Tłumy ludzi na Śnieżce. Ich obecność na szczycie nie jest przypadkiem
10 sierpnia w Karkonoszach nigdy nie jest zwykłą datą. Tego dnia wszystkie drogi prowadzą na Śnieżkę. Nie ma to związku z pogodą, czy modą. Co rok obchodzone jest tam wyjątkowe święto.
W czwartek 10 sierpnia na Śnieżce w uroczysty sposób obchodzono święto ratowników i przewodników górskich. To jedyny dzień w roku, kiedy na szczycie najwyższego szczytu Karkonoszy odprawiana jest msza.
7 rano. Cisza, spokój i droga przede mną
Karpacz w sezonie wakacyjnym tętni życiem. Na szlakach pojawiają się tłumy, a jeszcze więcej osób można spotkać na głównym deptaku. Mimo tak dużego zainteresowania miasto dzielnie opiera się komercjalizacji i nadal zachowuje swój górski charakter.
O 7 rano, kiedy ruszam w drogę, miasto było jeszcze senne i ciche. Na niebieskim szlaku przy Kościele Wang pojawiło się raptem kilku wędrowców. Gwarniej i weselej zrobi się dopiero później. Choć większość osób pewnie i tak wybierze szlak czerwony, lub ułatwi sobie wyprawę, wjeżdżając wyciągiem na Kopę.
Msza na szczycie Śnieżki rozpocznie się dopiero o godzinie 12. Jednak ja, z moją korporacyjną kondycją, wolę wyruszyć nieco wcześniej. Dzięki temu mogę w pełni skupić się na drodze przede mną. Towarzyszą mi naprzemiennie błoga cisza, dźwięki natury. Nie ma piękniejszej muzyki. Rytm mojej wędrówce nadają jedynie uderzające o skały kije trekkingowe.
Dlaczego 10 sierpnia wszystkie drogi prowadziły na Śnieżkę?
Wybór czasu, czy miejsca na święto przewodników i ratowników górskich nie jest przypadkowy. 10 sierpnia w Kościele katolickim wspomina się bowiem św. Wawrzyńca, patrona ludzi gór. To właśnie pod jego wezwaniem jest również kaplica na szczycie Śnieżki, którą wybudowano w XVII wieku. Dodajmy, że na przestrzeni lat przechodziła ona wiele remontów.
Od lat 80. XX wieku wierni, ale przede wszystkim ratownicy i przewodnicy górscy z wielu krajów gromadzą się na szczycie, aby móc wspólnie świętować. Po mszy świętej odprawianej w trzech językach – polskim, niemieckim i czeskim, zgromadzeni ruszają w jeszcze jedno wyjątkowe miejsce. W Kotle Łomniczki, na czerwonym szlaku, znajduje się symboliczny cmentarz dla tych, którzy na zawsze zostali w górach.
"Chcielibyśmy, żeby było to miejsce, gdzie możemy się spotkać i po prostu porozmawiać"
Po drodze na Śnieżkę odwiedziłam kilka innych ciekawych punktów na mapie Karkonoszy. Idąc niebieskim szlakiem, przeszłam obok pięknej "Samotni", a na drugie śniadanie zatrzymałam się w pobliżu "Strzechy Akademickiej". Podczas podejścia na Spaloną Strażnicę przeżyłam kilka małych załamań, ale ostatecznie parłam naprzód.
Zgodnie z planem po pięciu godzinach ok. godziny 12 dotarłam na szczyt, a tam zastałam kilkaset osób. Wiele z nich miało na sobie charakterystyczne czerwone bluzy i kurtki, znak rozpoznawczy przewodników sudeckich oraz ratowników GOPR.
Część osób zgromadziła się wokół polowego ołtarza rozstawionego pod obserwatorium. Inni stali dalej, aby móc cieszyć się swoim towarzystwem. Na co dzień nie mają na to czasu. I właśnie dlatego 10 sierpnia jest dla nich tak ważny.
– Chcielibyśmy, żeby było to miejsce, gdzie możemy się spotkać i po prostu porozmawiać, być w grupie – mówi mi Kaśka, przewodniczka PTTK, która na co dzień oprowadza turystów po Ziemi Kłodzkiej.
Katarzyna, przewodniczka Wrocławskiego Studenckiego Klubu Przewodnickiego dodaje, że spotkanie na szczycie Śnieżki to również okazja do wymiany doświadczeń i nauki. – Nie robimy czegoś takiego, że na pewnym etapie przestajemy zdobywać wiedzę. Uczymy się tak naprawdę przez całe życie – podsumowuje.
Na miejscu spotykam również gwarną i wesołą grupę dziewczyn, kobiet, które dopiero uczą się na przewodniczki sudeckie. – Przyszłyśmy tutaj z nadzieją, że w przyszłym roku będziemy uczestniczyć w uroczystościach już jako przewodniczki – przyznają. Dodają również, że w tym roku obchody na Śnieżce są wyjątkowe. Rok 2023 jest bowiem rokiem przewodników sudeckich.
To właśnie te dziewczyny są moim zdaniem idealnym przykładem tego, co musiało przyświecać organizatorom tego wydarzenia – wspólnoty. Każda z nich była z innej części Sudetów – jedna z Gór Izerskich, kolejna z Gór Kamiennych, a następna z Karkonoszy. Ale wszystkie je łączy pasja, lokalny patriotyzm i miłość do gór. – Kochamy to – przyznają zgodnie.
Śnieżka to miejsce, które dzieli i łączy
Podczas mszy świętej padły bardzo ciekawe słowa. – Ten szczyt to miejsce, które dzieli, bo znajduje się tu granica, ale również łączy – przyznał jeden z duchownych. I trudno się z nim nie zgodzić. Obok siebie stali Polacy, Czesi, Niemcy i pewnie przedstawiciele jeszcze kilku innych narodowości.
Śnieżka jednak łączy również pokolenia. Najmłodszy "wędrowca" jakiego spotkałam, był jeszcze niemowlakiem i wielkimi oczami patrzył na wszystko, co go otaczało. Na szlaku i szczycie spotkałam również wiele osób w podeszłym wieku, czy seniorów, którzy 65. urodziny świętowali już kilka ładnych lat temu.
Ostatecznie Śnieżka łączy również kulturowo i wyznaniowo. Bo nie ważne, czy jesteś katolikiem, prawosławnym, czy agnostykiem, tego dnia jesteś członkiem wspólnoty. Po drodze spotkałam małżeństwo w wieku ok. 60-65 lat. Na mszę na Śnieżce szli w intencji syna. Inni wędrowali tam dla towarzystwa lub po prostu korzystali z pięknej pogody.
Niezależnie od tego, w jakim celu szedłeś na Śnieżkę, tego dnia mogłeś dzielić się radością z ratownikami i przewodnikami górskimi. Być częścią wspólnoty. A to, kim jesteś na co dzień, nie miało żadnego znaczenia.