Ekstremalna susza na Sycylii. Ludzie protestują, a oszuści handlują wodą za setki euro
"Chcemy wody!" – krzyczą mieszkańcy Caltanissetty. W pobliskiej osadzie Niscima wody nie ma już prawie od półtora miesiąca. Sycylia mierzy się z największym kryzysem od lat, a upały, podczas których temperatura przekracza 40 stopni, tylko pogarszają sytuację.
Na brak wody narzekają turyści, ale prawdziwym dramatem jest dla lokalnych mieszkańców. W sycylijskich miastach wprowadza się racjonowanie wody, a na kryzysie chcą zarobić oszuści, którzy oferują wodę z cystern w astronomicznych cenach.
Susza na Sycylii
To najgorszy kryzys wodny w ostatnich latach.
- mówi burmistrz Agrigento Franco Micciché i wydaje rozporządzenie o zakazie poboru wody pitnej do mycia chodników i samochodów, podlewania ogródków i zasilania fontann i basenów. W Palermo obowiązuje racjonowanie wody, a w 100 sycylijskich gminach wprowadzono różne ograniczenia.
Czytaj więcej: Po co turyści w Chorwacji zabierają ocet na plażę? Problem z roku na rok jest coraz większy
Na Sycylii zawsze było gorąco i sucho. Dotkliwe susze pojawiają się tutaj coraz częściej w ostatnich latach. Ale to, co dzieje się teraz na włoskiej wyspie, to prawdziwy kataklizm.
Wody nie ma w kranach, wysychają jeziora i rzeki. Pojawiają się problemy z nawadnianiem upraw, przez co już teraz rolnictwo odnotowuje poważne straty. Z punktu widzenia turystów, to może być zaledwie niedogodność, ale dla lokalnych mieszkańców, to tragedia.
Protesty na Sycilii
Długie tygodnie praktycznie bez dostępu do wody sprawiły, że ludzie mają dość i wychodzą na ulicę. Caltanissetta to jedno z najbardziej dotkniętych suszą miast. W pobliskiej Nisimie wody nie ma już od ponad 40 dni. W mieście zawiązał się komitet obywatelski pod nazwą "Chcemy wody". Mieszkańcy miasta z transparentami o tej samej treści protestowali na miejskim placu.
Ludzie są przekonani, że winę za tragiczną sytuację ponoszą władze. Bo chociaż nie mają wpływu na upał czy globalne zmiany klimatyczne, to powinni lepiej zarządzać, chociażby niesprawnymi rurociągami. Sycylijczycy narzekają na dostawy wody, która dociera do nich zbyt rzadko. A biznes w tej tragedii wyczuli już oszuści.
Czytaj więcej: Na plaży w Łebie jak w Egipcie. Turyści natychmiast ruszyli z aparatami, uchwycili coś niesamowitego
Nielegalny handel wodą na Sycylii
Lokalne władze zapewniają cysterny z wodą, ale jest ich po prostu za mało. W Agrigento woda przyjeżdża co 15 dni, w Ravanusa jeszcze rzadziej – nawet do 20 dni. W całej Sycylii pojawiają się za to nielegalne cysterny, z których oszuści sprzedają wodę okolicznym mieszkańcom. Ceny są wysokie i rosną z dnia na dzień.
"Na czarnym rynku" kupują wodę także restauracje, płacąc nawet 400 euro za ilość, która z trudem zaspokaja potrzeby biznesu na jeden dzień.
Kolejny komitet obywatelski powstał we wspomnianym wcześniej Agrigento. Jego członkowie napisali do prezydenta Włoch Sergio Matterellego, który pochodzi właśnie z Sycylii. Opowiedzieli mu o tym, z jakimi problemami muszą się mierzyć każdego dnia i zaapelowali o podjęcie jakichkolwiek działań.
Zobacz także:
Turyści uciekali w popłochu, doszło do wielkiej eksplozji. Dookoła nagle zrobiło się czarno
Nowa fala żaru nadciąga nad Europę. Już za kilka dni tropikalny skwar dotrze też do Polski
30 tys. euro za przeprowadzkę do Włoch. Jeden z piękniejszych regionów czeka na turystów