Paragon grozy z taksówki w Zakopanem. "Był to jeden z najdroższych kursów w Polsce"
Od pewnego czasu Zakopane nie słynie już wyłącznie z popularnego wśród turystów kierunku wypoczynkowego oraz atmosfery nie do podrobienia, a panującej tam pod każdym względem drożyzny. Jeden z czytelników "Tygodnika Podhalańskiego" podzielił się z tamtejszą redakcją paragonem, na którym widniała kwota do zapłaty za kurs obejmujący niewiele ponad 2 km. Internauci nie dowierzają, a kierowcy łapią się za głowy.
Po kuriozalnie drogich kwaterach w okresie sylwestrowym , wysokich rachunkach w restauracjach i kwocie do zapłaty za skorzystanie z toalety , która przez wielu mogła zostać potraktowana jak żart, przyszedł czas na "paragon grozy" prosto z zakopiańskiej taksówki. W sieci ukazało się zdjęcie paragonu, który kierowca wręczył turyście po pokonaniu 2,2 km.
Zakopane stolicą nie zimy a drożyzny
Turyści, którzy regularnie odwiedzają miejscowości pod samiusieńkimi Tatrami, zauważyli, że szalejąca inflacja nie omija również tamtych terenów. Chociaż dla wielu zimowy wypad na narty to tradycja, wysokie ceny w kurortach sprawiają, że Polacy na wakacjach i feriach zaciskają pasa w porównaniu z poprzednimi laty .
Omijanie głównych kierunków turystycznych i wybór tańszych miejsc zakwaterowania to nie jedyny sposób na tańszą wyprawę w góry. Nie ma się co dziwić, bowiem ceny naprawdę poszły w górę, a na pokrycie wszystkich kosztów związanych z wypoczynkiem nie każdy może sobie pozwolić.
Okazuje się, że świetny biznes w turystach wywęszyli również taksówkarze. Ostatnio w sieci pojawiło się zdjęcie paragonu, który wywołał spore poruszenie wśród internautów. Kwota widniejąca na rachunku wydaje się na tyle kuriozalna, że pasażer postanowił skontaktować się z redakcją "Tygodnika Podhalańskiego", by na własne oczy mogło zobaczyć ją szersze grono odbiorców.
"Paragon grozy" prosto z taksówki
Turysta po przebyciu ledwo ponad 2 kilometrowej trasy musiał pokryć łączny koszt, na który składa się opłata początkowa w wysokości 15 zł i cena przejazdu z 2,2 km wynosząca 48 zł.
- Kurs odbywał się w niedzielę, więc cena była wyższa niż w dni powszednie - czytamy na stronie 24tp.pl
Nie da się ukryć, że kwota do zapłaty wydaje się naprawdę niedorzeczna. Kilometrówka, jaką naliczył sobie kierowca, mogłaby nawet pokryć koszt podróży samolotem z Polski do Oslo.
Redakcja "Tygodnika Podhalańskiego" postanowiła skonsultować się z innymi miejscowymi taksówkarzami. Jeden z rozmówców drakońską cenę za usługę tłumaczy tym, że najprawdopodobniej świadczył ją kierowca należący do firmy niezrzeszonej w działających na terenie miasta korporacji.
- Taki kurs zamówiony przez któreś z działających w Zakopanem firm taksówkarskich kosztowałby 26 zł - mówi cytowany taksówkarz.
- W mojej firmie opłata początkowa wynosi 8 złotych, a za kilometr klient płaci 6 złotych. Ten kurs w niedzielę u nas kosztowałby najwyżej 24 złote - dodaje kolejny.
Chcąc uniknąć podobnych sytuacji, taksówkarze przestrzegają, by za każdym razem, gdy wsiadamy do taksówki, zwracać uwagę na obowiązujący cennik, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z pojazdem niezrzeszonym w żadnej sieci. Widząc kwotę, która musiał zapłacić anonimowy turysta, zupełnie nie dziwią się, że przyjezdni narzekają na panujące pod Giewontem ceny. Panowie zgodnie twierdzą również, że miasto powinno określić maksymalne ceny za usługi taksówkarskie.
-
Polacy łapią się za kieszenie. Pokazali paragon z restauracji w centrum Zakopanego
-
Stewardessa znalazła w toalecie ręcznie napisaną kartkę. Natychmiast wezwała pomoc
-
Który paszport jest najsilniejszy? Polski dokument w czołówce
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami, lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres: redakcja@turysci.pl.
źródło: o2.pl; 24tp.pl