O podróżach Polaków w czasach PRL-u krążą legendy. Wszystko zawdzięczają jednemu
Polacy, którzy w czasach PRL-u podróżowali popularnym wówczas „maluchem”, wiedzą, że choć autko może wydawać się niepozorne, to można było w nim zmieścić naprawdę wiele. Choć trudno w to dziś uwierzyć, kiedyś Fiat 126p był prawdziwym luksusem. Na jego widok część osób nadal czuje tęsknotę za wakacyjnymi wypadami w czasach swojej młodości.
Polacy potrafili wyciągnąć z „malucha” 200 procent. Podróżując na wakacje w czasach PRL-u, znajdowali sposób, by zmieścić w nim całą rodzinę wraz z bagażami. Wystarczyło też miejsca na przekąski, które zjadali podczas przystanków. Nie przeszkadzał im w tym nawet skromny 125-litrowy bagażnik. Fiat 126p sam w sobie był już biletem na udane wczasy. Dzisiaj natomiast działa jak wehikuł czasu.
Polacy podróżowali nim na wakacje całymi rodzinami. Relikt PRL-u
Polacy marzyli o popularnym „maluchu”, przymykając oko na jego wady, których było niemało. Karoseria, którą szybko pożerała rdza, wycieki oleju oraz nieznośny wręcz hałas nie stały jednak nie zniechęcały Polaków, którzy w kolejkach oczekiwali na możliwość kupna Fiata 126p. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez serwis Wirtualna Polska sprzedano ich aż 2,4 miliona.
W czasach PRL-u „malucha” można było obejrzeć niemal wszędzie. Niełatwo było jednak go dostać. Zainteresowani musieli mieć nie tylko pieniądze, ale również talon. Ci, którym udało się już jednak wejść w posiadanie Fiata 126p, odbyli mnóstwo wspaniałych wakacyjnych podróży, które z tęsknotą wspominają do dziś. Znaczenie tego auta w Polsce Ludowej podkreślili Kazimierz Kunicki i Tomasz Ławecki w książce „Maluchem do raju. Czym i jak podróżowano w PRL-u”.
– Należało wykorzystać w samochodzie każdą wolną przestrzeń, każdy zakamarek. Na bagażnik dachowy wędrowały stolik i krzesełka campingowe, namiot, torba z pościelą, przekładane materacami, śpiworami i ręcznikami, w foliowym nieprzemakalnym opakowaniu. Wszystko możliwie płasko przytroczone, bo maluch za mały, żeby go wypiętrzać – treść książki cytuje Wirtualna Polska.
Oprócz bagaży przygotowanych na wakacyjne wojaże Polacy znajdowali też sposób, by zabrać ze sobą trochę jedzenia. Szczególną popularnością cieszyły się w PRL-u konserwy mięsne. Niewiele rodzin mogło sobie wtedy pozwolić na to, by żywić się w barach i restauracjach podczas wyjazdów.
– Puszki szynki i gulaszu, w termosie masło, w słoikach zatopione w smalcu pieczony schab i cielęcinę, suchą wędlinę, w kuble jaja natarte smalcem i każde owinięte w papier, paczkowany ser biały i żółty, herbatę w torebkach i rozpuszczalną kawę inkę, słodycze (piernik plus coś, co się nazywało mazurki bakaliowe), zapas cukru i soli, pieczywo na drogę – czytamy dalej.
Polacy do dziś wspominają podróże „maluchem”
Polacy nie pozostawiali w „maluchach” wolnych przestrzeni. Do środka upychano koce, aparat, zastawę, a nawet butlę gazową. Dzisiaj wydaje się to absurdalne, ponieważ dodatkowe przedmioty wewnątrz samochodu mogą stanowić dodatkowe zagrożenie w razie wypadku drogowego. Nie zapominajmy jednak, że Fiat 126p nie osiągał zawrotnych prędkości.
Każdy, kto podróżował na dalszy wypad rodzinny podczas wakacji, wiedział też, że należy zabrać skrzynkę z narzędziami. „Maluchy” miały to do siebie, że lubiły się psuć. Chwilowy postój jednak zawsze był dobrą okazją do nawiązania nowych znajomości i zjedzenie drugiego śniadania.
1. Boże Narodzenie 2020: Co dalej z krajowymi restrykcjami? Setkom osób może się nie spodobać. Ważna wiadomość dla osób wyjeżdżających na święta2. Czternasta emerytura nie dla wszystkich. Bezlitosny mechanizm wstrzyma wypłaty, część seniorów nic nie dostanie3. Prawdziwy hit internetu. Zrobił jedno zdjęcie na wycieczce. Wystarczyło, aby mówił o nim cały świat
Pamiętacie podróże „maluchem”? Jeśli tak, napiszcie w komentarzu na Facebooku pod tym artykułem i podzielcie się swoimi wspomnieniami. Dzisiaj Fiat 126p niemal zniknął z polskich ulic. W innym z naszych artykułów pisaliśmy również o niesamowitym nagraniu, w którym hollywoodzka gwiazda opowiada o Polsce.
Źródło: Wirtualna Polska