Chwile grozy w samolocie lecącym do Krakowa. Polak zagrażał wszystkim na pokładzie
W samolocie lecącym z Bristolu do Krakowa rozegrały się prawdziwe chwile grozy. Jeden z pasażerów zachowywał się w sposób, który mógł doprowadzić do prawdziwej tragedii. Załoga i pilot nie mogli pozostać obojętni na jego wybryki. Wtedy 45-letni Polak nie wiedział jeszcze, co go czeka.
Awantura w samolocie
Połączenia lotnicze między Polską a Wielką Brytanią są jednymi z najbardziej obleganych przez naszych rodaków. Wszystko przez to, że wielu z nich zdecydowało się tam wyjechać do pracy i zostało znacznie dłużej, niż początkowo przewidywali.
Na szczęście, tanie linie lotnicze dbają o to, aby z różnych miast regularnie kursowały tam samoloty, co sprawia, że przemieszczanie się między tymi dwoma krajami nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Niestety podczas jednego z ostatnich lotów z Bristolu do Krakowa doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Jeden z pasażerów stanowił realne zagrożenie dla podróżnych i załogi maszyny, na której pokładzie się znajdowali.
Podróżniczy hit w Action za mniej niż 25 zł. Niezastąpione cacko przyda się podczas każdego wyjazduMężczyzna zagrażał podróżnym i załodze
Cała sytuacja miała miejsce 12 listopada br. Pilot maszyny lecącej z Bristolu do Krakowa poinformował odpowiednie służby stacjonujące na miejscu, że na pokładzie znajduje się agresywny mężczyzna. 45-latek miał zachowywać się w sposób agresywny w stosunku do załogi i pozostałych podróżnych, a ponadto ignorować polecenia wydawane przez obsługę lotu.
To jednak nie koniec nierozważnego zachowania, jak się później okazało, mieszkańca Elbląga. Oprócz awanturowania się próbował świadomie uszkodzić lecący samolot.
Próbował też w trakcie lotu uszkodzić okno samolotu - informuje Karpacki Oddział Straży Granicznej.
Pasażer zaatakował mundurowych
Zaraz po wylądowaniu na krakowskim lotnisku, do samolotu weszła wezwana i poinformowana o całym zajściu Straż Graniczna. Mundurowi poprosili agresywnego pasażera o wykonywanie ich poleceń, jednak mężczyzna nic sobie z tego nie robił.
Od 45-latka biła wyraźnie wyczuwalna woń alkoholu. W związku z tym, że naruszył nietykalność cielesną jednego z funkcjonariuszy, zostały wobec niego użyte środki przymusu bezpośredniego w postaci obezwładnienia i założenia kajdanek.
W efekcie przyznał się do winy i zgodził na przyjęcie kary. Otrzymał karę grzywny w wysokości 10 tys. zł oraz 1,5 tys. zł nawiązki na rzecz funkcjonariusza, którego zaatakował.
Mężczyzna został zatrzymany w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 222 § 1 Kodeksu karnego tj. naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Popełnienie tego czynu zagrożone jest karą grzywny, karą ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 3 - podaje Karpacki Oddział Straży Granicznej.