Lepszego miejsca na ferie zimowe nie da się znaleźć. Widoki i natura zachwycają wszystkich turystów
Ferie spędzone na farmie odciętej od świata, w czasie zimy, mogą wydawać się nudne, jednak w tym regionie to niemożliwe. W gospodarstwie zawsze jest mnóstwo pracy, zaczynając od opieki nad zwierzętami, a kończąc na gotowaniu dla rodziny i gości. Poza domem czekają na turystów oczywiście typowe, górskie atrakcje. Spod drzwi można od razu zjechać na sankach w dół zbocza, wybrać się na wycieczkę w góry lub po prostu podziwiać pięknie ośnieżone szczyty Dolomitów. Wiele gospodarstw położonych jest w pobliżu kurortów narciarskich, co otwiera wiele możliwości.
Najlepiej bawią się tam dzieci. Mają możliwość obcowania ze zwierzętami, karmienia krów, kóz czy królików. Zwykle znajdzie się też pies skory do zabaw w śniegu. Po pracy w gospodarstwie czekają na gości pyszne posiłki przyrządzone z produktów pochodzących z farmy lub od innego rolnika z okolicy. Gospodarze wynajmujący pokoje zyskują dodatkowy zarobek, a turyści możliwość spędzenia czasu w fantastycznym miejscu, poznania lokalnej kultury i wypoczynku z daleka od uciążliwości miasta.
Czerwony kogut
Związek Farmerów Tyrolu Południowego stanął przed poważnym problemem, jakim jest konkurencja z dużymi gospodarstwami rolnymi, produkującymi na masową skalę. W 1998 roku postanowiono zmienić strategię, postawić na jakość, a nie ilość, ponieważ konkurencja nie dawała im żadnych szans. Powstała marka Roter Hahn, która daje gwarancję najwyższej jakości lokalnych produktów. Aby móc posługiwać się logiem z czerwonym kogutem, producent musi spełniać szereg restrykcyjnych zasad. Najważniejsze jest to, aby dany produkt w minimum 75% składał się ze składników pochodzących z danej farmy. Sery są więc produkowane z mleka od własnych krów, a soki z owoców wyrosłych w sadzie koło domu.
Wybierając gospodarstwo turystyczne produkujące żywność oznaczoną symbolem Roter Hahn, mamy gwarancję, że jedzenie będzie zdrowe i przygotowane na miejscu. Na śniadanie ciepłe mleko prosto od krowy, konfitury, sery, masło i speck (włoski wędzony boczek). Na obiad nie może zabraknąć typowego włoskiego ravioli i wina z pobliskiej winnicy, a na deser krapfen - pierożki z owocowym nadzieniem smażone w głębokim oleju i posypane cukrem pudrem. Zimą w Tyrolu spożywa się głównie mięso i potrawy mączne, co widać po menu w restauracjach oferujących tradycyjne dania.
Idea slow food
To właśnie we Włoszech narodziła się idea slow food, która była odpowiedzią na rosnącą liczbę restauracji i barów szybkiej obsługi. Carl Petrini założył organizację non profit po tym, jak w zabytkowej części Rzymu otwarto restaurację McDonald's. Ruch slow food zachęca do kultywowania tradycji przyrządzania potraw z dobrej jakości lokalnych produktów, które są zawsze świeże oraz celebrowania posiłków. Prowadzi również szereg szkoleń z zakresu produkcji żywności najwyższej jakości, ale też pokazuje jakie skutki niesie za sobą spożywanie fast foodów. Gospodarstwa agroturystyczne w Południowym Tyrolu bazują właśnie na idei powolnego celebrowania posiłków, przygotowanych według tradycyjnych receptur z lokalnych produktów najwyższej jakości.
Slow food, a także slow city (miasto, w którym życie toczy się spokojnie, z poszanowaniem dla lokalnych tradycji) dotarło również do Polski. Coraz więcej miast promuje się poprzez przestrzeganie zasad tej idei. Łatwo je rozpoznać po symbolu ślimaka, który jest wspólny dla wszystkich miast na świecie należących do ruchu Cittaslow.
Jeśli ktoś jeszcze nie ma planów na spędzenie ferii zimowych, a nie chce marnować tego czasu w domu, wyjazd do Włoch w okolice Tyrolu będzie świetnym pomysłem. Wciąż można znaleźć wolne pokoje w urokliwych domach na farmie, z widokiem na przepiękne górskie szczyty i skosztować przysmaków prosto od producenta.
Źródło: podroze.se.pl