników granicznych należy iść wzdłuż głównej ulicy, która krzyżuje się z… pasem startowym tamtejszego lotniska. Dobrze przeczytaliście. W wyznaczonym do tego miejscu i przy akompaniamencie zielonego światła, gdy żaden samolot nie wystartuje, trzeba przejść przez pas startowy.
“Marlena, czuję się jak w Anglii” - napisał do mnie kolega, który - za moją namową - na początku stycznia wybrał się na Gibraltar. Tamtejsze uliczki, sklepy, wystrój na ulicy, np. słynne czerwone budki telefoniczne sprawiają, że można myślami przenieść się do prawdziwie brytyjskiego świata.
Co więcej, w lokalach usługowych obowiązują funty. Owszem, można płacić w euro, jednak wówczas kurs jest bardzo mało korzystny. Znaki drogowe, menu w restauracjach czy nazwy produktów w sklepach są w języku angielskim.
Uwaga, Gibraltar jest drogi. Ceny w niektórych restauracjach czy nawet w sklepie spożywczym mogą naprawdę zaskoczyć. Swego czasu mieściła się tam baza wojskowa brytyjskiego Royal Navy, jednak dziś tamtejsza gospodarka opiera się na turystyce, handlu, usługach i podatkach od zakładów bukmacherskich, których nota bene na miejscu nie brakuje.
Delfiny i małpy na Gibraltarze
Gdy pracowałam jako pilotka wycieczek w Hiszpanii, wielokrotnie odwiedziłam Gibraltar. Te dwie atrakcje zawsze robiły największe wrażenie - delfiny i małpy. Wystarczy, że wpiszecie w wyszukiwarkę “dolphin adventure Gibraltar”.
Następnie wybieracie datę i interesującą was opcję. Moje grupy i ja najczęściej korzystaliśmy z biletu łączonego w cenie 38,5 funtów brytyjskich na rejs z delfinami i wjazd oraz zjazd kolejką ze skały Gibraltarskiej. Dzieci do 12 r.ż. mają 20 funtów zniżki. Choć kwota tej wycieczki wydaje się wysoka, uwierzcie mi na słowo, że warto - będziecie zachwyceni.
W rejonie Zatoki Gibraltarskiej pływają setki dziko żyjących delfinów, które żywią się tamtymi rybami i czują na tyle bezpiecznie, by wydawać na świat młode.
Rejs katamaranem w pościgu za delfinami warto rozpocząć w godzinach porannych. Załoga łodzi na początku obserwuje wodę przez lornetkę w celu znalezienia stada. Następnie katamaran podpływa w dany region i turyści mogą oglądać cudowny morski spektakl. Po ok. 90 minutach rejsu łódź z powrotem dobija do portu.
“Spodziewaj się niespodziewanego”, czyli z wizytą u magotów
Kolejnym ważnym punktem programu są słynne na całą Europę magoty, czyli lokalne małpy. Mieszkają one na słynnej Skale Gibraltarskiej. Dotrzecie tam bez problemu spacerkiem przez słynny deptak z rozlicznymi sklepami.
Możecie skorzystać z dwóch opcji - kolejki oraz wspinaczki. Osobiście zawsze wybieram kolej, gdyż trwa zwyczajnie krócej, a widoki są po prostu nieziemskie. Tych, którzy mają więcej czasu i lubią trekkingi dobrym pomysłem będzie wejście na górę. Wówczas możecie po drodze też zajrzeć do jaskini krasowej św. Michała i podziwiać jej tunele.
“Spodziewaj się niespodziewanego” - to adekwatne motto dot. wizyty u małp. Te zwierzęta są bardzo inteligentne, sprytne i silne. Nawet nie zauważysz, kiedy wyrwie ci torbę, wskoczy na plecy czy rozszarpie na twoich oczach butelkę z wodą. Wychodząc z wagonika kolejki zazwyczaj nowych gości wita jedna z małp i lustruje każdego turystę w poszukiwaniu jedzenia. Pod żadnym pozorem nie próbujcie ich dotykać. Magoty żyją na wolności i nie zapominajcie, że są dzikimi zwierzętami.
Byłam świadkiem jak jedna z uczestniczek mojej wycieczki zaczęła klepać małpę po głowie, a ta w odwecie ugryzła ją w rękę aż do krwi. Na szczęście na miejscu są ratownicy i specjalny pokój z dobrze wyposażoną apteczką. Innym razem dwie kobiety biegały wokół małego stadka małp, a te zdenerwowane wyrwały jednej z nich plecak i rozpruły kilka metrów dalej. W bagażu turystyka miała nie tylko banana, który z pewnością skusił małpę swoim zapachem, ale też portfel z dokumentami. Małpa nic sobie z tego jednak nie zrobiła i wyrzuciła łup daleko ze skały.
Wybierając się na wizytę do magotów koniecznie zamknij swój plecak, a torbę schowaj pod kurtkę. Absolutnie też nie jedz niczego w ich towarzystwie.