Pasażerowie samolotu przeżyli horror. Ukazał się apokaliptyczny widok, jest nagranie
Ten lot pasażerowie i załoga z pewnością zapamiętają na długo. Do sieci trafiło przerażające nagranie prosto z kokpitu. Jeden z pilotów uchwycił na nim moment lądowania, kiedy w mieście obowiązywał czerwony alert. Z okien na pokładzie ukazał się apokaliptyczny widok. Do ostatniej chwili nikt nie wiedział, czy uda się bezpiecznie dotrzeć na płytę lotniskową.
Dramatyczne chwile na pokładzie samolotu
13 listopada Malagę nawiedziły ulewne deszcze i bardzo silny wiatr, które spowodowały, że konieczne było wprowadzenie w mieście czerwonego alertu . W tym czasie do lokalnego lotniska zbliżał się samolot gotowy do wyjątkowo trudnego lądowania. Gdy maszyna była coraz bliżej płyty lotniskowej jeden z pilotów chwycił za telefon i zaczął nagrywać. Niemal wszystko znalazło się pod wodą, ale to nie koniec.
Nagranie z lądowania samolotu
Piloci samolotu zdawali sobie sprawę, że lądowanie może nie przebiec, jak tego oczekiwali. Ze względu na intensywny deszcz i mgłę widoczność była bardzo mocno ograniczona. Nie bez powodu, gdy panują takie warunki, loty często są odwoływane.
Znajdujący się w kokpicie pilot nagrał otaczające port lotniczy tereny. Znajdująca się w pobliżu rzeka Guadalhorce zalała wszystko wokół i mało brakowało, by dotarła na pasy startowe. Niektóre drzewa nawet częściowo znalazły się pod wodą.
Nie trzeba było długo czekać na pierwsze komentarze internautów pod opublikowanym filmem . Użytkownicy platformy X zwrócili uwagę na bardzo istotną rzecz. Zastanawiali się, jakim cudem pilot zdołał wszystko nagrać ? Jak się okazało, telefonu użyła inna osoba, która w tym czasie znajdowała się w kokpicie.
Ulewy w Maladze. Co z lotami z Polski?
Sytuacja w Maladze dochodzi do stabilizacji i obecnie trwa akcja sprzątania ulic na skutek intensywnych ulew. Już w piątek, 15 listopada władze miasta zarządziły ponowne otwarcie szkół. Po kryzysowych incydentach ruch lotniczy z Polski do Malagi wrócił do normy, loty odbywają się jak dotychczas. Władze regionu jednak stale monitorują sytuację.
Źródło: The Mirror
