Znalazła pracę marzeń w wakacyjnym raju. Rezerwuje leżaki, a ludzie płacą jej za to krocie
Za 500 euro może zarezerwować najlepszy leżak nad brzegiem basenu. Za 1500 zabierze na wycieczkę po nocnym życiu na Ibizie. Na jej usługi turyści wydają majątek Ta kobieta ma prawdziwą pracę marzeń.
Parmigiani jest opiekunką najbogatszych turystów przybywających do imprezowego raju. W 2020 roku rzuciła biznes w Londynie i wraz z mężem oraz 10-letnią córeczką przeprowadziła się na Ibizę.
"Łowczyni leżaków" na Ibizie
"Pracuję jako łowczyni leżaków na Ibizie. Chodzę do najpopularniejszych miejsc i rezerwuję najlepsze miejsce przy basenie – za 500 euro. Inną usługę, jaką oferuję, to oprowadzanie turystów po klubach nocnych na wyspie." - mówi w rozmowie z Business Insider Alexia Parmigiani.
46-kobieta pracuje jako osobista asystentka dla luksusowej firmy Queen of Clubs na Ibizie. Takie usługi oczywiście nie są tanie. Najepsze kluby na plażach sprzedają rezerwacje na leżaki z wyprzedzeniem. Alexia dba o to, by jej goście zawsze mieli idealne miejsca i nie musieli rano wstawać.
Szalone życie na wyspie wiecznej imprezy
Ibiza to wyspa, gdzie żyje się szybko i nikt nie chce iść spać, chyba że w najlepszym miejscu przy basenie — wyjaśnia Alexa. Dlatego Parmigiani w ramach pracy regularnie rezerwuje leżaki plażowe podróżnym.
"Nie chodzi o kontaktowanie się z klientem co chwilę, ale wczucie się w ich styl życia" powiedziała portalowi Insider.
"Tu wszystko zaczyna się później: lunch jest o 15, kolacja może być o północy, a potem idzie się do klubu i kończy imprezę o 7 rano lub bóg wie, kiedy. Z takim trybem nie sposób zająć leżak o godz. 11. Na tej wyspie dzień trwa całą dobę" wyjaśnia.
Wszystko co najlepsze dla najbogatszych gości
Leżaki na Ibizie to koszt nawet 500 euro za czteroosobowe okrągłe łóżko lub 150 euro za pojedynczy leżak w dobrym miejscu. Jeśli turyści nie przyjdą po 15 minutach od rozpoczęcia działania klubu, rezerwacja przepada. Alexa nie może do tego dopuścić zajmuje miejsca dla zaspanych gości.
A ci nie zawsze są punktualni. Bywa, że spóźniali się co najmniej trzy godziny na każdą rezerwację, w tym na leżaki, co oznaczało, że Alexa musiała w pośpiechu organizować cały dzień.
"Turyści nie martwią się zbytnio przybyciem gdziekolwiek na czas. Chcą, żeby wszystko było na miejscu, kiedy oni będą gotowi."- mówi.
"Mieliśmy kiedyś klienta, który wyszedł z klubu plażowego bez płacenia, więc właściciel wysłał mi SMS-a z pytaniem, a ja odpowiedziałam: "Gość był otoczony tak troskliwą opieką, że nawet nie pomyślał o zapłacie rachunku" - mówi "łowczyni leżaków".