Drożyzna w Pieninach. Polscy turyści uciekają do słowackich atrakcji
Czy górale z Pienin mają powody do niepokoju w tegoroczne wakacje? Według nich coraz mniej polskich turystów decyduje się na jedną z popularniejszych atrakcji. Powodem ma być wkradająca się do tego rejonu drożyzna.
Coraz droższa popularna atrakcja w Pieninach zniechęca turystów do korzystania z niej. Jej cena jest na tyle wysoka, że Polacy decydują się na słowackie usługi.
Wzrosły ceny u flisaków. Spływ Dunajcem w Pieninach droższy o 19 proc.
“Turystów oczywiście jest bardzo dużo, bo trwają wakacje, ale generalnie jednak jest ich chyba mniej niż w latach poprzednich. Jest bardzo prawdopodobne, że wpłynęła na to nasza wiosenna decyzja o podniesieniu cen biletów wstępu na tratwy. Zostaliśmy do tego zmuszeni, bo urosły nam koszty, ale ludzie mówią nam wprost, że nasza atrakcja jest dla nich powoli zbyt droga” - mówią w rozmowie z redakcją Onetu flisacy z Pienin.
Czy faktycznie panuje taka drożyzna, o jakiej mówią polscy turyści? W tegoroczne wakacje ceny spływu Dunajcem wzrosły o 19 proc. Za bilet normalny i ulgowy na krótszą trasę ze wsi Sromowce Wyższe do Szczawnicy trzeba zapłacić 99 i 69 zł. Natomiast koszt spływu dłuższą trasą, kończącą się w Krościenku nad Dunajcem, wynosi 119 i 79 zł. Jak podaje Onet, czteroosobowa rodzina będzie musiała wydać na tę atrakcję aż 336 zł.
Polscy turyści narzekają na drożyznę. Wolą korzystać z usług flisaków na Słowacji
Wielu polskich turystów uważa, że po polskiej stronie Dunajca panuje spora drożyzna. Z tego względu większość z nich decyduje się na spływ organizowany przez słowackich flisaków. Ten rejs jest znacznie krótszy od tego w Polsce, ale za to bardziej malowniczy i przede wszystkim tańszy. Na stronie Stowarzyszenia Pitników z Dunajca, cena biletu dla osoby dorosłej wynosi 80 zł. Natomiast dzieci i seniorzy zapłacą 57 zł.
“Spływ zrobił się dziś naprawdę drogą imprezą dla najbogatszych. Spływaliśmy tratwami w zeszłym tygodniu. Nie powiem, jest to niesamowita przygoda z pięknymi widokami. Ale wydaliśmy na to całą rodziną ponad 500 zł. To sporo. Kolejny raz bym się nie zdecydowała wydać takich pieniędzy” - mówi dla Onetu Marta, turystka z Głogowa.
Górale z Pienin sądzą, że głównie niższe ceny zachęcają polskich turystów do korzystania z usług słowackich flisaków. Przez wizję tańszego spływu nie patrzą na mniejsze bezpieczeństwo czy krótszą trasę. Większe zainteresowanie nie uszło uwadze Słowaków.
“Na łodziach, które codziennie odpływają z naszej strony rzeki, nawet 80 proc. wszystkich pasażerów stanowią Polacy. Ci ludzie wolą zapłacić mniej i nie przeszkadza im, że trasa spływu jest krótsza. My cen w tym roku praktycznie nie podnieśliśmy. Dzięki temu mamy więcej gości i ostatecznie i tak zarobimy więcej” - uważa Mirolav, jeden ze słowackich flisaków.
Spływ Dunajcem w Pieninach na krajowej liście UNESCO
Sezon na spływ Dunajcem w Pieninach zaczyna się 1 kwietnia i kończy 31 października. Ta tradycja jest praktykowana od XIX w. Odpowiada za nią Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich, do którego należą pienińscy górale. Zostało ono utworzone w 1934 r. W ubiegłym roku ze spływów skorzystało 295 tys. turystów.
Dzięki wieloletnim staraniom flisaków, 28 czerwca minister kultury Piotr Gliński wpisał spływ Dunajcem na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kultury UNESCO. Widnieją na niej również takie tradycje jak wyścigi kumoterek na Podhalu oraz Barbórka świętowana przez górników na Górnym Śląsku.
Źródło: Onet