4 dziwactwa, które znają tylko pasażerowie Ryanaira i WizzAir. Można oszaleć
WizzAir, podobnie jak Ryanair, to jedne z najbardziej popularnych, europejskich linii lotniczych. Pasażerowie wybierają je przede wszystkim ze względu na niską cenę. Podróże po Europie jeszcze nigdy nie były tak łatwo dostępne dla wszystkich.
Turyści wybierający tych przewoźników muszą jednak być przygotowani na różne specyficzne sytuacje, których mogą być świadkami podczas korzystania z ich usług.
1. WizzAir i Ryanair nie latają na główne lotniska
Kto z nas nie chce latać po Europie za stosunkowo niską cenę? Chyba nie ma wśród nas takich osób. Paryż, Londyn, Sztokholm czy Oslo to kierunki, które oferują nam budżetowi przewoźnicy. Kiedy jednak przyjrzymy się dokładniej miejscu, gdzie znajduje się lotnisko, na którym wysadzi nas samolot WizzAira czy Ryanair może okazać się, że miejsce to z wymienionymi wcześniej miastami może mieć niewiele wspólnego. Podpierając się przykładami, lotnisko Beauvais-Tillé, które dumnie nazywane jest przez linie lotnicze lotniskiem Paryż-Beauvais od stolicy Francji oddalone jest o ponad 80 kilometrów. Jeszcze większa odległość od głównego miasta dzieli port lotniczy Sandefjord-Torp, na którym lądują turyści chcący odwiedzić Oslo. Po wylądowaniu do stolicy Norwegii pasażerowie będą musieli dojechać jeszcze... 120 kilometrów.
2. Nigdy nie możesz być pewien, ile właściwie kosztować cię będzie dany lot
Wybierając przelot WizzAirem lub Ryanairem, zwracamy uwagę na niską cenę biletu, którą oferują obaj przewoźnicy w stosunku do konkurencji. Podana na ich stronie początkowa cena za przelot nijak jednak ma się do rzeczywistości. Cennik za usługę możliwości wzięcia ze sobą na pokład bagażu podręcznego, a także pierwszeństwa wejścia na pokład waha się w zależności od daty podróży, odległości czy sezonu. Przez to większość pasażerów rezygnuje z dodatkowego bagażu i decydują się na podróż jedynie z małą torbą. Największy problem w tym, że z roku na rok limit bagażu, który przysługuje każdemu turyście w ramach zakupionego biletu jest coraz mniejszy. Za wszelkie usługi dodatkowe trzeba płacić, cena końcowa jest więc ostatecznie o wiele wyższa, niż ta, która nas skusiła na początku.
3. Mam pierwszeństwo wejścia na pokład, muszę stać w kolejce dłużej niż pozostali pasażerowie bez pierwszeństwa
W sytuacji, gdy podróżni zdecydują się jednak na zakup dodatkowego bagażu, a także tzw. priority boarding, często muszą oni stać w kolejce do bramek dłużej niż pozostali bez pierwszeństwa. To bardzo częste historie pasażerów tanich linii, z którymi nie muszą zmagać się ludzie wybierający innych przewoźników. Wynika zwykle z tego, że więcej jest osób z wykupionym pierszeństwem, niż bez niego.
4. Może Pan się zamienić... czyli "gorące krzesła"
W wielu krajach na całym świecie istnieje towarzyska zabawa, popularna przede wszystkim na weselach. W dużym skrócie opiera się ona na wymianie miejsc pomiędzy uczestnikami. W Wielkiej Brytanii nazywa się ją musical chairs (muzyczne krzesła), w Niemczech: Reise nach Jerusalem (podróż do Jerozolimy), we Francji Je vais au marché (chodzenie rynkiem). W Polsce to po prostu gorące krzesła. W taką grę lubią zabawić się także pasażerowie tanich linii.
Jeszcze kilka lat temu, gdy w samolotach budżetowych przewoźników miejsca nie były numerowane, często byliśmy świadkami prawdziwych sprintów na pokład. Pasażerowie biegli, by jak najszybciej zająć wymarzone przez siebie miejsca. W momencie, kiedy obie tanie linie wprowadziły numerację miejsc, biegi na pokład się skończyły, jednak cały czas wśród pasażerów można zaobserwować sytuację prób wymiany swojego siedzenia na inne. W samolocie często możemy usłyszeć prośby pasażerów, którzy w zamian za swoje miejsce przy oknie proszę o to od strony alejki, ponieważ w rzędzie obok siedzi matka, żona czy znajomi. Zdarzają się też takie sytuację, że jeden turysta z rzędu trzeciego prosi o wymianę z innym, który siedzi w rzędzie trzynastym. Jednak są one mniej spotykane.
źródło: fly4free.pl