Najlepszy podróżniczy gadżet znajdziesz w Action. Kosztuje grosze
W popularnej sieci sklepów Action, można znaleźć wiele ciekawych drobiazgów. Chociaż sama nie jestem jej fanem, to postanowiłam przetestować niedrogi gadżet, który w sieci poleca naprawdę wielu podróżników..
Choć kosztuje zaledwie 30 złotych to ma znacząco poprawić bezpieczeństwo turystów na lotnisku czy podczas zwiedzania turystycznych atrakcji. Czy rzeczywiście tak jest? Postanowiłam przetestować kilka akcesoriów podróżniczych w podróży - na lotnisku i podczas zwiedzania centrum miasta.
Brak pomysłu na prezent dla kogoś, kto lubi podróżować? Sprawdź gadżety podróżnicze z Action
Na sklepowych półkach w Action możemy dostać różne akcesoria, które przydadzą się w podróży. Niedawno pojawiła się wśród nich kolejna nowość, która może ułatwić życie szczególnie turystom podróżującym “budżetowo”...
Lokalizatory cieszą się dużą popularnością wśród pasażerów linii lotniczych. To również popularny prezent dla miłośników podróży. Takie niewielkie urządzenie wystarczy przyczepić na przykład do bagażu, by oszczędzić sobie sporej ilości nerwów i zmartwień. Czy takie urządzenie rzeczywiście może poprawić nasz komfort podróży?
Najpopularniejszym lokalizatorem jest zapewne AirTag, który można dostać w cenie ok. 170 złotych. W sieci sklepów Action jakiś czas temu pojawiło się urządzenie bardzo podobne, które jest jednak zdecydowanie tańsze i kosztuje grosze…
Zobacz też: Tych rzeczy nigdy nie bierz do bagażu podręcznego. Lepiej poznaj te rady
Co jest przydatne w podróży? Ten gadżet z Action sprawdzi się u każdego turysty
SmartFinder, bo tak nazywa się to urządzenie, można kupić za mniej niż 30 złotych. Skuszona wieloma rekomendacjami w internecie postanowiłam przesterować ten gadżet i sprawdzić “gdzie ukryty jest haczyk”? Czy urządzenie kilka razy tańsze również może działać poprawnie?
SmartFinder dostaniemy w większości sklepów tej sieci. Dostępnych jest kilka wersji kolorystycznych. Do zestawu dołączona jest niewielka bateria i łańcuszek, dzięki któremu urządzenie można przypiąć np. do plecaka czy walizki. Lokalizator działa za pomocą GPS i Bluetooth oraz jest zgodny z certyfikatem “Apple My FInd”. Dzięki lokalizatorom turyści mogą po wylądowaniu śledzić np. lokalizację bagażu i upewnić się, że walizka nie została skradziona lub porzucona w innym kraju podczas przesiadki. Czy aby na pewno?
Urządzenie trzeba na początku skonfigurować z aplikacją “Znajdź” w telefonie. Jest to dosyć łatwe. Lokalizator działa z systemami IOS 14 lub wyższymi (o Androidzie kilka słów poniżej). Dzięki SmartFinder możemy odnaleźć naszą “zgubę” na mapie lub przy pomocy sygnału dźwiękowego. Kiedy zgubimy przedmiot, możemy za jego pomocą podać nasz numer telefonu znalazcy.
Czy jednak rzeczywiście jest tak bajecznie? Postanowiłam przetestować lokalizator na lotnisku oraz w centrum miasta. Muszę przyznać, że SmartFInder nie jest z pewnością tak dokładny jak np. AirTag. Urządzenie działało z dokładnością do ok. 15 metrów. W turystycznych miejscach, gdzie wokół pojawia się wiele osób, działał bez zarzutu. Lokalizacja odświeża się szybciej tam, gdzie może złapać sygnał innych urządzeń Apple w pobliżu. Urządzenie przetestowałam również w bagażu.
Lokalizator ma pewne braki. Po wylądowaniu na lotnisku w Paryżu, aplikacja pokazywała mi, że mój plecak znajduje się nadal na lotnisku w Warszawie. Taki stan trwał dłuższą chwilę i w pewnym momencie zaczęłam już wierzyć, że mój bagaż rzeczywiście został w Polsce. Po kilkunastu minutach aktualizacja lokalizacji w końcu się powiodła i zanim mój plecak wyjechał na taśmie bagażowej, wiedziałam już, że jest niedaleko. Jeśli chodzi o sygnał dźwiękowy, trzeba nieco wytężyć słuch. W lotniskowym gwarze tuż obok kolejki pasażerów czekających na odlot urządzenie słychać zaledwie z odległości ok. 3-4 metrów…
Czy używanie lokalizatorów w bagażu jest legalne?
Jeśli chodzi o ogólną ocenę, mimo wielu niedociągnięć, gadżet jest zdecydowanie przydatny. Jego koszt to niecałe 30 złotych i z pewnością wart jest swojej ceny. W turystycznym centrum miasta lokalizator radził sobie naprawdę dobrze. Lokalizacja wyświetlała mi się z opóźnieniem kilku, kilkunastu minut. Urządzenie będzie fajnym dodatkiem dla mniej wymagających turystów, którzy podróżują sporadycznie i chcą czuć się bezpieczniej podczas zwiedzania turystycznych spotów czy na dworcu lub lotnisku.
Urządzenie będzie jednak bezużyteczne w miejscach bardziej odludnych, gdzie nie będzie mogło odnaleźć sygnału innych urządzeń od Apple. Dużym minusem jest również czas pracy na jednej baterii, która wytrzymała zaledwie 3 tygodnie (na szczęście łatwo ją wymienić). Ciężko jednak wymagać zbyt wiele za taką cenę. Z pewnością warto przetestować lokalizator samemu.
Zobacz też: Bez tych gadżetów z Action nie wyobrażam sobie podróży. Kosztują grosze, a ratują wyjazd
Czy używanie lokalizatorów w bagażu jest legalne? Do tej pory nie było jasnych wytycznych dotyczących zabierania elementów śledzących na pokład samolotu. Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO), skłoniła się jednak do wprowadzenia poprawki, zgodnie z którą przewożenie takich niewielkich lokalizatorów GPS w ładowni samolotu jest teraz formalnie dozwolone. Wpływ na to miał m.in. argument, że bateria w lokalizatorze nie różni się zbytnio od tej w niektórych zegarkach.
Czy z lokalizatora z Action mogą korzystać także turyści, których telefon ma wgrany system Android? Nie, ale… Na szczęście na najpopularniejszych platformach sprzedażowych można bez problemu dostać bardzo podobne urządzenia, które będą współpracować nie tylko z iPhonem. Lokalizatory dla Androida można znaleźć już od 50 złotych. Ich test również wkrótce pojawi się w serwisie Turyści.pl.