Groził, że ma ze sobą materiały wybuchowe. 36-letni Mazowszanin mógł zapomnieć o wycieczce do Holandii
Straż graniczna bez przerwy apeluje, by na lotnisku nie robić sobie żartów na temat przewożenia nielegalnych substancji. Służby informują też o możliwych karach, jakie grożą za taki czyn. Niestety, i tym razem pewien pasażer postanowił na własnej skórze przekonać się, ile w tym prawdy.
36-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego na długo zapamięta swój niedoszły lot.
Chciał polecieć do Holandii
12 listopada w niedzielę pewien 36-letni pasażer miał udać się do holenderskiego Eindhoven. Mężczyzna stawił się na kontroli bezpieczeństwa na Lotnisku Chopina i tam postanowił “rozbawić” zgromadzoną publiczność.
Niestety, nie wszystkim żart Polaka przypadł do gustu. Na miejscu natychmiast pojawiły się służby.
Żartował, że ma przy sobie bombę i trotyl
Jak czytamy na stronie Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, "według oświadczenia pracownika dokonującego kontroli pasażerów pod kątem bezpieczeństwa, jeden z podróżnych stwierdził, że w swojej podręcznej torbie posiada trotyl oraz bombę".
Funkcjonariusze ruszyli do akcji i sprawdzili bagaż mężczyzny. 36-latek został odizolowany od pozostałych podróżnych i sprawdzony pod kątem posiadania nielegalnych materiałów. Wynik okazał się negatywny.
Mężczyzna otrzymał mandat
36-latek otrzymał mandat w wysokości 500 zł. Mężczyzna przeprosił za swoje zachowanie i stwierdził, że to miał być... żart. "Ale za ten żart zapłacił słono, bo nie został wpuszczony przez kapitana na pokład samolotu i tym samym nie poleciał do Holandii" - dodano na stronie straży granicznej.