Górale łapią się za głowy. "Nie nadążamy sprzedawać"
Wakacje powoli dobiegają końca. Po początkowo niepewnym sezonie i niesprzyjającej aurze pogodowej, górale z Podhala nie uważają tego sezonu turystycznego za stracony. Jest jednak wiele rzeczy, które pozostają dla nich sporym zaskoczeniem. Nawet preferencje i wybór pamiątek przez turystów.
W tym sezonie zaszło wiele zmian, które na stałe mogą zmienić branżę turystyczną na Podhalu.
"Kumulacja ruchu turystycznego pod Tatrami"
Jednym z tegorocznym zaskoczeń jest wynik finansowy przedsiębiorców z Podhala. Okazuje się, że sierpień, a szczególnie druga połowa tego miesiąca, obfitowała w gości. Pozwoliło to góralom odrobić nieco straty po nienajlepszym sezonie. Najwięcej turystów pojawiło się oczywiście w długi weekend.
“W sierpniowy długi weekend nastąpiła kulminacja wakacyjnego ruchu turystycznego pod Tatrami. Hotele i kwatery były wypełnione turystami, a popularnymi górskimi szlakami wędrowały tłumy” – ocenił Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Najpopularniejsza pamiątka nie tylko w Zakopanem
Kolejna rzecz, jaka zaskoczyła górali to popularność osobliwej pamiątki. Prawdziwym hitem tegorocznych wakacji była nie owca czy ciupaga, ale pluszowa Gęś Pipa. Podbiła serca turystów, nie tylko na Krupówkach, ale w całej Polsce.
“Nie wiemy, o co z tą gęsią chodzi, ale nie nadążamy sprzedawać. Zazwyczaj kupują ją dzieci i nastolatki, ale zdarza się, że zgłaszają się po nią też dorośli i imprezowicze” - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pani Joanna, sprzedająca pamiątki na Krupówkach.
Sezon na Podhalu nie jest stracony. "Turyści zostawiają dużo pieniędzy"
Wysokie ceny to zmora dla przedsiębiorców i turystów. W tym roku zakopiańskiej turystyce nie sprzyjała także pogoda. W ocenie górali ten sezon nie był stracony również ze względu na popularność Zakopanego wśród turystów zza granicy. W szczególności tych z Bliskiego Wschodu. Zamiast drobnych pamiątek, inwestują w ubrania i bieliznę. Chętnie zaopatrują się także w lokalne przysmaki, których brakuje w ich regionie.
”Turyści z krajów arabskich zostawiają dużo pieniędzy na Podhalu, ale są też bardzo wymagający" – przekazał „Interii” Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.