Nadzieja wysycha ostatnia. Tak wygląda codzienność Naimy
Pomimo posiadania najdłuższej linii brzegowej w kontynentalnej Afryce Somalia nie stała się potęgą turystyczną. Turyści rzadko odwiedzają kraj, nawet teraz, kiedy apetyt na odkrywanie nieznanych kierunków rośnie.
Z samolotów lądujących w Mogadiszu wysiadają głównie krewni, biznesmeni i pracownicy humanitarni. Powodów jest kilka.
Somalia. Nadzieja wysycha ostatnia
Somalia mierzy się ze wszystkimi czynnikami, które mogą destabilizować kraj – 30-letnim konfliktem wewnętrznym, fatalnym stanem gospodarki i katastrofami naturalnymi. Na początku lat 90. pogrążyła się w wojnie domowej związanej z kryzysem politycznym. Przez lata walk strony konfliktu ewoluowały, ale nie pozwoliły mu się zakończyć.
Trwający konflikt nie pozwalał Somalii się rozwijać, co doprowadziło do tego, że znajduje się ona teraz wśród najmniej zamożnych krajów na świecie – 70% obywateli żyje poniżej granicy ubóstwa (czyli za mniej niż $2,15 dziennie). Od kilku lat sytuacja polityczna powoli się poprawia – rządzący dążą do uspokojenia sytuacji bezpieczeństwa, uszczelnienia systemu podatkowego i dofinansowania usług publicznych – ale raczkującej stabilizacji politycznej po piętach depczą skutki zmian klimatu.
Warunki klimatyczne w Somalii w ostatnich latach drastycznie się pogorszyły. W 2011 roku kraj znalazł się na skraju klęski głodu spowodowanej ogromną suszą. Od tamtej pory susze trwające wiele sezonów nawiedzały Somalię jeszcze dwa razy – w latach 2016-2017 i 2020-2023. Salaado, którą spotkałam w obozie dla osób wewnętrznie przemieszczonych, przyznała, że nie widziała w swoim życiu tak długiej pory suchej. Żywioł zabrał jej dotychczasowe życie, które opierało się na uprawie ziemi i hodowli zwierząt. Rośliny wyschły, a zwierzęta umarły.
Salaado musiała więc uciec ze swoimi dziećmi i wnukami do obozu na obrzeżach stolicy - Mogadiszu. Mimo trudnych warunków panujących w przepełnionym obozie Salaado może zaspokoić chociaż niektóre podstawowe potrzeby – mieszka bowiem przy jednym z ujęć, które zapewnia Polska Akcja Humanitarna. Organizacja działa w kraju od 2011 roku w celu poprawy warunków do życia, przede wszystkim zapewniając dostęp do wody. W obozie, w którym mieszka Salaado, organizacja stawia też latryny.
Ostatnią wielką suszę zakończyła wyczekana pora deszczowa. Jednak przyniosła za sobą powodzie na niespotykaną skalę, bowiem kompletnie wyschnięta ziemia nie była w stanie wchłaniać wody deszczowej, która wręcz zalała ogromne tereny kraju.
"2 dolary, a to stanowczo za mało na utrzymanie 4 osób"
Naima pochodzi z tego samego regionu, co Salaado, mieszkają teraz obok siebie. Udało jej się przetrwać suszę, ale musiała uciekać przed powodzią. Jak wiele osób przybywających na przedmieścia Mogadiszu, Naima przebyła dużą część drogi z dwójką małych dzieci pieszo. Kiedy rozmawiałyśmy siedziała przed swoim gospodarstwem z młodszym dzieckiem na kolanach, a po chwili podeszło starsze i zaczęło zabawiać niemowlaka. Naima utrzymuje rodzinę razem ze swoim ojcem, ale rzadko kiedy udaje im się zarobić więcej niż 2 dolary, a to stanowczo za mało na utrzymanie 4 osób. Jednak Naima nie ma zamiaru ani możliwości wrócić do swojej miejscowości – brakuje tam nawet czystej wody, której tu ma pod dostatkiem.
Takie katastrofy naturalne, jakie dotknęły Naimę, Salaado i miliony innych osób, nie są w Rogu Afryki już tylko anomalią. To coś, co wydarzy się na pewno – pytanie tylko, czy w tym sezonie, czy dopiero w kolejnym. Somalijczycy na własnej skórze doświadczają katastrofy klimatycznej, o której my tylko słyszymy i debatujemy. Ekstremalne zjawiska są coraz częstsze i dotkliwsze, a kiedy zbawienne dla suchego regionu deszcze już się pojawią, są tak gwałtowne, że przynoszą zniszczenia zamiast korzyści, szczególnie w okresach, w których można obserwować zjawisko El Nino.
PAH: "Somalia to kraj, w którym 1/4 mieszkańców to uchodźcy wewnętrzni"
Polska Akcja Humanitarna od lat pomaga Somalijczykom między innymi poprzez zapewnianie stałego dostępu do wody. Jednak teraz, kiedy negatywne skutki zmian klimatycznych dają o sobie znać, coraz ważniejsze jest przygotowywanie społeczności na kolejne kryzysy, które niechybnie nadejdą. Robi się to zarówno poprzez prowadzenie odpowiednich szkoleń dla lokalnych władz i społeczności, analizowanie zagrożeń, jak i dostarczanie narzędzi oraz budowanie systemów ograniczających potencjalne kataklizmy.
Wszystkie te działania prowadzi się wspólnie, bo muszą być one dobrze skoordynowane i odpowiadać na realne oraz potencjalne potrzeby. Także dzięki takiej współpracy liczba osób, która będzie w Somalii potrzebowała pomocy humanitarnej w tym roku, zmniejszyła się o prawie 1,5 mln w stosunku do ubiegłego roku. Jednak dane dalej są tak wysokie, że organizacje humanitarne mogą planować tylko zaspokojenie najpilniejszych potrzeb najbardziej potrzebujących osób. A takich jest wiele, bo Somalia to kraj, w którym 1/4 mieszkańców to uchodźcy wewnętrzni.
Jednak w obecnej stabilizacji widać też nadzieję. Mogadiszu, tak jak wiele innych regionów, zostało w dużej mierze uwolnione od starć zbrojnych. Widać nowe budynki, toczy się normalne życie, ludzie robią plany. Tak jak Bashir, przedsiębiorca, z którym się spotkałam. Jest właścicielem kilku biznesów, w tym hoteli, i już mówi o otwarciu kolejnego oraz budowie zakładu przetwórstwa ryb. Jeśli sytuacja polityczna będzie dalej się stabilizować to może Somalię będzie czekać lepsza przyszłość, w której pomoc humanitarna będzie uzupełnieniem dobrze funkcjonującego państwa. Po tylu latach konfliktu i innych kryzysów jej mieszkańcy na pewno na nią zasługują.
Wspieraj
Polską Akcję Humanitarną
Autorka: Julia Parfiniewicz, PAH.