Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze okiem turystów polska europa świat poradnik podróżnika archeologia quizy
Turysci.pl > Polska > Polski podróżnik zabrał głos. "Po powrocie musiałem sam prosić o test na COVID-19, a potem walczyć o jego wynik"
Maja Lachowicz
Maja Lachowicz 19.04.2020 16:40

Polski podróżnik zabrał głos. "Po powrocie musiałem sam prosić o test na COVID-19, a potem walczyć o jego wynik"

podróżnik Bartek Zobek
Fot. youtube.com/ Bartek Zobek / screen

Podróżnik i autor strony "Kalendarz Przygód" przez 4 miesiące przebywał w Afryce, gdzie odwiedził Zanzibar, Ugandę i Rwandę. By wrócić do Polski, poleciał najpierw na Teneryfę, a potem dopiero do Warszawy. W ciągu jednego tygodnia czterokrotnie wykonał lot międzynarodowy, podczas gdy na świecie szalała już pandemia. Zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie ze sobą taka trasa, dlatego bacznie przyglądał się swojemu zdrowiu.

Podróżnik na własną rękę wrócił do domu

W rozmowie z WP abcZdrowie ujawnił, jak wyglądały procedury na lotnisku w Warszawie i jego powrót do rodzinnej miejscowości. Jak czytamy na stronie WP, każdy pasażer samolotu miał zmierzoną temperaturę i został poproszony o wypełnienie ankiety. Straż graniczna rozdała ulotki i poinformowała o konieczności odbycia dwutygodniowej kwarantanny we własnym domu. Bartek Zobek musiał przenocować w stolicy, by następnego dnia wsiąść do pociągu do Krakowa, a stamtąd wynajętym samochodem ruszył do domu w Mszanie Dolnej.

Policja przyjechała wieczorem, by sprawdzić, czy przestrzega zasad kwarantanny. Jak opisywał dla WP, później odwiedzali go każdego dnia rano, niemal o tej samej porze. Jak zauważył podróżnik, złamanie kwarantanny nie stanowiłoby problemu. Już pod koniec podróży po Afryce czuł niepokojące objawy takie jak bóle brzucha, biegunka i gorączka. Po powrocie do ojczyzny brzuch nadal bolał, dlatego postanowił zgłosić się do lekarza. Mężczyzna został przekierowany z całodobowej opieki lekarskiej do limanowskiego sanepidu, który polecił skontaktować się z lekarzem mobilnym. Po kilku godzinach od telefonu pojawiła się lekarka ubrana w odzież ochronną.

Test na koronawirusa "nie był potrzebny"

Tatiana Kolesnychenko z WP abcZdrowie zapytała Bartka Zobka o test na koronawirusa. Okazało się, że lekarka odmówiła jego wykonania, ponieważ objawy nie były typowe dla COVID-19. Postanowił zadzwonić ponownie do Sanepidu, który najpierw zgodził się na test, a potem odmówił, bo oficjalnie mężczyzny nie było jeszcze w Polsce. Dopiero po przesłaniu biletu powrotnego do Warszawy, oddelegowano pielęgniarkę. Wymaz niezbędny do przeprowadzenia test został pobrany dopiero 27 marca, czyli 8 dni po powrocie. 

- Po powrocie do Polski musiałem sam poprosić o test na COVID-19, a potem niemal przez dwa tygodnie walczyć o jego wynik - wyznał podróżnik w rozmowie z WP abcZdrowie.

Kwarantanna podróżnika miała się zakończyć w nocy z 2 na 3 kwietnia, jednak wyniku nadal nie było. Walka telefoniczna o jego otrzymanie toczyła się aż do 7 kwietnia, a wynik i tak budził wątpliwości. W międzyczasie dowiedział się, że laboratoria nie mają czasu, potem jego wyniki gdzieś zaginęły.

Zaginione wyniki badań

- Dopiero 7 kwietnia podczas kolejnej rozmowy z kierownikiem nadzoru w krakowskim sanepidzie dowiedziałem się, że wyniki moich badań zostały znalezione i miały być mi przesłane. Ale skoro ich nie dostałem, to na razie nie mogę jeszcze wychodzić... Jakąś godzinę po tej rozmowie dostałem maila: test ma wynik negatywny. Najciekawsze jest to, że data przeprowadzenia badania to też 7 kwietnia! Czyli moja próbka czekała aż 11 dni na zbadanie. Wątpliwym wydaje się nie tylko sens i wiarygodność takiego badania, ale czy w ogóle je przeprowadzono - powiedział Bartek Zobek w rozmowie z WP abcZdrowie.

Na pytania redakcji WP nie chciała odpowiedzieć dyrektorka sanepidu w Limanowej, ale udało się zdobyć wyjaśnienie od rzeczniczki Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie, Dominiki Łatak-Glonek. Zaprzeczyła, aby jakiekolwiek wyniki badań zostały zgubione. Z powodu dużej ilości próbek, które mogły być badane tylko w jednym laboratorium w Krakowie, trzeba było ustalić kolejność. Podróżnik rzekomo nie miał charakterystycznych objawów i nie potrzebował pomocy lekarskiej, dlatego jego test miał być wykonany w dalszej kolejności.

Źródło: WP abcZdrowie