Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze okiem turystów polska europa świat poradnik podróżnika archeologia quizy
Turysci.pl > Polska > "Znalazłem się w środku tatrzańskiego piekła". Mijają cztery lata od tragicznej burzy na Giewoncie
Marlena Kaczmarek
Marlena Kaczmarek 22.08.2023 08:27

"Znalazłem się w środku tatrzańskiego piekła". Mijają cztery lata od tragicznej burzy na Giewoncie

Giewont
fot. Maciej Dubel / Shutterstock

22 sierpnia 2019 r. nad Tatrami przeszła burza, która zapisała się na smutnych kartach historii polskich gór. W wyniku licznych wyładowań atmosferycznych zginęło aż pięć osób, a 157 zostało rannych. Dziennikarz, który był wówczas pod Giewontem opowiedział, jak ten dzień wyglądał z jego perspektywy. 

Czwartek 22 sierpnia 2019 r. Tego dnia Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzegał przed ryzykiem wystąpienia burz w Tatrach. Nie wszyscy jednak zdawali sobie wówczas sprawę z nadchodzącego niebezpieczeństwa. 

Jesienna pogoda w Tatrach

Dziennikarz Onetu Arkadiusz Płachta był tego dnia w Tatrach. Jak wspomina, kierowca busa do Kuźnic stwierdził, że "można spokojnie wychodzić w góry". W powietrzu miała unosić się wówczas jesienna aura. 

"Wyruszając na szlak, na bieżąco obserwowałem radary burz i opadów [...]. Kiedy znalazłem się w pobliżu Polany Kalatówki, zaobserwowałem na mapach szybko tworzącą się chmurę burzową dokładnie nad Giewontem. Była to dla mnie lampka alarmowa. Po kilku minutach usłyszałem pierwszy donośny grzmot" - relacjonował Arkadiusz Płachta. Dziennikarz dodał, że turyści nie zdawali sobie sprawy z nadchodzącego niebezpieczeństwa i kontynuowali wędrówkę w wyższe partie gór. 

Dramatyczna burza nad Giewontem

Dziennikarz schronił się w rejonie Kalatówek. Wspomina scenę, gdy jedno dziecko zaczęło płakać ze strachu i prosić matkę o schronienie się przed burzą. Kobieta jednak nic sobie nie zrobiła z lamentu swej pociechy i nakazała piąć się ku górze. 

Burza stopniowo się rozprzestrzeniała. "Nie była gwałtowna. Nie wiało, nie padał grad. Pojawił się za to rzęsisty deszcz, a co kilka minut w ziemię ciskały pioruny. Tak przerażających grzmotów, jak wtedy, nigdy jeszcze nie słyszałem. Przypomniały wybuchy bomb" - opisywał Płachta. 

Tragiczne wydarzenia na Giewoncie

"Gdy deszcz osłabł, a burza przemieściła się dalej, nad Podhale, niemal od razu wzdłuż szlaku zaczęły przemieszczać się służby na sygnale" - kontynuował dziennikarz. 

Płachta dodał, że już wtedy zgromadzeni czuli, że stało się coś poważnego. Wiele osób po ustaniu burzy zaczęło schodzić na dół. Byli też jednak tacy, którzy - mimo wyczuwalnych kolejnych rozładowań - postanowili wznowić wędrówkę. 

Wszyscy, którzy byli tego dnia na Giewoncie znaleźli się w potrzasku. W wyniku porażenia piorunem śmierć poniosło pięć osób, cztery po stronie polskiej i jedna po stronie słowackiej. Rannych zostało 157 osób. Dziennikarz stwierdził, że najprawdopodobniej korzystanie z aplikacji pogodowej uratowało mu życie. "Na bieżąco śledziłem rozwój burz i wiedziałem, że może być niebezpiecznie" - dodał. 
Za: Onet