"Zakazy to dla miejscowych. Turysta może więcej". W Zakopanem mają dość
Turyści niekiedy zwyczajnie za nic mają zakazy, a te na Gubałówce notorycznie są łamane. Najgorzej jest w sezonach wysokich, czyli podczas ferii zimowych i w okresie wakacyjnym. Mieszkańcy Podhala mają już dość.
“Jeżdżą jak zwykle po zwykłej drodze, stają gdzie chcą”- żali się lokalny pracownik w rozmowie z “Tygodnikiem Podhalańskim”.
Jak wjechać na Gubałówkę? Pracownikom wolno więcej
O tym, że Zakopane jest jednym z najbardziej popularnych polskich miast zwłaszcza na zimowy urlop, nie trzeba wiele mówić. Mimo że zdaniem niektórych podczas tegorocznego sezonu nie ma tam tyle turystów co w ubiegłym roku, to wciąż jest tłoczno. Największym zainteresowaniem cieszą się oczywiście słynne Krupówki i Gubałówka. W przypadku tej drugiej atrakcji Polacy nieraz naginają zasady i łamią zakazy, by ułatwić sobie dotarcie na szczyt. W jaki sposób? Otóż decydują się na wjazd samochodem.
Jak podaje “Tygodnik Podhalański”, w grudniu 2023 roku owe zasady nieco się zmieniły, na korzyść pracowników. Na ul. Stanisława Zubka wiodącą grzbietem Gubałówki mogą wjeżdżać autem w godzinach 18 wieczorem - 9 rano. Każdy z nich posiada wydany przez urząd miasta identyfikator. Taki przywilej nie dotyczy jednak zwykłych mieszkańców i gości.
Turyści notorycznie łamią zakaz na Gubałówce
Głos w sprawie zabrał jeden z tamtejszych mieszkańców i pracowników. “Weźmie się ktoś w końcu za to wjeżdżanie na Gubałówkę? Pomimo zakazu turyści jeżdżą jak zwykle po zwykłej drodze, stają gdzie chcą. My pracownicy i właściciele musieliśmy załatwiać wjazdówki. Jak zwracamy uwagę parkującym, że stoją przed budkami, mają pretensje” - mówi mężczyzna w rozmowie z “Tygodnikiem Podhalańskim”.
“Zakazy to dla miejscowych. Turysta może więcej. Przecież jest gościem, a tych przepisy nie obowiązują” - komentuje problem “Tygodnik Podhalański” w żartobliwym poście na Facebooku.
Karygodne zachowanie w Tatrach
Historia nie raz pokazała, że nie wszyscy potrafią uszanować tatrzańskie tereny. Niektórzy, będąc na szlaku, wprost nie mogą się powstrzymać i pozwalają sobie na więcej swobody. Niedawno “Tygodnik Podhalański” otrzymał nagranie, na którym widać, jak pewien turysta zapalił papierosa na szczycie Kościelca, po czym wyrzucił go na ziemię i zadeptał. Jak relacjonowali świadkowie, mężczyzna ignorował wszelkie uwagi i palił i śmiecił przez całe 18 km szlaku.
Źródło: “Tygodnik Podhalański”
Zobacz też: Puchar Świata w Sapporo. Chaos w czasie konkursu