Turysta spadł z Giewontu, wszystko się nagrało. Teraz ostrzega innych
Giewont jest jednym z najsłynniejszych szczytów w Polsce, na który wspinają się tysiące turystów. Trzeba jednak pamiętać, że bywa tam niebezpiecznie, zwłaszcza pod samym szczytem. Przekonał się o tym turysta, który podczas schodzenia ze szczytu, spadł. Miał przy sobie kamerę, nagranie trafiło do sieci.
Giewont był miejscem groźnego wypadku, w którym ucierpiał turysta schodzący ze szczytu. Miał przy sobie włączoną kamerę, a film pt. „Wypadek na Giewoncie - pechowe zejście" bardzo szybko pobijał rekordy popularności i ma już ponad 80 tysięcy wyświetleń.
Turysta spadł spod Giewontu
Nagranie pt. „Wypadek na Giewoncie - pechowe zejście" powstało 21 lutego i pokazuje, jak skończył się upadek niemal z samej kopuły szczytowej. Wygląda ono bardzo poważnie, jednak jak się okazuje, mężczyzna nie odniósł żadnych poważniejszych obrażeń.
Mężczyźnie udało się o własnych siłach powrócić później do Kuźnic, jednak przez kolejne dni odczuwał ból w żebrach, nie mógł kasłać, wstać z pozycji leżącej, był także bardzo poobijany. Film zamieścił na Youtubie, aby przestrzec innych turystów przed zbyt pochopnym zachowaniem w górach.
Zdarzenie skończyło się szczęśliwie dla turysty, który przeżył wypadek, jednak dzisiaj przestrzega innych, aby byli lepiej przygotowani do wypadów w góry niż on. Przyznał, sam jest osobą zupełnie początkująca i była jego pierwsza wyprawa. Nie dopasował zatem odpowiednio swojej trasy do posiadanych umiejętności, jak radzi TPN w komunikacie turystycznym.
- Wybierając się w góry trzeba odpowiednio się przygotować. Trasę wycieczki należy dostosować do aktualnie panujących warunków, swoich możliwości i doświadczenia, a wycieczkę zaplanować tak, by wrócić przed zmrokiem - ostrzega turystów Tatrzański Park Narodowy.
Turysta również po szkodzie widzi wszystkie błędy, które popełnił w czasie swojej wyprawy. Wśród nich wylicza m.in. zbyt późne wyjście, stres, strach przed zejściem tyłem, przeszacowanie własnych możliwości czy brak umiejętności poprawnego chodzenia w rakach.
Chociaż turyście udało się pozbierać i wrócić do Kuźnic o własnych siłach, w takiej sytuacji najlepiej wezwać na pomoc TOPR. Okazuje się bowiem, że poniesione obrażenia mogą być znacznie cięższe niż początkowo się wydaje.
- Być może doznaliśmy poważnych obrażeń, których nie odczuwamy ze względu na adrenalinę. Jednak pogłębianie urazów może być fatalne w skutkach. Tym razem jednak anioł stróż czuwał – czytamy w serwisie portaltatrzanski.pl.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]
Artykuły polecane przez redakcję Turysci.pl:
Pilny apel ministerstwa. Polacy mają omijać jeden kraj szerokim łukiem
17 tysięcy trzęsień ziemi w tydzień. Wulkan w Europie budzi się do życia
Uwielbiana przez Polaków linia wprowadza własne paszporty zdrowia
Źródło: portaltatrzanski.pl