Noc na podłodze i 5 euro na jedzenie. Tak WizzAir potraktował Polaków w Hiszpanii
Rodziny z dziećmi śpiące na krzesłach w restauracji i wprost na podłodze. Vouchery na jedzenie w śmiesznej wysokości 5 euro. Pasażerowie linii WizzAir wracający z Majorki do Polski przekonali się, jak przewoźnik troszczy się o swoich klientów. A właściwie, jak tego nie robi.
Grupa Polaków utknęła w sobotę wieczorem na lotnisku w Majorce. W piątek doszło do globalnej awarii systemów informatycznych, co mogło wpłynąć na sobotni lot. I nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby przewoźnik zadbał o swoich pasażerów. Ale sposób, w jaki ich potraktował, woła o pomstę do nieba.
Kłopoty zaczęły się o 13:00
Lot powroty z Majorki do Warszawy był zaplanowany na 19:15 w sobotę. Pasażerowie linii WizzAir, zgodnie z zaleceniami, które otrzymali od swojego przewoźnika, pojawili się na lotnisku kilka godzin wcześniej. O 13:00 zaczęły się pierwsze problemy.
Czytaj więcej: Ogromne biuro podróży ogłosiło upadłość. Właśnie trwa wielki wywrót wśród turystów
Najpierw do turystów dotarła informacja, że samolot będzie opóźniony o 30 minut. Za chwilę usłyszeli, że wylecą dopiero o 21:15. Potem, że niestety będą musieli czekać jeszcze dłużej. Robiło się późno, wśród podróżnych były małe dzieci.
5 euro na jedzenie
Jedna z pasażerek feralnego lotu w rozmowie z portalem TVN24 relacjonuje:
O godzinie 23:00 zakomunikowano, że dostaniemy vouchery na jedzenie w wysokości pięciu euro, a o godzinie 24:00 będziemy mogli wejść na pokład.
Kiedy okazało się, że nie polecą nawet o północy, vouchery na marne 5 euro okazały się niewielkim pocieszeniem. W końcu turyści zaczęli dopytywać się pracowników WizzAir o nocleg. Zbliżała się już godzina 1:00.
Noc na podłodze
Co usłyszeli zmęczeni pasażerowie od WizzAir? "Jest bardzo wysoki sezon i przewoźnik nie może zaproponować noclegu." Cóż więc im pozostało – znaleźli sobie miejsce na lotnisku i w końcu poszli spać. Jedni na krzesłach w restauracji, inni na podłodze, razem ze swoimi dziećmi.
Czytaj więcej: Co się właśnie wyprawia w Zakopanem? Dzisiaj o 14:06 na Krupówkach turyści przeszli samych siebie
A na powrót do domu musieli jeszcze czekać długie godziny. Samolot, który w końcu zabrał ich do Warszawy, wyleciał dopiero w niedzielę o 14:30.
Ponad 13 godzin opóźnienia
Dziennikarze TVN24 próbowali bezskutecznie skontaktować się z liniami WizzAir z prośbą o komentarz w tej sprawie. Jedna z pasażerek opóźnionego samolotu przekazała, że przyczyną problemów miał być długi czas oczekiwania samolotu na płycie lotniska. Samolot miał "nie wyrobić się" na swoje dwugodzinne okienko wylotowe.
Czy piątkowa awaria mogła mieć na to wpływ? Być może. Ale sposób potraktowania pasażerów, którzy utknęli na lotnisku, był skandaliczny.
Zobacz także:
Globalna awaria technologiczna na lotniskach. Co z odszkodowaniami za loty?
Polskie lotniska puchną po globalnej awarii. Rozrastają się kolejki, panuje chaos