Pojechała z wnukami w sezonie nad Bałtyk. “Nie mogę czytać o tych bzdurnych cenach”
Nasza czytelniczka pani Grażyna postanowiła podzielić się w komentarzu pod jednym z tekstów portalu Turyści.pl na Facebooku swoimi przemyśleniami na temat cen nad Morzem Bałtyckim. Kobieta opowiedziała o wakacjach z wnukami, które wcale nie kosztowały fortuny.
Jak się okazuje, nie wszystkim straszne w tym roku były paragony grozy.
Paragony grozy nad Bałtykiem
Tegoroczne wakacje nie należały do najtańszych. Paragony grozy straszyły wielu Polaków. Niektórzy łapali się za głowę patrząc na ceny gofrów czy noclegów w niektórych miejscach. Pod wtorkowym tekstem na temat niezwykłej sytuacji na plaży w Mielnie wywołała się dyskusja właśnie na temat cen. Niektórzy opisywali swoje obiady, inni skarżyli się na kwoty, jakie zostawili na wakacjach.
Jedną z internautek, która wypowiedziała się na temat narzekających komentujących była pani Grażyna. Kobieta opisała swoje wakacje z wnukami.
Pojechała na wakacje z wnukami
“Byłam w pierwszej połowie sierpnia z wnukami nad naszym morzem i przekonałam się osobiście, jak to jest naprawdę z tymi paragonami grozy i z cenami za noclegi. Wybrałam się spontanicznie, w ostatniej chwili” - rozpoczęła swój wywód pani Grażyna.
“Ci, co piszą [w komentarzach - red.] o cenach, to chyba korzystali z hoteli 7-gwiazdkowych i jadali posiłki w pałacach. Ja tam pojechałam skorzystać z kąpieli w Bałtyku, pozwiedzać urokliwe miejsca i wypocząć. I mi się to udało” - dodaje kobieta. Pani Grażyna wynajęła pokój w pensjonacie z łazienką i wspólną kuchnią. Za 10 dni pobytu za trzy osoby zapłaciła 1620 zł. Wychodzi 162 zł za dobę, 54 zł od osoby.
“Nie mogę czytać o tych bzdurnych cenach”
Kobieta wskazuje, że cena obiadu dwudaniowego z kompotem w jadłodajni to ok. 30 zł os osoby. “Można było kupić sobie tylko drugie danie, np. karczek w sosie z ziemniaczkami i zestawem surówek za 24 zł. Kotlet schabowy z ziemniaczkami i surówkami to również ok. 30 zł” - opisuje pani Grażyna.
“Pytam się więc, gdzie te paragony grozy? Fakt, jeśli chodzi o ryby to wszędzie są drogie. Raz pozwoliłam sobie na obiad z rybką (...). Może mi ktoś zarzucić, że byłam pewnie w jakiejś nieznanej miejscowości, a ja byłam w Dźwirzynie niedaleko Kołobrzegu (...). Nie mogę czytać o tych bzdurnych cenach co niektórzy wypisują” - zakończyła swój wpis.