"Pokonałam 500 schodów i zamarłam". Czegoś takiego jeszcze nie widziałam
Podróżując po świecie, szukamy niesamowitych widoków, doświadczeń, możliwości poznania innych kultur. Są jednak momenty, kiedy nie możemy wprost wyjść z podziwu, dla piękna natury. Jeden z takich momentów przeżyłam po pokonaniu 500 schodów.
Dzięki współpracy z Solistami miałam możliwość doświadczyć wielu nietypowych rzeczy w Wietnamie. Jednak jednym z najgłębszych przeżyć było stanięcie na szczycie Mua, nazywanej również "górą leżącego smoka". Chwilę później z bliska przyglądałam się ciężkiej pracy na polach ryżowych.
500 schodów dla spektakularnego widoku w Wietnamie
Szczyt Mua znajduje się w pobliżu miasta Ninh Binh, oddalonego o niespełna 100 km do stolicy Wietnamu – Hanoi. Po tym, jak przejechałam jeepem wietnamskie wydmy i pływałam kajakiem w zatoce Ha Long , myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy. "Góra leżącego smoka" i Tam Coc udowodniły mi, że byłam w bardzo dużym błędzie.
Żeby wejść na szczyt Mua, trzeba pokonać 500 schodów. Te wyciosano w czarnej skale, przez co są bardzo wysokie, ale i nierówne, co dodatkowo utrudnia wspinaczkę. W połączeniu z moją biurową kondycją oznaczało to nie lada wyzwanie. Ostatecznie po ok. 20 minutach marszu i kilku przerwach udało mi się stanąć na szczycie i zrobić zdjęcie z wyrzeźbionym tam smokiem.
Na szczycie, ale i po drodze, pokonując 500 schodów, wielokrotnie odbierało mi dech. I nie miało to związku z moją kondycją. Widoki, które towarzyszą nam na szlaku, są niesamowite. Z jednej strony widać miasto i pierwsze zalane wodą pola, na których uprawia się ryż. Z drugiej rozpościera się niesamowity krajobraz rzeki Ngo Dong, otaczających ją wysokich wapiennych skał oraz chowających się w ich cieniu pól. Na początku lutego trwało na nich intensywne sadzenie ryżu.
Już nigdy nie zmarnuję nawet ziarenka ryżu
Prosto ze szczytu udaliśmy się do Tam Coc, wioski słynącej z organizacji rejsów wzdłuż pól ryżowych. Turyści wsiadają tam do niewielkich metalowych łodzi, za których sterami siedzą lokalsi. Zaskakujące są nie tylko widoki po drodze, ale również sposób wiosłowania. Wietnamczycy robią to bowiem nogami, co doskonale widać na poniższym nagraniu.
Trasa wiedzie przez pola ryżowe, ale również trzy jaskinie wyrzeźbione przez wodę, co dodaje całości wyjątkowego charakteru. Podczas trwającego ok. 2 godzin rejsu nie mogłam oderwać wzroku od otaczającego mnie krajobrazu. Tuż obok dziesiątki osób brodziły po kolana (albo i wyżej) w błocie, żeby rozmieścić sadzonki ryżu. W tym miejscu warunki do jego uprawy są wyjątkowo dobre. Dzięki ciepłemu klimatowi i braku powodzi, zbiory odbywają się dwa razy do roku. Z zimowych sadzonek plon zbiorą w maju lub czerwcu. Kolejne zasadzą już latem, pod osłoną nocy, bo w dzień uniemożliwiają to upały.
Obserwując pracę tych ludzi, byłam dla nich pełna podziwu. Praca jest wyczerpująca. Wszystko muszą robić ręcznie, ponieważ maszyny grzęzną w błocie. Coś, co szczególnie mnie zaskoczyło to fakt, że w polu pracowały przede wszystkim starsze kobiety. Trudno było tam znaleźć przedstawicieli młodszego pokolenia. Potwierdziła to również nasza lokalna przewodniczka. – Młodzi nie garną się do ciężkiej pracy w polu. Wolą wyjechać do dużego miasta lub oprowadzać turystów – przyznała. Po zobaczeniu pracy na polu ryżowym z poziomu łodzi, ale i roweru, nie miałam wątpliwości, że nie zmarnuję już ani jednego ziarna ryżu w swoim życiu.
Pierwsza stolica Wietnamu
W regionie Ninh Binh, który kusi turystów zielonymi krajobrazami, ale często również bardzo dobrą pogodą, warto się zatrzymać nie tylko ze względu na pola ryżowe, czy malownicze wzgórza. Jednym z ważniejszych miejsc jest Hoa Lu – pierwsza stolica Wietnamu. Miasto funkcję tę sprawowało w latach 968-1009. Oprócz świątyni poświęconej pierwszemu władcy “kraju smoka” można tu znaleźć również urokliwą bramę wjazdową. Na uwagę zasługuje także ogromna tablica zawierająca obraz przedstawiający historię powstania Wietnamu.
Podczas zwiedzania nie wypada ominąć również buddyjskiego kompleksu, którego najciekawszym obiektem jest Bai Dinh Pagoda. Jest to największa pagoda w Wietnamie, wewnątrz której znajduje się ogromny posąg buddy. Cały kompleks został ufundowany przez prywatnego inwestora, a w jednym z budynków mają znajdować się prochy Buddy.