Na Islandii może dojść do prawdziwej destrukcji. "Podobna sytuacja miała miejsce w 1973 roku"
Islandia przygotowuje się do jednej z największych erupcji wulkanu w ostatnich latach. Choć turyści już nie mogą doczekać się wyrzutu lawy, to nikt nie ma wątpliwości, że tym razem nie będzie to atrakcja turystyczna. 3 tys. osób z niepokojem patrzą, co dzieje się w pobliżu ich domów.
Sytuacja w “krainie ognia i lodu” zmienia się bardzo dynamicznie. O tym, jak wyglądają działania miejscowych władz i przygotowania do erupcji rozmawialiśmy z podróżnikiem Dawidem Siódmiakiem, który od kilku miesięcy pracuje w jednym z hoteli na wyspie, o czym opowiada na instagramowym profilu “Dawid Siódmiak - Siódmy w Świecie”.
Klaudia Zawistowska, Turyści.pl: Jakie są nastroje Islandczyków? Bo Polacy są zarówno przerażeni, jak i podnieceni
Dawid Siódmiak, podróżnik pracujący na Islandii : Z tego co widzę, nastroje są dość spokojne, a decyzje pewne i przemyślane. Mieszkamy w krainie lodu i ognia, takie sytuacje nie są dla lokalnych służb czymś nowym, mają opracowane schematy i wiedzą, jak należy postępować. Z każdym nowym doświadczeniem opracowują coraz skuteczniejsze metody działania, a ogromna ilość mądrych głów monitoruje cały czas sytuację, która jest niezwykle dynamiczna.
W poprzednich nocach, w których odnotowano rój trzęsień ziemi, zostały podjęte szybkie i trafne decyzje. Nikt nie ucierpiał i wszyscy mieszkańcy zagrożonych terenów są bezpieczni. Okoliczni mieszkańcy, Czerwony Krzyż i rząd świetnie poradzili sobie z rozlokowaniem ewakuowanych. Wszyscy okazali ogromne serducho i chęć niesienia pomocy. Było to zresztą widać w mediach społecznościowych, mimo późnych godzin wieczornych. Zatem finał decyzji o ewakuacji miasta w nocy potwierdza tylko, jak dobrze była przygotowana lokalna społeczność, a wcześniejsze informacje i plany zostały przez ekspertów dobrze nagłośnione.
Z drugiej jednak strony warto zaznaczyć, że nadchodząca erupcja w żaden sposób nie jest “turystyczną”, tak, jak trzy poprzednie mające miejsce rok po roku. Natura pozwoliła wtedy na bezpieczne podziwianie tego niesamowitego zjawiska. Sytuacja, która ma miejsce obecnie z udziałem miasta, z możliwą destrukcją, może być podobna do tej, mającej miejsce w 1973 roku na wyspie Vestmannaeyjar (Heimaey). Zagrożony teren pozostanie zamknięty. Obowiązuje bezwzględny zakaz latania dronami. W tym przypadku jedynym łącznikiem pozostają lokalne źródła i oficjalnie publikowane zdjęcia. Pozostaje liczyć na to, że erupcja będzie miała łagodny przebieg bądź do niej nie dojdzie, a ponad 3 tys. mieszkańców Grindaviku będzie mogło wrócić bezpiecznie do swoich domów.
k na obecną sytuację reagują miejscowe władze. Dochodzi do zamykania regionów/dróg, czy raczej nastroje są spokojne i władze czekają na rozwój sytuacji?
Cała okolica jak i drogi dojazdowe są zamknięte. Od niedzieli trwa akcja etapowa z udziałem ratowników i mieszkańców na chwilowy powrót do swoich mieszkań i zabrania najważniejszych rzeczy. Podejmowane są również próby ratowania zwierząt, które zostały na miejscu po ewakuacji.
Nastroje są spokojne, wszyscy dostosowują się do wskazówek ratowników i dzięki temu akcje te przebiegają nad wyraz sprawnie. Także straż przybrzeżna i helikoptery są w pełnej gotowości, jeśli w trakcie działań zdążyłyby się jakieś nieprzewidziane incydenty.
Jak poważne są konsekwencje trzęsień ziemi. W sieci nie brakuje zdjęć pękniętych dróg, a także niepokojących relacji z Grindavik, gdzie rozpadlina pojawiła się w pobliżu zabudowań.
Konsekwencje mogą być poważne, ponieważ przez miasto przebiega tunel magmowy, a jego długość, jak podają lokalne źródła, sięga ponad 15 kilometrów. Sytuacja cały czas jest monitorowana, są instalowane nowe kamery, trwa analiza potencjalnego pęknięcia i wydostania się magmy na powierzchnię, a do tego brakuje bardzo niewiele. Wiele mówi się o kraterach Sundhnúkur, które położone są na północ od miasta, gdzie ostatnia erupcja miała miejsce ponad 2000 lat temu. To właśnie tam przebiega cały tunel magmowy i być może, kolejne wypiętrzenia ziemi spowodują erupcję w tych rejonach. Analizy i lokalne źródła mówią, że może również dojść do erupcji wybuchowej, czyli erupcji podmorskiej.
Czy Islandia jest bezpiecznym kierunkiem turystycznie, czy może lepiej na razie powstrzymać się od wyjazdów?
Tak, mimo okoliczności Islandia jest bezpiecznym krajem. Czy należy przekładać najbliższe plany wyjazdowe? Trudno powiedzieć, natura jest potężna i nieprzewidywalna. Chyba że ktoś w planach miał odwiedzenie Blue Lagoon, ten punkt wycieczki niestety odpada ze względu na wstrzymaną działalność , ale resztę wyspy można wciąż podziwiać bez obaw. Ruch lotniczy odbywa się bez zmian, jednak cały czas trzeba monitorować sytuację.
Czuć jedynie delikatne napięcie i niepewność wśród gości, że coś wisi w powietrzu. Wsiadają jednak dalej w auta i ruszają bez obaw we wschodnim kierunku wyspy.
Pracujesz obecnie w hotelu. Wiesz może, czy liczba rezerwacji na najbliższe dni i tygodnie zmieniła się po trzęsieniach ziemi i wydaniu alertów?
Wysoki sezon turystyczny już się kończy, jednak na ten moment nie obserwujemy zmian w dokonanych już rezerwacjach, związanych z wydarzeniami na półwyspie Reykjanes.
Czy miejscowa ludność, oprócz mieszkańców Grindavik otrzymała jakieś instrukcje bezpieczeństwa, czy raczej np. region Rejkiawiku nie jest zagrożony?
Wszyscy w Grindaviku otrzymali wskazówki. Każdy był poinformowany i dzięki temu akcja ewakuacyjna przebiegła szybko. Region Rejkiawiku i okolice nie są zagrożone. Jednak każdy przebywający na wyspie wie, gdzie szukać informacji. Działa również system wiadomości tekstowych sms typu alert RCB, jak w Polsce.