Już nie arabscy turyści. Teraz kto inny zostawia pieniądze w Zakopanem. "To goście majętni"
Ku rozczarowaniu lokalnych przedsiębiorców wraz z końcem sezonu wakacyjnego turyści z krajów arabskich zaczynają znikać z ulic Zakopanego. Jednak okazuje się, że jesienią lukę zapełni zupełnie inna grupa przyjezdnych. Górale kierują wzrok na nowych gości, którzy upatrzyli sobie Podhale jako cel turystycznych wyjazdów. Ich obecność rzuca się w oczy, gdyż zdaniem mieszkańców gór, mogą się pochwalić równie pokaźnym budżetem.
Arabowie opuszczają Zakopane. Ich miejsce zajmie inna grupa turystów
Widok turystów z Bliskiego Wschodu u podnóży Tatr nie powinien już nikogo dziwić. Obywatele Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich stanowią spory odsetek turystów odwiedzających Zakopane. Co sprowadza ich do Polski? W rozmowie z Wirtualną Polską Hatem Khalil szef Poland Vip Travel zdradził, że turyści z krajów arabskich są zachwyceni górskim krajobrazem utrzymanym w kolorach zieleni, czego brakuje w ich rodzinnych stronach. W przeciwieństwie do zakopiańczyków cieszą się, gdy pada deszcz, a ponadto doceniają nasz łagodny klimat — w Zakopanem latem jest o wiele chłodniej niż na Bliskim Wschodzie.
W szczycie sezonu turystycznego pracownicy tatrzańskiej branży gastronomicznej, handlowej i usługowej robili wszystko, co mogli, by przyjezdni z Półwyspu Arabskiego zostawiali u nich jak najwięcej pieniędzy, a ci ponoć nie żałowali napiwków i chętnie nabywali pamiątki. “Habibi, come to Zakopane”, “kebab 100% halal” - billboardy z tego typu hasłami oraz reklamy w języku arabskim widoczne są przed wjazdem do miasta u podnóży Tatr, a także w samym centrum, co przynosi wymierne korzyści.
Czytaj więcej: Wizja „polskiego Nostradamusa”. Wilk z Kłodzka miał być znakiem. Wystarczyło, by wszyscy wstrzymali oddech
Z powodu zakończenia sezonu urlopowego oraz powrotu dzieci do szkół od września liczba gości znad Zatoki Perskiej drastycznie spadła, ale, jak twierdzą górale, jeszcze nie wszystko stracone. Okazuje się bowiem, że przyszedł czas na nowy typ turystów, którzy także nie oszczędzają na wyjazdach.
Górale trafili na nową żyłę złota. "Majętni goście" zjeżdżają na Podhale
Mimo iż główny okres wypoczynku zagranicznych turystów pod Giewontem przypada na lipiec i sierpień, to szturm na górski kurort będzie kontynuowany nawet po sezonie. Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej wyjawił w rozmowie z portalem Eska, że miejsce arabskich turystów zostanie zajęte przez tzw. turystów konferencyjnych. O kim mowa? Jak sama nazwa wskazuje, o osobach, które zjeżdżają na południe Polski w celach służbowych. Ponoć w ostatnim czasie Podhale stało się popularnym miejscem do organizowania konferencji, a lokalni przedsiębiorcy są bardzo zadowoleni z takiego obrotu spraw.
Turyści konferencyjni to goście majętni, którzy potrafią zostawić u nas dużo pieniędzy. Co ciekawe, to właśnie dlatego obecnie w Zakopanem jest mniej gości z krajów arabskich. Turyści konferencyjni rezerwują hotele o najwyższym standardzie, którymi głównie zainteresowani są Arabowi - wyjaśnił Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Chętnych na Podhale nie brakuje. Wrzesień to sezon na "dowczasy"
Tatrzańska Izba Gospodarcza, a przede wszystkim mieszkańcy Podhala, którzy utrzymują się z turystyki, z optymizmem patrzą na zmiany, które mogą przynieść nową jakość w branży turystycznej w Zakopanem.
Szykuje się ultraluksusowy wrzesień konferencyjno-szkoleniowy. Wiele osób to potwierdza. Wiosna była kiepska, jednak teraz wszyscy, którzy pracują w tym sektorze to potwierdzają, że to jest rewelacja i już wiosną było widoczne, że na jesień takich rezerwacji będzie bardzo dużo - zaznaczył Karol Wagner w rozmowie z Eską.
Czytaj więcej: Zamówił kotleta, frytki i surówkę w "Suntago". “Jak zobaczyłem paragon, to aż mnie zatkało”
Dodatkowo eksperci z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej zauważyli, że oprócz turystów konferencyjnych we wrześniu na górskich szlakach można coraz częściej spotkać seniorów z wnukami.
Według naszych analiz przyjeżdżają zarówno za swoje pieniądze, ale też są często wysyłani przez 40-latków na takie "dowczasy" z dziećmi - podsumowuje ekspert.