"Więcej niż zakładały modele". W nocy fala nadeszła na Wrocław, walczyły nie tylko służby
Wyczekiwana we Wrocławiu fala kulminacyjna, która jest spowodowana powodziami na południu Polski, w nocy z 18 na 19 września zaczęła docierać do miasta. Okazało się, że modele przygotowane przez IMGW-PIB wskazywały na mniejszą ilość wody, niż faktycznie nadeszła.
Wrocław przygotowywał się na falę kulminacyjną
Już od kilku dni Wrocławianie z prezydentem miasta Jackiem Sutrykiem na czele oraz specjalnie powołanym sztabem kryzysowym planowali, jak najlepiej zabezpieczyć tereny przy Odrze. Stan wody w rzece miał wzrastać z godziny na godzinę, a najbardziej niebezpieczna sytuacja miała nadejść wraz ze środkiem tygodnia. Tak też się stało, bowiem pierwsze oznaki fali kulminacyjnej dały o sobie znać w nocy ze środy na czwartek.
Od kilku dni trwały wzmocnienia wałów, przygotowywanie worków z piaskiem i zabezpieczanie posiadłości. W akcji brały udział nie tylko służby, ale także sami mieszkańcy, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i zawalczyli o dobro miasta.
Wizja „polskiego Nostradamusa”. Wilk z Kłodzka miał być znakiem. Wystarczyło, by wszyscy wstrzymali oddechDo Wrocławia dotarło więcej wody niż przwidywano
Mieszkańcy Wrocławia chcąc pomóc służbom, w wielu miejscach nie spali przez całą ubiegłą noc, pilnując, by woda nie przekroczyła przygotowanych zabezpieczeń. Niestety jak podały oficjalne strony magistratu fala powodziowa na Odrze okazała się wyższa niż prognozowało IMGW-PIB. Na szczęście to nie zaważyło o losach miasta i udało się utrzymać ją w ryzach.
Władze miasta uspokajają jednak, że wyższy poziom wody niż zakładano, nie oznacza, że na chwilę obecną dzieje się coś złego. Nie odnotowano przypadków, które jasno świadczyłyby o przelewaniu się Odry. Wszystko jest pod stałą kontrolą ekspertów.
Ciężka noc we Wrocławiu
Najtrudniejszym zadaniem dla Wrocławian ubiegłej nocy było utrzymanie wałów przeciwpowodziowych na Marszowicach, gdzie w pewnym momencie zaczęło robić się niebezpiecznie. Na szczęście współpraca służb i mieszkańców miasta się opłaciła, ponieważ udało się temu zaradzić. Na miejscu był również prezydent Jacek Sutryk.
Najnowsze raporty opublikowane w sieci świadczą o tym, że woda w kranach jest zdatna do picia, a zbiorniki retencyjne są w pełni sprawne. Nie występuje również zagrożenie pod wiaduktami, a Port Północ i Port Południe pracują zgodnie z planem.