"Tylko wyjedźcie już wszyscy". Chorwaci mają dość turystów z Polski
Polacy uwielbiają wyjeżdżać na wakacje do słonecznej Chorwacji. Zdaniem mieszkańców, to jednak “najbardziej problematyczny turyści”. O tym, co jeszcze sądzą o nich Chorwaci opisała w swojej książce “Fjaka. Sezon na Chorwację” Aleksandra Wojtaszek.
Książka znalazła się w finale konkursu Grand Press na Książkę Reporterką Roku 2023.
Chorwacja na dobre skradła serca Polakom
Tylko w pierwszej połowie 2023 roku Chorwację odwiedziło 257 tys. turystów z Polski. To o 14,3 procent więcej niż w tym samym okresie, w ubiegłym roku - mówiła w czerwcu dyrektor biura Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej w Polsce Małgorzata Kowalska cytowana przez “Rzeczpospolitą”. Trudno się jednak temu dziwić, Polacy po prostu kochają Chorwację m.in. ze względu, że jest dość blisko i można udać się tam samochodem, a także jest bardzo różnorodna i oferuje atrakcyjne do wypoczynku rejony.
Polaków przyciąga szczególnie Dubrownik, choć przyznają, że wysokie ceny potrafią tam mocno zaskoczyć. To jednak jeden z najlepszych tamtejszych kurortów. Jest uniwersalny i oferuje ciekawą architekturę, zabytki, malownicze krajobrazy, czy restauracje. Często wybieranymi chorwackimi kierunkami są też: Split, Makarska, półwysep Istria, wyspa Brac i wyspa Hvar.
To uważają Chorwaci o turystach z Polski
Jak zdradza autorka książki, obecnie władza w Chorwacji bardzo mocno stawia na turystykę i co roku chwali się kolejnym rekordem i owocnym sezonem. “W 2018 roku padła wreszcie magiczna bariera dwudziestu milionów turystów, ponad pięć razy więcej, niż liczy populacja kraju” - czytamy w książce. Autorka dodaje, że wśród nich znajdują się Polacy i to właśnie oni zaczynają wyprzedzać Czechów w kategorii najbardziej problematyczni turyści.
“Tłumaczysz takiemu, że góry są u nas wysokie i niebezpieczne, a on tylko kiwa głową z uśmiechem. Pięć minut później bez wody i w japonkach wdrapuje się na Velebit (1757 m n.p.m. - przyp. red.). Albo na dmuchanym materacu z całą rodziną wypływa na pełne morze - przewracają oczami właściciele apartamentów od Istrii po Dubrownik” - pisze autorka. Ten widok z pewnością dla Chorwatów jest zarówno oburzający jak i zadziwiający, co Polacy wchodzący latem na tatrzańskie szlaki w nieodpowiednim, letnim obuwiu.
“W bagażnikach mają własne pasztety i piwa”
“W Chorwacji dominuje tak zwana turystyka apartamentowa – indywidualni właściciele wynajmują każdą możliwą powierzchnię mieszkalną, przesiedlając rodzinę na lato do garażu, a w zimie budują kolejne kilkupiętrowe potworki na ziemi po dziadku, najczęściej dzięki pozwoleniu uzyskanemu od miejscowego urzędnika za trzy litry rakii i dwa kilo pršutu” - czytamy w książce.
“Taka turystyka, tłumaczą specjaliści, jest nieefektywna, przyjezdni wydają zbyt mało pieniędzy, w bagażnikach mają własne pasztety i piwa, zajmują za dużą powierzchnię, niewspółmierną do rozmiaru portfela. Do tego dochodzi zbyt krótki sezon – trzy miesiące zaciskania zębów to zdecydowanie za mało” - podkreśla autorka.