10-latek padł ofiarą rekina w wakacyjnym raju. Tajemnicze kulisy sprawy
Archipelagi to idealne miejsca na rajskie wakacje. Najczęściej mogą się one pochwalić cudowną słoneczną aurą, wysokimi temperaturami i pięknymi plażami. Niestety nawet w takich okolicznościach przyrody czasami dochodzi do wypadków.
Jeden z nich miał miejsce w poniedziałek 15 stycznia na Bahamach. Podczas nurkowania w zbiorniku z rekinami, jeden z nich zaatakował 10-letniego chłopca.
Atak rekina na 10-latka na Bahamach
O sprawie od kilku dni informują amerykańskie media. Do pogryzienia 10-latka z Maryland miało dojść w ośrodku Blue Adventures na wyspie Atlantis Paradise Island w poniedziałek ok. godziny 16 czasu lokalnego.
Chłopiec został ugryziony w prawą nogę, o czym poinformowała miejscowa policja. 10-latka od razu przewieziono do szpitala, gdzie zajęli się nim lekarze. Jego stan określany jest jako stabilny.
Na wszystko patrzyli trenerzy
Jak podaje CBS News, w momencie ataku z chłopcem przebywali przedstawiciele Blue Adventures. "Instruktor nurkowania i przewodnik nurkowy byli w wodzie z gościem, gdy doszło do zdarzenia i natychmiast udzielili pomocy medycznej" – poinformowała w środę w oświadczeniu firma Stuart Cove's, która organizuje nurkowanie z rekinami w tym regionie.
Lokalne media dodają, że nie jest jasne, czy oprócz trenerów, na miejscu zdarzenia byli również rodzice dziecka. Wiadomo jednak, że w tym resorcie nigdy nie doszło do podobnego zdarzenia. A możliwość nurkowania z rekinami jest tam dostępna od 2006 roku.
Lokalne władze nie zdradzają szczegółów sprawy
Pewne jest, że po incydencie z udziałem 10-latka ośrodek będzie nieczynny. Wznowienie działalności będzie możliwe dopiero po zakończeniu śledztwa.
Kulisy zdarzenia na razie pozostają niejasne. Nie wiadomo nawet, jaki gatunek rekina ugryzł chłopca. "Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sytuacją, w której jakikolwiek obywatel USA doznaje krzywdy za granicą i jesteśmy gotowi zapewnić wszelką odpowiednią pomoc konsularną" – przekazał w oświadczeniu przesłanym CNN rzecznik Departamentu Stanu USA. Dodał on również, że ze względu na ochronę prywatności poszkodowanego i jego rodziny nie będzie udzielał dalszych komentarzy.