Celnikom się nie przewidziało. Za to, co przewoziła do Wrocławia kobieta, grozi nawet więzienie
Kobieta podróżująca z Karaibów została zatrzymana przez funkcjonariuszy Służby Celno-Skarbowej na lotnisku we Wrocławiu. Łudziła się, że to, co spakowała do bagażu, nie wzbudzi podejrzeń, a jednak. Za nielegalne pamiątki grozi jej grzywna, a nawet kara więzienia.
Incydent na wrocławskim lotnisku. Pasażerka miała nielegalne pamiątki
O nietypowym incydencie z połowy grudnia poinformowała w sieci Dolnośląska Służba Celno-Skarbowa. Na lotnisku we Wrocławiu funkcjonariusze znaleźli bardzo rzadkie pamiątki przywiezione przed podróżniczkę prosto z Karaibów.
“W jej bagażu ujawniono 4 okazy skrzydelnika olbrzymiego (Stromus gigas), przewożone bez wymaganego zezwolenia” - podaje Dolnośląska KAS na platformie X.
Kobieta naruszyła prawo. Muszle należą do gatunku chronionego
Najpierw celnicy na lotnisku im. Mikołaja Kopernika we Wrocławiu przechwycili od kobiety muszlę rzadkiego gatunku ślimaka. Podróżna nie zgłosiła, że przewozi coś, co wymaga specjalnego pozwolenia. Przeszła korytarzem “Zielona linia - nic do zgłoszenia” , mając nadzieję, że zachowa pamiątki.
Później jednak podczas kontroli funkcjonariusze znaleźli wszystkie cztery skarby, jakie ukrywała w bagażu. Muszle skrzydelnika olbrzymiego zostały skonfiskowane, a kobietę czekały bardzo nieprzyjemne konsekwencje. Służby przypominają, że przywóz okazów chronionych przez CITES do Europy wymaga odpowiednich dokumentów. Niestety, nie wszyscy o tym pamiętają.
Co grozi pasażerce?
Skrzydelnik olbrzymi to ślimak morski, który dawniej nie tylko stanowił pożywienie dla mieszkańców terenów karaibskich. To także materiał dla produkcji biżuterii. Za przewożenie tych rzadkich okazów kobiecie grozi wysoka kara grzywny oraz kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.