Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze polska świat poradnik podróżnika quizy
Turysci.pl > Świat > Wioska, jakiej nie znałeś. Wszyscy mieszkańcy mają tę samą chorobę. "Świat ich nie rozumie"
Alicja  Cembrowska
Alicja Cembrowska 16.08.2024 19:13

Wioska, jakiej nie znałeś. Wszyscy mieszkańcy mają tę samą chorobę. "Świat ich nie rozumie"

Holandia, De Hogeweyk
Fot. hogeweyk.dementiavillage.com/YouTube/Vox

De Hogeweyk z pozoru jest małym miasteczkiem, jak każde inne – jest tu miejski placyk, supermarket, teatr, salon fryzjerski, pub i kawiarnia, a także 23 domy mieszkalne. W rzeczywistości to kompleks nazywany “wioską demencji” – to właśnie tę chorobę mają mieszkańcy.

De Hogeweyk – niezwykły projekt w Holandii

Holandia to kraj znany z innowacyjnych rozwiązań i pragmatyzmu w podejściu do problemów. Nie dziwi zatem, że to właśnie tutaj, około 20 km od Amsterdamu, powstał niezwykły projekt – wioska De Hogeweyk, pionierska inicjatywa, która zapewnia kompleksową opiekę nad osobami z demencją.

Co wyróżnia to miejsce? Przede wszystkim fakt, że pracownicy (lekarze, pielęgniarki, opiekunowie) starają się sprawić, by mieszkanie w ośrodku było jak najbardziej zbliżone do zwykłego, codziennego życia. Dlatego mieszkańcy robią zakupy, pomagają w przygotowaniu posiłków, piją kawę w kawiarni, chodzą do teatru. Personel nosi odzież codzienną, by oddalić wrażenie opieki klinicznej.

Domy na terenie kompleksu są natomiast tak zaprojektowane, by odzwierciedlały styl mieszkańców i kojarzyły się z tym, co jest dla nich ważne. Każdy zamieszkuje 6-7 osób. Jeden jest dopasowany do tych, którzy zawsze kochali sztukę, kino i teatr, inny – gromadzi osoby, w których życiu istotne miejsce zajmuje religia, kolejny zajmują osoby związane z Indonezją i byłymi Holenderskimi Indiami Wschodnimi. Chodzi o to, by jak najbardziej zbliżyć się do warunków, w jakich osoba z demencją żyła wcześniej i dać jej możliwość poczucia się, jak w dawnym otoczeniu.

Wnętrza budynków różnią się wystrojem czy proponowaną muzyką, a ich lokatorom serwowane są różnorodne posiłki. Każdy ma swoją dużą sypialnię, a salon, kuchnia i jadania są przestrzeniami wspólnymi.

Pomysłodawczynią modelu zbiorowej opieki nad chorymi w otoczeniu osób dotkniętych tą samą chorobą jest Yvonne van Ammerongen. 

Czytaj więcej: Przełamały kolejną barierę. Giganty płyną ku Bałtykowi 

Wioska demencji w Holandii

Pierwsze pomysły na stworzenie wioski pojawiły się w 1992 roku w tradycyjnym domu opieki Hogewey. Po analizach i badaniach oceniono, że tym, co najlepiej działa na osoby z chorobą Alzheimera lub demencją, jest normalność. To ona powinna być ponad wszystkimi aspektami w domach opieki. Zauważono również, że ludzie na ogół wolą wchodzić w interakcje z tymi, którzy mają podobne pochodzenie, doświadczenia, wartości i sposób myślenia. Obiekt otwarto w 2009 roku.

"Chcemy umożliwić ludziom jak najbardziej normalne życie, jakie znają jeszcze z dawniejszych czasów” – mówi Yvonne van Ammerongen w rozmowie z Deutsche Welle. Menadżerka wioski tłumaczy, że mieszkańcy z zaawansowaną demencją „nie rozumieją świata, który ich otacza”. Jako przykład podaje codzienną sytuację ze sklepu, gdy osoba z demencją wejdzie po zakupy, ale zapomni za nie zapłacić.

"Wtedy dochodzi do przykrych sytuacji, bo wzywa się policję itd. Kiedy w naszym supermarkecie ktoś coś weźmie, nie płacąc, nie jest to żadnym problemem. Sprzedawca kontaktuje się z opiekunem tej osoby i mówi mu, co pacjent ‘kupił’. Wtedy albo butelka wina trafia z powrotem do sklepu, albo, jeżeli klient ją chce zatrzymać, wpisywana jest na rachunek, który reguluje potem rodzina” – opowiada.

Kameralny klimat ośrodka – na jego terenie mieszka ponad 150 osób – sprawia, że pracownicy znają mieszkańców, ich zwyczaje i potrzeby. Pacjenci natomiast dostają tyle swobód, ile to możliwe. 
 

Dużo swobody i normalności – doskonałe efekty

Jak podkreśla w wywiadzie Yvonne van Ammerongen, ośrodek nie jest otoczony murem, ale domy rozmieszczone są w taki sposób, że stanowią swego rodzaju ogrodzenie. Do dyspozycji mieszkańców jest rozległy teren do spacerowania, promenada i park. “Ruch i światło dzienne są bardzo ważne dla chorych na demencję. Poza tym wciąż mają socjalne kontakty. Ponieważ tak dużo ludzi jest na dworze, wciąż się spotykają” – mówi ekspertka.

Jest tylko jedno wejście do wioski i jest ono strzeżone. Wszak dla osoby z demencją samodzielne jej opuszczenie wiąże się z wieloma zagrożeniami. "Oni nie wiedzą, jak funkcjonuje świat na zewnątrz. Jeżeli faktycznie chcą gdzieś się udać, organizujemy kogoś, kto będzie im asystował” – tłumaczy Yvonne van Ammerongen.

Dodaje, że taki system opieki dodaje ludziom wigoru, sprawia, że więcej się ruszają, zachowują aktywność i dłużej utrzymują dobrą kondycję. Pozytywny wpływ daje się również zauważyć w kwestii sprawności umysłowej. Mieszkańcy wykonują obowiązki, pomagają w kuchni, nakrywają do stołu, biorą udział w lekcjach śpiewu czy chodzą na robótki ręczne. 

Jak jednak podkreśla ekspertka, nie jest tak, że w magiczny sposób w wiosce demencja przestaje być demencją. Osoby, które żyją na terenie ośrodka, podobnie, jak inni chorzy, miewają gorsze dni, problemy z agresją, chorują na depresję.

"Nie ma na to żadnego uniwersalnego środka. Psycholodzy i pracownicy socjalni rozpracowują każdy indywidualny przypadek. Ale nie mamy z tym zbyt wielu problemów, ponieważ nasi podopieczni narażeni są na mniej irytacji i nie ogranicza się ich swobód” – opowiada menadżerka. Wyjaśnia również, że nieprawdą jest, że w wiosce stosuje się mniej leków (m.in. uspokajających) niż w innych ośrodkach pomocowych.

Do De Hogeweyk trafiają osoby z ciężkimi przypadkami demencji, nie da się ich wyleczyć, jednak priorytetem jest zapewnienie wysokiej jakości życia, zabiegów fizjoterapeutycznych i profesjonalnej opieki lekarskiej, w którą włączona jest również farmakoterapia.

W odpowiedzi na krytykę tego modelu opieki Yvonne van Ammerongen mówi: "Świat nie rozumie ludzi z demencją i nie jest im zbyt przyjazny. Więc my postanowiliśmy stworzyć takie miejsce, gdzie się ich dobrze traktuje i zapraszamy do nas ludzi z zewnątrz, którzy tu chętnie przychodzą. Na przykład rodziny z małymi dziećmi, mieszkające w pobliżu, przychodzą, żeby dzieci mogły się tu bawić. Inni przychodzą do restauracji albo do teatru”.

Czytaj więcej: "Dostają piany, bo odwaga im dopisuje". Rezydentka z Grecji gorzko o Polakach na all inclusive