Góra Wingen skrywa niezwykłą tajemnicę. Od lat zdumiewa wszystkich, który ją zobaczą

Tajemnicze zjawisko w Australii

W pradziejach odkrywcy z Europy uważali, że Wingen jest wulkanem. Z kolei w plemionach Aborygenów istniały nawet wierzenia, że są to ogniste łzy kobiety przemienionej w kamień dawno temu przez bóstwo nieba, Biami.

Góra Wingen w rzeczywistości nie jest wulkanem. Głęboko zachodzi w niej jednak nieustanny pożar. Niektórzy mogą więc zastanawiać się, skąd ludzie wiedzą o jego istnieniu, skoro jest tak głęboko.

Będą w okolicach góry można zauważyć pęknięcia ziemi. To z nich wydobywa się specyficzny opar, który wskazuje na ogień pod skorupą. Surowcem, który płonie pod słynną górą jest węgiel. Według naukowców proces zachodzi już od sześciu mileniów i nic nie wskazuje na to, aby ogień miał się ugasić.

Niestety, nie ma jednoznacznej teorii, która wskazywałaby na powód istnienia takiego zjawiska. Niektórzy eksperci uważają, że może to być wynik pioruna, który uderzył w ziemię i spowodował zapalenie składu węgla. Inni snują hipotezy, że powodem mogły być pożary w okolicznych lasach. Pojawiają się także teorie, że to wynik rytuałów Aborygenów.

Zjawisko spowodowało także zmiany koloru gleby oraz nierówności na powierzchni góry. Dodatkowo ogień sprawił, że ziemia stała się jałowa i w pobliżu góry nie znajdziemy żadnych roślinności. Można to zobaczyć między innymi na nagraniu udostępnionym na kanale Two Minute Postcards na YouTube.

Warto jednak zaznaczyć, że jest to jedyne takie zjawisko w Antypodach, przez co Wingen przyciąga tłumy lokalnych turystów oraz innych przybyszy ze świata. Choć nie jest to jedyny podziemny pożar, prawdopodobnie jest najstarszy.

Australia zachwyci zwolenników gór

Choć Australia kojarzy się przede wszystkim z gorącymi plażami, pustyniami i egzotyczną naturą, to miejsce, w którym można też zdobyć niesamowite szczyty. Australijskie góry zachwycą wielu fanów gór. O jednym z przypadków pisaliśmy tutaj.

Jednym z najsłynniejszych pasm górskich jest Wunaamin Miliwundi. Położone są na Wyżynie Kimberley. Co ciekawe, jeszcze do niedawna nosiły nazwę Góry Króla Leopolda. W ubiegłe wakacje postanowiono ją jedna zmienić.

- Przez lata kłopotał mnie fakt, że niezwykły obszar Zachodniej Australii jest nazwany na cześć człowieka, który jest szeroko postrzegany jako nikczemny tyran i nie ma związków z naszym stanem - powiedział w ostatni piątek Ben Wyatt, stanowy minister do spraw Aborygenów. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres redakcja@turysci.pl

Artykuły polecane przez redakcję Turysci.pl:

• Chcieli pokazać dzieciom polskie morze, ale gdy dojechali na miejsce, chcieli uciekać

• Skoczył do wody na ratunek, ale było za późno. Porażające, co miał owinięte wokół szyi

• Dantejskie sceny na lotnisku. Zagraniczne ministerstwo krytykuje straż graniczną

Źródło: Interia