Jedno z najpiękniejszych miasteczek świata ma dość turystów. "Traktują to miejsce jak plan filmowy"
Urlop spędzić można na wiele różnych sposobów. Jedni decydują się na aktywny wypoczynek i różnego rodzaju sporty, inni natomiast poszukują przepięknych miejsc, które będą idealnie wyglądać na fotografiach. W tej drugiej kategorii zdecydowanie prym wiedzie jedno z najpiękniejszych miasteczek w Austrii - Hallstatt.
Położone jest w urlokliwym miejscu, a odkąd zaczęły się o nim rozpisywać media, przeżywa prawdziwy najazd turystów . Rocznie miejsce to odwiedza ponad milion przyjezdnych, co jest gigantyczną liczbą w stosunku do niewielkiego terenu zajmowanego przez to miasto. Zarówno mieszkańcy, jak i władze, mają już dość takiej sytuacji i postanowiły z tym walczyć.
Na urlop w tym miejscu decydują się miliony turystów
Salzkammergut jest słynną krainą soli, która położona jest w Górnej Austrii, a Hallstatt znajduje się w samym jej sercu. Często opisywane jest jako najpiękniejsze miasteczko w całych Alpach , a wszystko oczywiście dzięki niezwykłemu umiejscowieniu. Tuż nad brzegiem jeziora Hallstattersee, na zboczu góry, wygląda jak z bajki. Zapewniło mu to sławę na całym świecie, a cała masa jego zdjęć zalewa media społecznościowe.
W 1997 roku Hallstatt został wpisany nawet na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Znajduje się tam najstarsza kopalnia soli na świecie, a ludzie zamieszkują tamte tereny od czasów prehistorycznych. Przez lata żyło się tam spokojnie, jednak gdy zaprezentowano je podczas programu turystycznego w 2006 roku w Południowej Korei, wszystko się zmieniło.
- W Hongkongu nie mamy takiego miejsca, tylko wysokie budynki i tłumy ludzi. Wszyscy tu znają to słynne malownicze miasteczko - cytuje chińskiego turystę Onet.
Od tamtego czasu, każdego roku, miasteczko odwiedzane jest przez ponad milion turystów.
Władze i mieszkańcy mają już dość
Sytuacja ta oraz ciągłe tłumy męczą zarówno mieszkańców, jak i władze. The Guardian podaje, że codziennie przybywa tam około 10 tysięcy podróżników, co znacznie utrudnia życie i funkcjonowanie miejscowym.
- Hallstatt to ważny kawałek historii i naszej kultury, a nie muzeum. Chcemy zmniejszyć liczbę przyjezdnych o co najmniej jedną trzecią, ale trudno jest ich powstrzymać - mówił burmistrz Alexander Scheutz w rozmowie z The Times.
Obecnie wystosowywane są apele do zagranicznych turystów, by nie przyjeżdżali w to miejsce tak tłumnie, lecz jak na razie nie przynoszą one oczekiwanego rezultatu. W listopadzie nabrzeże trawione było przez pożar, zamknięte zostały wtedy tymczasowo drogi dojazdowe do miasta, co władze wykorzystały również do podkreślenia, że nie życzą sobie przyjezdnych.
- Nie odniosło to żadnego skutku, i tak wciąż przyjeżdżali - mówił z ubolewaniem burmistrz.
Miejscowi wtórują mu gorliwie. Właściciel lokalnej kawiarni otwarcie mówi, że turyści traktują to miejsce "jak plan filmowy", co zdecydowanie nikomu z miejscowych się nie podoba. Trwa więc wciąż poszukiwanie odpowiedniego sposobu na przekonanie ludzi z całego świata, by urlop spędzali w innym miejscu.
Źródło: Onet