Podróżny na lotnisku w Gdańsku powiedział, że ma bombę. Stanie przed sądem
Podróżny na lotnisku w Gdańsku powiedział jedną z najbardziej ryzykownych rzeczy, jakie można podczas kontroli bagażu. Głośno stwierdził, że ma w torbie bombę. Do akcji natychmiast wkroczyły służby. 55-latek tłumaczył się złością na pandemię oraz chorobą dwubiegunową, której nie mógł potwierdzić żadnymi dokumentami medycznymi.
Podróżny, który chciał z Trójmiasta lecieć do Oslo w Norwegii, został zatrzymany przez służby. Powiedział rzecz absolutnie niedozwoloną zarówno na lotnisku, jak i w samolocie - że ma bombę w bagażu.
Co ciekawe, mężczyzna nie żartował, tak jak niedawno zrobiła to kobieta, która z Gdańska chciała lecieć do Kijowa . On swoje zachowanie tłumaczył w dość niecodzienny sposób.
Podróżny powiedział, że ma bombę
Mężczyzna podczas kontroli bagażu stwierdził, że ma w tobie materiały wybuchowe. Sprawą natychmiast zajęły się służby, sprawdzając, czy bagaż stanowi zagrożenie.
Okazało się, że nie ma w nim żadnych niebezpiecznych przedmiotów, ale 55-latek musiał wyjaśnić całą sytuację. Jak informuje Super Express, powołując się na Morski Oddział Straży Granicznej w Gdańsku, mężczyzna usprawiedliwiał swoje zachowanie zdenerwowanie pandemią.
Dodatkowo stwierdził również, że cierpi na chorobę dwubiegunową. Nie był w stanie przedstawić jednak żadnego zaświadczenia lekarskiego w tej sprawie. Służby nie miały więc wyboru i musiały nałożyć na niego odpowiednią karę.
Początkowo podróżny miał otrzymać mandat, lecz nie zgodził się na jego przyjęcie. W rezultacie sprawa została skierowana do sądu.
Podkreślamy, że takie zachowanie - o ile nie było rzeczywiście spowodowane chorobą czy innymi względami zdrowotnymi - jest wyjątkowo nieodpowiedzialne. Służby lotniskowe obowiązują ścisłe procedury i nie mogą potraktować słów o bombie jak żartów czy wygłupów.
W kryzysowej sytuacji, takiej jak np. pozostawienie bagażu na lotnisku, konieczne być może nawet ewakuowanie całego terminala. Prowadzi to do opóźnień lotów oraz znacznych strat. Kosztami takich akcji może zostać obarczony pasażer, nawet gdy tłumaczył się będzie niewiedzą i chęcią zażartowania.
Karygodne zachowania na lotniskach i w samolotach
Niestety nieodpowiedzialne i niewłaściwe zachowanie turystów i pasażerów samolotów nie należy do rzadkości. Znane są przypadki zarówno skandali na lotniskach, jak i na pokładach maszyn lecących w powietrzu.
Pod koniec maja do potencjalnie niebezpiecznej sytuacji doprowadził pijany pasażer, który leciał z Norwegii do Gdańska. Miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu i był bardzo agresywny. Po wylądowaniu z pokładu siłą wyciągała go Straż Graniczna po tym, jak nie stosował się do zaleceń załogi.
Do innego typu incydentu doszło również na początku ubiegłego miesiąca. Wtedy to turysta z Gruzji od momentu wyjścia z samolotu wszystko nagrywał kamerą w telefonie. Nie wyłączył urządzenia nawet w czasie przechodzenia punktu kontroli granicznej, którego nie można uwieczniać na filmach. Służby w tym przypadku poleciły mężczyźnie usunięcie zawartości telefonu oraz nałożyły na niego 500 zł mandatu.
Trzecia, najbardziej zdumiewająca interwencja miała miejsce na początku maja na Lotnisku Chopina w Warszawie. Pewien mężczyzna wszedł na teren portu, by odebrać rodziców wracających do kraju. Nagle zareagował na jego obecność psi funkcjonariusz specjalizujący się w wykrywaniu narkotyków. Jak się okazało, miał on w kieszeni dwie tabletki ecstasy, a w samochodzie kolejnych 15 i pół grama suszu roślinnego . W tym przypadku mężczyzna został niezwłocznie przetransportowany na Komisariat Policji Portu Lotniczego.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres redakcja@turysci.pl
Artykuły polecane przez redakcję Turysci.pl:
Źródło: Super Express