Nie tylko molo i droga. Jakie polskie słowa bywają kłopotliwe za granicą?
Wybierając się za granicę lepiej przeczytać podstawowe informacje o panującej w danym kraju kulturze, jego mieszkańcach, a także lokalnym języku. Okazuje się, że powinniśmy sprawdzać także polskie słowa. Niektóre rodzime wyrażenia mogą znaczyć zupełnie co innego poza ojczyzną, a nawet wpakować nas w poważne kłopoty.
Wydawać by się mogło, że trudno znaleźć podobne, a co dopiero identycznie brzmiące słowa w języku polskim oraz językach, którymi posługują się mieszkańcy innych krajów, np. Turcji, Portugalii, Włoch czy Grecji. Przed wyjazdem za granicę lepiej sprawdzić, jakie wyrażenia mogą zostać odebrane w pokrętny, a nawet niegrzeczny i obraźliwy sposób. Choć dla nas są zupełnie zwyczajne, bywają sytuacje, które ku naszemu zdziwieniu kończą się nieporozumieniem… a nawet bójką.
Polskie słowa, których powinieneś unikać za granicą
Nie bez powodu język polski jest uważany za jeden z najtrudniejszych do opanowania przez cudzoziemców. Co prawda, nieco podobne do języka polskiego są także rosyjski, białoruski i ukraiński, które zalicza się do grupy języków wschodniosłowiańskich. Wspólnych cech można doszukiwać się także z językami południowosłowiańskimi, czyli chorwackim bądź serbskim. Dzięki temu Polakom zdecydowanie łatwiej porozumieć się z naszymi sąsiadami.
Osoba, która nigdy nie miała kontaktu z językiem polskim, może mieć sporo trudności z jego zrozumieniem, a w dodatku nie brakuje zagranicznych wyrazów, które, choć brzmią niemal identycznie, oznaczają coś innego . Aby uniknąć faux-pas, będąc za granicą, najlepiej zorientować się wcześniej, czy choćby ktoś w sieci nie poruszył podobnego tematu. Teraz kiedy zagraniczne podróże są tak popularne, a lot na drugi koniec świata można zabukować przy pomocy kilku kliknięć, warto dzielić się doświadczeniem oraz cennymi radami i obserwacjami z innymi turystami.
Poniżej wymieniamy garstkę pospolitych polskich wyrazów, które w innych krajach mają absolutnie różne znaczenie:
Polskie molo w Norwegii oznacza męskie przyrodzenie, tak samo, jak kok w krajach anglojęzycznych. Kant - po polsku doskonale wiemy, co oznacza to słowo, natomiast po angielsku jest to określenie obraźliwe. Pytając we Włoszech o drogę , tak naprawdę szukamy narkotyków, a lupa, foka, kania i figa to niegrzeczne określenia wobec kobiet.
Będąc na Węgrzech nie należy głośno używać słowa szarik , ponieważ tam oznacza ono defekację. Natomiast fajka na Słowacji to stosunek oralny. Uroda w języku rosyjskim i białoruskim to brzydota i potwór, a więc chwaląc ją swoim wyglądem można zostać niekoniecznie dobrze zrozumianym.
Bywa, że problematyczne są również niektóre polskie imiona. W Turcji Jarek , czyli zdrobnienie od imienia Jarosława brzmi jak jarak, czyli kolejne wulgarne określenie na męskie genitalia. Anka w Szwecji to kaczka. W Rumunii Beata to osoba pijana, Amelia w Grecji oznacza osobę bez kończyn, Agata przez Portugalczyków jest rozumiana jako kotka, Kamil/Kamila w Bułgarii to wielbłąd, a Marta w Hiszpanii znaczy tyle, co kuna.
Nie tylko słowa, ale i gesty i zachowania
Inne znaczenie za granicą mają również niektóre gesty i zachowania , do których w Polsce nie przywiązuje się większej uwagi. W Korei ubrania z odsłoniętymi nogami nie robią na nikim większego wrażenia, jednak odsłonięty brzuch jest nieakceptowalny. Bułgarzy odwrotnie odbierają kiwanie głową podczas wykonywania gestów "tak" i "nie". Będąc w Grecji nie należy przywoływać kelnera poprzez podniesienie ręki , bowiem to obraza, a goszcząc się u chińskiego lub filipińskiego gospodarza trzeba zostawić porcję przygotowanego jedzenia , inaczej da mu się do zrozumienia, że nie przygotował odpowiedniej ilości posiłku.
-
Polacy łapią się za kieszenie. Pokazali paragon z restauracji w centrum Zakopanego
-
Stewardessa znalazła w toalecie ręcznie napisaną kartkę. Natychmiast wezwała pomoc
-
Który paszport jest najsilniejszy? Polski dokument w czołówce
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami, lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres: redakcja@turysci.pl.
źródło: szpilkiwplecaku.pl; papilot.pl