Emeryci sprzedali dom i ruszyli w podróż życia. Diagnoza była początkiem problemów
Gdy na horyzoncie pojawiła się perspektywa rychłej emerytury, ta para podjęła wielkie ryzyko. Sprzedali swój dom, kupili kampera i wyruszyli w podróż po świecie. Ich eskapada została jednak nagle przerwana, a nieoczekiwana diagnoza zmusiła ich do powrotu do kraju, w którym nie mają już gdzie mieszkać.
Rak dla większości z nas brzmi jak wyrok. Aż trudno sobie wyobrazić, co czuje człowiek, który usłyszał taką diagnozę w środku podróży swojego życia, dla której pozbył się całego majątku, łącznie z domem. Jednak ani on, ani jego żona, nie załamują się i są przekonani, że już za chwilę wrócą na trasę i odwiedzą kolejne niesamowite miejsca. Ta historia chwyta za serce.
Sprzedali dom, aby podróżować po świecie
Tina ma 58 lat, a jej mąż Kevin 65. Mają dwoje dorosłych dzieci i do pewnego momentu prowadzili całkiem zwyczajne życie . Na progu emerytury zdecydowali się jednak na wyjątkowo odważny krok, bo jak mówią, dotarło do nich, że "mają więcej lat za sobą, niż przed sobą" i tych, które im pozostały nie zamierzają marnować.
Czytaj więcej: Polacy przekroczyli granicę wstydu. O tym, co zrobili, mówi cała Chorwacja
Wydarzeniem, które popchnęło ich w stronę odważnej decyzji, była śmierć przyjaciela Kevina, który nie zdążył nacieszyć się domem kupionym we Francji, bo zmarł na zawał w trakcie przeprowadzki.
W 2017 roku sprzedali więc swój dom w Leeds w West Yorkshire w Anglii za kwotę 218 tys. funtów. Pozbyli się też większości swojego majątku, kupili kampera i ruszyli w drogę, chociaż Tina miała sporo wątpliwości:
Byłam bardzo niepewna. Nigdy nawet nie mieszkałam w kamperze, a co dopiero mówić o podróżowaniu w nim po całym świecie.
- ale już po chwili dodaje:
Czuliśmy, że zamykamy drzwi do jednego życia i otwieramy drzwi do innego. To było takie fantastyczne uczucie.
Emeryci podróżują z plecakami po całym świecie
Na początku Kevin i Tina poruszali się głównie po Europie. Zwiedzili Hiszpanię, Włochy i Chorwację , gdzie dojeżdżali swoim kamperem, a następnie porzucali auto na rzecz plecaków i wędrowali dalej pieszo. Później zdecydowali się na dużo dalsze wyprawy. Odwiedzili Meksyk, Wietnam i Chiny . Podróżowali przez Patagonię, wspinali się na lodowce Islandii i jeździli na wielbłądach na Saharze.
Czytaj więcej: Turyści na plaży w Ostrowie nie mieli skrupułów. Już o 9:12 dali do wiwatu
W 2018 roku zdecydowali się pozbyć swojego kampera, bo szybko się okazało, że wcale nie jest im potrzebny. Ich prawdziwą miłością stały się wędrówki z plecakiem. Podróż marzeń przerwały jednak problemy zdrowotne Kevina .
Tina wspomina moment, w którym po raz pierwszy pomyśleli, że powinni wracać:
Byliśmy w Maroku w styczniu, gdy Kev powiedział, że ma niepokojące objawy – myślał, że to hemoroidy, ale kupiłam mu leki przeciwgrzybiczne w lokalnej aptece, które nie zadziałały.
Rak przerwał podróż emerytów dookoła świata
Tina opowiada:
Zrozumieliśmy, że musimy wrócić do domu i to dokładnie sprawdzić. Gdy wróciliśmy do Wielkiej Brytanii w marcu, poszliśmy do lekarza i dowiedzieliśmy się, że Kev ma raka.
Ta diagnoza spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Od razu zaczęli się martwić o to, gdzie będą mieszkać podczas leczenia Kevina, skoro swój dom w Leeds sprzedali. Tina zdawała sobie sprawę, że jej mąż potrzebuje spokojnego miejsca do odpoczynku w trakcie chemioterapii. Nie mieli też zbyt dużo czasu na szukanie rozwiązania, bo guz Kevina rósł z dnia na dzień .
Na szczęście znaleźli się ludzie chcący pomóc im w tej trudnej sytuacji. Kevin zaczął chemioterapię 1 lipca i już teraz razem z żoną planuje kolejne podróże, gdy tylko poczuje się lepiej. Wygląda na to, że choroba w ogóle go nie załamała . A może to właśnie perspektywa dalszych wojaży daje mu taką siłę?
"Nigdy nie odkładaj życia na później"
Kevin wydaje się nie przejmować trudną diagnozą i perspektywą długiego leczenia. Nie żałuje też decyzji o sprzedaniu majątku i ruszeniu w świat u boku swojej żony:
Gdybyśmy 10 lat temu nie podjęli decyzji, że chcemy zobaczyć więcej świata, jakbym się teraz czuł? Pracowałbym całe życie, czekając na emeryturę w lipcu, tylko po to, by usłyszeć "masz raka".
Kevin i Tina są pewni, że leczenie skończy się sukcesem i nie mogą się doczekać, kiedy wrócą na trasę . Rzeczywiście mają taką szansę, bo rak odbytu, który zdiagnozowano u mężczyzny, jest uleczalny. Optymizm tej starszej pary powinien być dla nas cenną lekcją. A drugą lekcję przekazuje wszystkim sam Kevin, który mówi:
Moim przesłaniem jest, aby nie odkładać życia, myśląc "zrobię to później". Jak mówi stare przysłowie: "co możesz zrobić jutro, zrób dziś", bo jutro może wcale nie nadejść.
Źródło: https://www.mirror.co.uk
Zobacz także:
Romans na all inclusive w Turcji. Polka zdradza taktyki podrywu, na które lepiej uważać
Zerwana elewacja, powalone drzewa. Tornado zmiotło ich dorobek życia w kilka sekund
Seniorze, nie przepłacaj w sanatorium. Dzięki tej sztuczce zaoszczędzisz nawet 200 zł