Opuszczona wyspa, którą omijają turyści. Kiedyś była schronieniem, potem "poczekalnią śmierci"
Mimo iż wyspy kojarzą się zazwyczaj z podróżą łączącą plażowanie ze zwiedzaniem najodleglejszych zakątków świata, to istnieje kilka miejsc, na które turyści nie chcieliby się zatrzymać za żadne pieniądze. Wyspa Poveglia, położona w Lagunie Weneckiej, to miejsce, o którym krążą przerażające historie. Nie bez powodu jest uważana za jedno z najbardziej przerażających miejsc na świecie. Wstęp mają tam tylko wybrańcy. Polakowi się udało.
Najbardziej nawiedzona wyspa na świecie. Od Wenecji dzieli ją mniej niż 10 kilometrów
Dla osób przytłoczonych wielkomiejskim zgiełkiem bezludna wyspa może wydawać się idealnym miejscem na ucieczkę przed ludźmi i odpoczynek na łonie natury. Pod warunkiem że nie jest nawiedzona, a tego zdecydowanie nie można powiedzieć o włoskiej wysepce Poveglia. Skrawek lądu, na którym pozostały mury szpitala psychiatrycznego oraz zbutwiałe drewniane konstrukcje gęsto porośnięte roślinnością, nazywany jest dziś “wyspą śmierci" . Nie jest to przypadkowe określenie. Od podróży na odizolowany ląd odstraszają duchy tysięcy ofiar zarazy, które nie zaznały spokoju nawet po śmierci.
Wyspa położona w sąsiedztwie Wenecji po raz pierwszy została wspomniana w kronikach z 421 roku. Wówczas stanowiła ona schronienie dla mieszkańców Padwy i Este, którzy uciekali przed barbarzyńskimi najazdami. W XIV wieku zmieniła ona swoje przeznaczenie — Poveglia stała się miejscem kwarantanny (lazzaretto) dla osób chorych podczas epidemii dżumy, nazywanej Czarną Śmiercią, która spustoszyła średniowieczną Europę.
Wyspa naznaczona cierpieniem. Każdy, kto na nią przybył, powtarzał, że tu straszy
W czasach średniowiecznych na Poveglii znajdował się na dom opieki, a właściwie tymczasowe więzienie. Osoby dotknięte Czarną Śmiercią oraz te podejrzewane o zachorowanie były masowo transportowane na wyspę, aby odseparować je od reszty społeczeństwa. Pacjenci, czekając na nieuchronny koniec, byli świadkami cierpienia innych chorych, a mury placówki przesiąkały unoszącym się w powietrzu trupim fetorem i wszechobecnym strachem. W efekcie pomimo swoich niewielkich rozmiarów włoska wyspa stała się miejscem spoczynku dla nawet 150 tysięcy ofiar dżumy.
Przez setki lat miejsce to było niezamieszkane, aż do lat 20. XX wieku, kiedy to włoskie władze postanowiły zagospodarować opuszczoną wyspę. Poveglię ponownie wykorzystywano jako stację kwarantannową. Tym razem istniejące budynki przekształcono w szpital psychiatryczny , jednak niemal od samego początku pacjenci zgłaszali, że widzą zjawy i czują zapach gnijącego mięsa. Sygnały te były bagatelizowane przez personel placówki ze względu na stan psychiczny ich podopiecznych.
W późniejszych latach ujawniono, że w dzwonnicy szpitala przeprowadzano na chorych brutalne eksperymenty medyczne, które więcej wspólnego miały z torturami, aniżeli formą skutecznej terapii. Jedną z nich była lobotomia (operacja na mózgu), którą prawdopodobnie wykonywano bez znieczulenia. Jeden z lekarzy odpowiedzialnych za ten proceder sam postradał zmysły . Nękany wizjami swoich ofiar oraz zmarłych na dżumę, wyskoczył podobno z okna starej dzwonnicy. Po tym dramatycznym zdarzeniu szpital ostatecznie zamknięto w 1968 roku i od tego czasu wyspa Poveglia stoi opustoszała.
Wyspa Poveglia to raj dla miłośników grozy. Wyruszył na nią polski podróżnik
W 2014 roku włoski rząd postanowił wydzierżawić wyspę Poveglia na 99 lat w ramach programu redukcji ogromnego długu publicznego. Dzierżawcą został włoski przedsiębiorca i burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro, który zapłacił za wyspę ponad pół miliona euro. Początkowo zamierzał on odmienić dość posępny obraz wyspy poprzez rewitalizację tego terenu. Przedstawił projekty obejmujące wybudowanie na wyspie luksusowego hotelu, jednak nie było wiadomo, czy znajdą się chętni, by w nim nocować. Finalnie Brugnaro wycofał się z inwestycji.
Następnie w 2016 r. stowarzyszenie Poveglia per Tutti (Poveglia dla każdego) planowało otwarcia wyspy i przeobrażenia jej w centrum rekreacyjne z parkiem rozrywki, mariną i restauracją. Pozostała część terenów wyspy miałaby być wykorzystywana do obozowania, uprawiania żeglarstwa i organizowania pikników. Jednak i ten projekt nie doszedł do skutku.
Poveglia ze swoją mroczną historią potrafi przyprawić o gęsią skórkę jak żadne inne miejsce. Wysepka o powierzchni niecałych 7 hektarów uchodzi za jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc w Europie , a może i na całym świecie. Ponura aura jest tu odczuwalna zarówno nocą, jak i w ciągu dnia. Z tego właśnie powodu owiane złą sławą miejsce cieszy się coraz większym zainteresowaniem turystów żądnych mocnych wrażeń.
Wśród śmiałków wyruszających na nawiedzoną wyspę znalazł się znany YouTuber Julian Frysztacki, który prowadzi kanał „Żądny Przygód”. Postanowił on spędzić na Poveglii samotną noc, będąc odciętym od świata aż do rana, gdy przypłynie po niego łódka. Swoją wyprawę zarejestrował przy pomocy kamery.
Źródło: lente-magazyn.com, styl.pl