Polka poleciała do Neapolu. Na miejscu się załamała. "Czegoś takiego nie widziałam w żadnym mieście"
Turystyka we Włoszech kwitnie przez cały rok, ale to właśnie wiosną i jesienią panują tam idealne warunki do zwiedzania. O tej porze jest nie tylko pięknie i przyjemnie ciepło, ale również wyjątkowo smacznie. Na wizytę w Neapolu zdecydowała się polska podróżniczka Joanna Horanin. Miasto u podnóża potężnego Wezuwiusza, choć pełne zaskoczeń, nie zrobiło na niej dobrego wrażenia. Wszystko przez to, co działo się na ulicach.
Włoch: kraj, który od lat przyciąga i zachwyca Polaków. Ale nie każdego
Włochy jako zdecydowanie jedna z najpopularniejszych destynacji wśród Polaków co roku przyciąga tłumy turystów dzięki niemal niekończącej się liczbie zabytków, malowniczemu wybrzeżu, a także wyśmienitej kuchni, które tradycje są głęboko zakorzenione w kulturze i historii tego kraju. Zwiedzający z zachwytem przemierzają uliczki Rzymu, Mediolanu, Wenecji czy Neapolu, chłonąc niepowtarzalną atmosferę. Brzmi jak raj? Nie dla wszystkich.
Niedawno Joanna Horanin, autorka bloga The Blond Travels i założycielka szkoły języka angielskiego online OK English, odwiedziła stolicę regionu Kampania. Mimo że od ponad 20 lat mieszka za granicą i najlepiej czuje się w Tajlandii oraz Portugalii, nie boi się nowych wyzwań podróżniczych. Okazało się, że jej wizyta w Neapolu, mieście pełnym kontrastów, nie spełniła oczekiwań.
Polka odwiedziła Neapol. Takiego widoku się nie spodziewała
Horanin postanowiła podzielić się doświadczenia z ostatniej podróży do Włoch, dokąd przyjechała na 3 dni. Wydawałoby się, że jesienny city break w południowo europejskim kraju to świetny sposób na krótkie wakacje w rytmie miasta. Niestety, wystarczyło przespacerować się historycznymi uliczkami Neapolu, by złudzenia prysnęły jak bańka mydlana. I nie chodzi o to, że starożytne ruiny, barokowe pałace i światowej sławy dzieła sztuki są rozczarowujące.
Satysfakcja i radość ze zwiedzania włoskiego miasta schodzi na dalszy plan, gdy trzeba lawirować między wszechobecnymi straganami z odzieżą, obuwiem, akcesoriami i artykułami gospodarstwa domowego. Wszystkie, rzecz jasna, reklamowane są jako autentyczne produkty znanych marek. Chodniki zasłane podróbkami luksusowych torebek i butów wzbudziły niemałe emocje u turystki z Polski.
Czegoś takiego nie widziałam w żadnym mieście w Europie. Samo centrum i całe ulice zapchane stoiskami z podróbami. Wokół żebracy i śmieci. Chcę tylko zaznaczyć, że o ile lubię nieokiełznane miasta, tak to… było dla mnie za wiele - relacjonowała podróżniczka na swoim profilu w serwisie Threads.
Neapol - miasto pizzy i chaosu
Neapol albo się kocha, albo nienawidzi, jednak każdy przyzna, że panuje tam klimat nie do podrobienia. Znany jako kolebka pizzy, zachwyca swoimi kulinarnymi tradycjami – to tutaj powstała słynna pizza Margherita, która stała się kulinarnym symbolem Włoch. Ponadto mówi się, że miasto zamieszkują najbardziej uśmiechnięci i serdeczni ludzie w całym kraju.
Z drugiej zaś strony miasto żyje nieco szalonym rytmem, a w swoim centrum dalekie jest o pocztówkowych widoków. Pędzące między przechodniami skutery, dźwięk trąbiących klaksonów, wszechobecny bałagan i wieczny gwar tworzą atmosferę, która może przytłoczyć niejednego turystę. Takiego zdania jest zresztą blogerka.
Nigdy nie widziałam czegoś takiego w żadnym europejskim mieście. Samo centrum, ulice (nie że jedna, nie, że tylko róg ulicy) zapchane sprzedawcami sprzedającymi podróby wszelakie. Masakra - skwitowała pani Joanna.
Źródło: Fakt, instagram/TheBlondTravels