Przegapił szczegół w menu i zapłacił na kolację więcej niż za całe wakacje na Bali. Teraz ostrzega
Wakacje na Bali to spory wydatek, ale turysta z Australii liczył się z tym, wybierając się na rajską wyspę w Indonezji. Drobiazg sprawił, że jego rachunek jest o wiele wyższy niż zakładał. Wystarczył toast z przyjaciółmi i jeden szczegół w menu. Podpowiadamy, co kryją niepozorne znaki w kartach dań azjatyckich restauracji.
Australijczyk zamówił butelkę wina w restauracji na Bali
Wakacje na Bali miały być okazją do świętowania. Australijski turysta w gronie przyjaciół chciał uczcić podczas urlopu swoje urodziny . To, co mu się przytrafiło opisują teraz media na niemal całym świecie.
Turyści wybrali się do restauracji. Po kolacji chcieli wznieść toast, choć dotąd Australijczyk rezygnował z kupowania alkoholu w takich miejscach. Obawiał się bowiem, że w ofercie lokalu znajdzie tylko kiepskie gatunkowo trunki, a mimo to rachunek będzie słony.
Butelka wina na Bali miała kosztować 500 zł, ale rachunek zszokował turystę
W końcu zdecydował się na butelkę wina z menu. Zamówił Domaine Leflaive Chevalier-Montrachet z 2004 roku. Obok tej pozycji w menu widniała cena „170 $, ++”.
Na grupie podróżniczej Bali Nogans w mediach społecznościowych turysta pisze, że sądził, że cena jest podana w tysiącach i zapłaci 1,7 mln rupii (ok. 500 zł).
„Zdecydowanie trochę więcej niż zapłaciłbym nawet w Australii, ale to były urodziny, prawda? Powiedziałem kelnerowi, że poprosimy tę butelkę” – opisywał mężczyzna w rozmowie z nowozelandzkim portalem NZ Herald.
Kelner dopytywał, czy to ostateczna decyzja gościa lokalnej restauracji, to już wydało się Australijczykowi podejrzane, ale nie wycofał się.
Fot. Canva/Ivstiv, Bali
Jak rozszyfrować cenę w menu azjatyckich restauracji?
Goście dostali wino, dokończyli kolację. Przy stoliku odwiedził ich sam szef kuchni i wdał się z turystami w krótką pogawędkę. Pomyśleli, że to miły gest, choć niecodzienny, zwłaszcza że przy innych stolikach się nie zatrzymał.
Mężczyzna był tak rozluźniony, że zapłacił za kolację kartą, nie zwracając uwagi na kwotę.
Dopiero rano zerknął do aplikacji bankowej. Odkrył, że urodzinowy wypad do knajpki kosztował go 2 tys. dolarów australijskich. To ok. 5 tys. zł.
- Finalnie ten posiłek kosztował więcej niż całe moje wakacje. Po kilku godzinach przetwarzania tego, co się stało, pośmialiśmy się z tego wszystkiego - opisuje turysta.
Jak to możliwe? Cena podana w menu nie była wyrażona w tysiącach, ale w dziesiątkach tysięcy. Butelka wina kosztowała 17 mln rupii, czyli prawie 1700 dolarów australijskich (ok. 5 tys. złotych).
To nie oszustwo ani podstęp.
Jak rozszyfrować tajemnicze zapisy w menu dobrych restauracji?
- W Azji Południowej i Południowo-Wschodniej ceny często podawane są bez wszystkich zer dla ułatwienia zapisu. W niektórych krajach stosuje się lokalne liczebniki, inne niż znane nam tysiące i miliony.
- Obok ceny zamieszczony był znak "++". Pierwszy plus oznaczał konieczność doliczenia podatku, a drugi: obowiązkową opłatę za serwis czy dodatkową usługę. Ta także popularny zapis w dobrych restauracjach w tej części świata.
- Czytając menu w restauracjach w Azji Południowo-Wschodniej można przy cenach towarów luksusowych wypatrywać litery „L”. To skrót od słów „Lakh Rupiah”, oznacza 100 tys. rupii.
Źródło: NZ Herald