Turysci.pl Na topie "Nie chodzisz po nocach i nie rozmawiasz z dziwakami". Podróżniczka zdradza sekrety wakacji w pojedynkę
Fot. Pixabay

"Nie chodzisz po nocach i nie rozmawiasz z dziwakami". Podróżniczka zdradza sekrety wakacji w pojedynkę

15 lipca 2023
Autor tekstu: Magda Antoł

Europa to niezwykle ciekawy kontynent do zwiedzania. Bogata w różnorodność kulturową, językową i kulinarną potrafi zaskoczyć niejednego podróżnika. Chciałoby się dosłownie rzucić wszystko i urządzić niezapomnianą wycieczkę po Europie. Niestety, koszta sprawiają, że pomysł o europejskiej przygodzie trafia do półki z niespełnionymi marzeniami. Czy jest to w ogóle możliwe, aby taka przygoda życia nie pochłonęła większości naszych oszczędności?

Jak się okazuje, taki eurotrip nie jest niemożliwy do zrealizowania. Niedawno udowodniła to Sabina Lawrów, autorka bloga podróżniczego Sama przez świat. W rozmowie z redakcją Turyści.pl opowiedziała o swoich doświadczeniach oraz ograniczeniach, jakie mogą pojawić się w trakcie podróży przez Europę.

Magda Antoł, Turyści.pl: Kiedy wpadłaś na pomysł na najtańszy eurotrip? Może od dłuższego czasu nad nim myślałaś?

Sabina Lawrów, autorka bloga Sama przez świat: Nie i w sumie żałuję, że tego nie zaplanowałam, bo wynikło z tego całkiem sporo problemów. Miałam zlecenie fotograficzne w stolicy, które zostało przesunięte na koniec wakacji. I tak siedzę i mówię - mam dwa tygodnie, specjalnie wróciłam do Warszawy, żeby pieniążka zarobić, a tu nic nie ma. I co tu zrobić? Przecież nie będę siedzieć w Warszawie. Poszukałam w wyszukiwarce, gdzie można tanio polecieć. Pomyślałam, że skoro uwielbiam lato w Europie, to czemu by jej nie zwiedzić? I jednocześnie po co mam się ograniczać do jednego miejsca? Swoją drogą, ten pierwszy filmik, który nagrywałam wtedy, stał się wiralem.

Miałam taką myśl z tyłu głowy, że to fajnie zażre, ale nie sądziłam, że aż tak. Potrzebowałam takiego wyzwania, bo jednak po 10 latach podróżowania już mało rzeczy mnie zaskakuje. Potraktowałam je w stylu ahoj przygodo, zobaczymy co się wydarzy.

Spontaniczna podróż okazała się łatwa czy trudna do zrealizowania?

Właśnie o to chodzi, że zupełnie tego nie przemyślałam. Pierwsze problemy pojawiły się już przy pakowaniu. Zdecydowałam, że skoro robię to totalnie najtaniej jak się tylko da, to muszę mieć ten malutki plecak. Okazało się, że w ogóle takiego nie miałam. Pomyślałam sobie, że najwyżej sprawdzę tę teorię o kontrolowaniu rozmiarów plecaków. Za każdym razem przeszedł bez problemu. Pomimo tego, że był wypchany przeróżnymi rzeczami typu aparaty, obiektywy itd.

Ostatecznie, ile wzięłaś ze sobą rzeczy?

Bardzo mało. Chciałam zabrać drona i porobić zdjęcia. Też z praniem pojawił się problem. Wzięłam na parę dni kilka majtek, no ale na całe szczęście jest lato. Zaryzykowałam. Nie wzięłam nic na deszcz. Stwierdziłam, że najwyżej będę chodzić w sandałach.

Co okazało się największym problemem?

Godziny lotów. Najtańsze są bardzo wcześnie lub bardzo późno, więc dużym problemem było niedospanie. Sporo czasu musiałam poświęcić na szukaniu ofert na lotniskach, dojazdach, czyli w jaki sposób i gdzie dojechać itd. Najtańsze hostele też były problematyczne. Dzisiaj bym już tego nie zrobiła, bo komfort pozostawiał wiele do życzenia. Jedynie te na Santorini i w Weronie dały radę. Z gniazdkami był zawsze problem, a aparat, drona i komórkę musiałam naładować. Duży powerbank mocno się przydał i taki rozgałęźnik.

A jak z płatnościami za granicą?

Miałam szczęście, że wszędzie byłam w strefie Schengen, więc płaciłam tylko w euro, nie musiałam się jakoś specjalnie martwić walutami.

Nie bałaś się sama podróżować?

Kilku nocy w ogóle nie przespałam. Trafiłam do pokoju, gdzie byłam z samymi facetami. Pierwszego dnia w Katanii trafiłam na filmik na Instagramie, gdzie były wymienione trzy najbardziej niebezpieczne miasta w Europie. Katania była na miejscu trzecim, o czym nie miałam pojęcia. Moją podróż po powrocie do Warszawy odsypiałam przez trzy dni.

Zdziwiło cię zainteresowanie twoją wyprawą w mediach społecznościowych?

Na początku to zainteresowanie mnie przytłoczyło. Mimo, że jestem w social mediach od dawna. Pojawiały się komentarze tj. “ile śladu węglowego zostawiłam”, “jak tak mogłam”, itp. Z drugiej strony to było urocze, jak wiele osób mnie broniło w sieci. Pojechałam tam z myślą, że będę nagrywać krótkie relacje z podróży, jednak tego do końca nie przemyślałam. Nie miałam czasu na regularne tworzenie filmików. Takie 90-sekundowe nagranie to co najmniej trzy godziny roboty.

Spośród wymienionych problemów, który niemal sprawił, że zakończyłaś to wyzwanie?

Sen. Po prostu samo zmęczenie. Już pod koniec podróży, jak trafiłam do Bolonii, to specjalnie tam zostałam prawie pół dnia, żeby po prostu odespać, nadrobić zaległości na Instagramie. Pomysł na eurotrip ogólnie jest spoko, jeśli zaplanuje się go trochę wcześniej. Z drugiej strony, czy te bilety będą wtedy tak tanie? Zauważyłam, że większość lotów, na które się decydowałam były praktycznie w połowie zapełnione. Przypuszczam, że gdyby ktoś tydzień lub dwa tygodnie przed wylotem kupował bilety, to byłyby inne ceny.

Co udało ci się zwiedzić w te dwa tygodnie? Była już mowa o Katalonii, Weronie, Santorini.

Okazało się, że fantastyczną siatkę połączeń mają Włochy. Jak trafiłam na nie, to ciężko było mi się z nich wydostać. Byłam w Bolonii, Weronie, Bari, Katanii i na Sycylii. Później poleciałam do Santorini w Grecji, Zadaru w Chorwacji oraz na Maltę. Ostatecznie podróż zajęła mi nie dwa tygodnie, a 11 dni. Już w Zadarze byłam wykończona całą podróżą. Mimo wszystko cieszę się, że to zrobiłam. Po pierwsze w większości przypadków trafiłam do miejsc, w których nie byłam nigdy. To było cudowne doświadczenie. Na przykład Werona, do której nigdy nie zdecydowałabym się pojechać. Z początku wydawała mi się bardzo turystycznym miejscem tylko z balkonem Romeo i Julii jako atrakcją. Takich miejsc staram się unikać. Okazało się, że jest to przepiękne miasto, w którym zjadłam najlepszą pizzę w życiu. Nieprzychylnie myślałam też o Santorini. Jednak ta architektura jest absolutnie urocza i unikalna. Raz w życiu trzeba tam pojechać. Większość z tych miejsc była klasyczna, czyli od setek lat popularna wśród turystów. Fascynowało mnie od zawsze odkrywanie lokacji, do których ludzie jeszcze nie dotarli. Okazało się, że klasyki nie bez powodu są klasykami. W dodatku pięknymi pod względem architektonicznym. Natomiast na Maltę wróciłam po 10 latach. Na wyspie wszystko się zmieniło. Byłam w szoku, ponieważ wcześniej nie było tam takich wielkich hoteli. Co prawda jest też dużo drożej, ale fajnie było wrócić i zobaczyć, co uległo zmianie po latach.

Czyli miejscami, które cię zaskoczyły i zachwyciły, były Werona i Santorini?

Tak, Santorini i Werona najbardziej mnie zaskoczyły. I to bardzo pozytywnie. Natomiast nie sądziłam, że tak drogo będą kosztowały noclegi w hotelach i jedzenie w knajpach. Niemal wszędzie były takie same. Nawet w Chorwacji, która wydawała mi się o wiele tańsza. W sumie nie byłam tam dawno, a wprowadzenie euro mogło znacznie wpłynąć na ceny.

Która sytuacja najmocniej zapadła ci w pamięci? W trakcie podróży przydarzyło się coś nieoczekiwanego?

Nie spodziewałam się, że o godzinie 22 w Zadarze absolutnie nigdzie nie można zjeść na mieście. Parę razy chodziłam głodna spać. Miałam też nieprzyjemną sytuację. Poszłam na kawę o 8 rano do jedynej otwartej o tej porze knajpy. W trakcie śniadania podszedł do mnie pijak. Opowiadał mi wiele wyssanych z palca historii, używając przy tym wulgarnych określeń. Nie chciał dać mi w spokoju wypić kawy i zjeść croissanta. Był podpity i obleśny. Zawsze staram się dziewczynom mówić, że w samotnej podróży obowiązują te same zasady co w Polsce. Nie chodzisz po nocach i nie rozmawiasz z dziwakami. Natomiast w Bolonii strułam się. Zamówiłam lazanię wegetariańską, która prawdopodobnie leżała na wierzchu w cieple. Następny dzień przeleżałam w łóżku z silnym bólem brzucha. Zdecydowanie milszym wspomnieniem było spotkanie wielu fajnych ludzi w Bolonii. Jedna dziewczyna była półprofesjonalnym fotografem, więc przegadałyśmy na ten temat kilka godzin.

Załóżmy taki scenariusz, że po obejrzeniu twoich filmów myślę sobie, że też chciałabym podjąć się takiego wyzwania. Czy każdy mógłby sobie pozwolić na jego realizację? Jakie są ograniczenia?

Na pewno potrzebne są pewne umiejętności. Trzeba myśleć o rzeczach z pozoru nieistotnych typu osobna kosmetyczka czy własna apteczka. Warto wiedzieć, gdzie można dokupić potrzebne rzeczy w razie potrzeby, jak się spakować itd. Osobiście polecam wozić ze sobą mydło w kostce, które jest mydłem, szamponem i odżywką jednocześnie. Dobrym patentem na lepsze pakowanie jest sprawdzenie po tygodniowym czy dwutygodniowym urlopie, z ilu rzeczy tak naprawdę nie skorzystałaś. Bardzo ważne jest, aby nauczyć się używać wyszukiwarki Google’a do sprawnego i szybkiego szukania informacji. Oprócz tego trzeba znać co najmniej język angielski oraz nastawić się na przygodę.

Czy będąc we Włoszech, nie obawiałaś się kieszonkowców? Słyszałam, że jest to poważny problem w tym kraju.

Nigdy nie zostałam okradziona we Włoszech. Prawdopodobnie dlatego, że nie biorę jakichś super ubrań ze sobą typu zegarki czy biżuteria. Nie noszę również na wierzchu telefonu i aparatu. Wydaje mi się, że ofiarą kradzieży padają osoby, które są zakręcone. Właśnie po takich osobach widać, że są turystami. Wysyłają sygnał kieszonkowcom, iż nie znają okolicy. Przede wszystkim trzeba być pewnym siebie i najlepiej upodobnić się wyglądem do lokalnych mieszkańców.

Ile ostatecznie to wyzwanie cię kosztowało?

Podliczając hotele, dojazdy, bilety lotnicze i jedzenie to wyszło mnie około 800-900 euro, co wydaje mi się dobrą ceną. Myślę, że za tyle nawet nie znajdzie się wycieczki all inclusive. Nawet jak jedziesz na all inclusive to nie jest tak, że nic nie wydajesz. Według mnie nie po to się żyje, żeby spędzać całe dnie w hotelach. Trzeba wyjść do ludzi. W hotelu w ogóle nie poznaje się obcego kraju. W mojej opinii są to bez sensu wydane pieniądze. Równie dobrze można do Międzyzdrojów pojechać. Dla mnie podróże mają wymiar kulturowy, mocno estetyczny pod fotografię. Wiem, że ludzie bardzo ciężko pracują. Potrzebują dwóch tygodni, żeby się zresetować, nie odbierać telefonu. To jest okej, szczególnie jak ma się dzieci. Jednak po trzech dniach leżenia na leżaku, chyba warto się trochę rozruszać, czyż nie? Można w bardzo przyjemny sposób poszerzyć swoje horyzonty i troszeczkę czegoś innego się dowiedzieć o świecie.

Załóżmy, że chciałabyś kiedyś powtórzyć wyzwanie najtańszy eurotrip, ale zaczynałabyś w zupełnie innym kraju. Skąd rozpoczęłabyś swoją podróż?

Gdybym zaczynała kolejne wyzwanie, to z miejsc, w których mam świetną siatkę połączeń. Są bardzo dobre połączenia z Wysp Brytyjskich. Mieszkając w Londynie, co weekend wyjeżdżałam. Robiłam takie city breaki (przyp. red. kilkudniowe wycieczki do innego dużego miasta) po całej Europie oraz północnej Afryce. Tak samo Hiszpania ma niesamowite połączenia. Można z niej bardzo tanio polecieć na Wyspy Kanaryjskie, Majorkę, Ibizę itd. Dla mnie odkryciem były tanie hiszpańskie linie lotnicze Volotea. Nie znałam ich wcześniej, a okazuje się, że mają niesamowitą siatkę połączeń między Włochami, Hiszpanią i Grecją.

Rewolucja w turystyce. Zaplanują ci idealne wakacje, a ty zapłacisz za nie mniej niż w biurze podróży
W cztery dni zakochałam się w Portugalii. Najsłynniejszy sekret Europy na długo pozostanie w mojej pamięci
Obserwuj nas w
autor
Magda Antoł
Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@turysci.pl
turystyka Lotniska i linie lotnicze polska świat poradnik podróżnika quizy