Zamek w Liwie oferuje wiele atrakcji. Ponoć przesiaduje tam diabeł
Zamek w Liwie na Mazowszu jest doskonałym miejscem na jednodniowy wypad. Turyści mogą obserwować turnieje rycerskie, podczas których grupy fanów średniowiecza pokazują, jak się żyło w dawnych czasach. Nie tylko inscenizują bitwy, ale też co się jadło, jak się ubierano i jakie obyczaje były ważne.
Miłośnicy jedzenia z pewnością nie raz słyszeli o Międzynarodowym Turnieju Smaków, jaki odbywa się na terenie budowli. Na specjalnych stoiskach można kosztować niezwykłych potraw regionalnych, a do tego podziwiać szlak turystyczny. Dla fanów legend gratką będzie opowieść o skarbie królowej Bony.
Zamek w Liwie i diabeł
Dawno temu pewien śmiałek, Jasiek, postanowił wejść do zamku, by zdobyć cenne łupy. Królowa Bona miała tam zostawić część swoich bogactw na wypadek, gdyby przysżło jej się jeszcze kiedyś zatrzymać w tym miejscu. Niestety, podczas pobytu we Włoszech zmarła. Złoto jednak zostało na swoim miejscu.
Gdy żądny majątku królowej chłopak wszedł do lochów, musiał pokonać korytarz pełny pajęczyn, szczurów i nietoperzy, jednak te przeszkody wcale do nie zatrzymały. W końcu znalazł odpowiednie pomieszczenie, po brzegi wypełnione diamentami, złotymi monetami i drogocenną biżuterią. Już chciał je zagarnąć dla siebie, gdy poczuł czyjąś obecność.
Obejrzał się i ujrzał rogatego diabła przycupniętego w kącie. Gdy ten zapytał, czy przyszedł się wzbogacić, Jasiek przytaknął. To rozsierdziło demona - oczy rozbłysły mu szkarłatem, z nozdrzy wypuścił dym, wszędzie roztaczał się zapach siarki.
Pogroził złodziejowi, że będzie się smażył w piekle w garncu smoły, a on sam mu nie odpuści. Spłoszony gwałtowną reakcją chłopak zaczął na oślep uciekać. W pewnej chwili usłyszał potworny huk. Okazało się, że mara cisnęła za nim ogromny głaz, który tylko o włos go ominął. W tej chwili zbieg zemdlał.
Gdy się obudził, był na zewnątrz zamku, a po lochu nie było śladu. Jedynym dowodem że wszystko wydarzyło się naprawdę, był złoty łańcuch zaplątany wokół jego nadgarstka. Młodzieniec postanowił się nie martwić, jednak nie dane mu było zaznać spokoju.
W snach ciągle nawiedzał go stwór z lochu, nie mógł też uwolnić się od przejmującego smrodu siarki. W końcu postanowił udać się do miejscowego proboszcza po radę. Ten orzekł, że powinien odkupić swoje winy oddając potrzebującym łup.
Jasiek nie zwlekał i sprzedał złoto. Z otrzymanych pieniędzy postanowił odbudować zniszczony podczas wojny ze Szwedami budynek szkoły. Od tej pory wszystko zaczęło się układać nie tylko w jego życiu, ale też i innych mieszkańców. Wkrótce potem chłopak został burmistrzem.
Skarb królowej Bony do tej pory nie został złupiony, a każdy, kto usłyszy tę historię najwyraźniej nie ma ochoty na poszukiwania. Legenda z pewnością dodaje tajemniczości i niezwykłej atmosfery podczas zwiedzania.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]
Artykuły polecane przez redakcję Turysci.pl:
Fatalna wiadomość, wczasowicze będą wściekli. Może zrujnować wyjazd
Właśnie ogłosili, nie wejdziesz do środka jeśli nie masz certyfikatu
Wielki ból i panika, żywioł uderzył w samo serce kolejnego kraju
Źródło: liw-zamek.pl