Tych ryb nie zamawiaj nad morzem. Polacy wciąż dają się złowić, tylko się rozczarujesz
Jak Morze Bałtyckie to musi być i rybka. Polacy wprost nie wyobrażają sobie bez niej urlopu. Problem w tym, że wielu daje się nabrać na słowa kelnerów i zamiast świeżej ryby, w rzeczywistości otrzymują mrożoną. Jakich gatunków powinieneś unikać? Podpowiadamy.
Ceny za rybę nad Morzem Bałtyckim. Turyści nieraz przepłacają
Przede wszystkim ceny. Wszyscy doskonale wiemy, że nad polskim morzem, chcąc zjeść rybę, trzeba zapłacić sporo pieniędzy. Oprócz samej ryby, w zestawie zwykle jest jeszcze surówka i frytki. Taki obiad może opiewać na kwotę w wysokości nawet kilkadziesiąt złotych czy 100 zł lub więcej.
Zdarza się, że czasem przepłacamy i nawet nie dostajemy świeżego dania. Niektórzy turyści nie mają o tym pojęcia, a restauratorzy tę niewiedzę tylko wykorzystują, by zarobić. Dlatego, jeśli zależy ci na świeżości, lepiej upewnij się, które ryby pływają w Bałtyku.
Jaką rybę zjeść nad polskim morzem?
Chcąc zjeść świeżą rybę w nadmorskim kurorcie, najlepiej wybrać: sandacza, flądrę, śledzia, szprota, węgorza lub łososia bałtyckiego. W przypadku tych gatunków jest duże prawdopodobieństwo, że ryby niemal dopiero co zostały złowione.
Oprócz tego, od 1 sierpnia rybacy mają pozwolenie na połów turbota, zatem po 31 lipca, kiedy gatunek traci okres ochronny, można śmiało zamówić go w restauracji.
Gdy zamówisz te ryby w restauracji nad polskim morzem, dostaniesz mrożone
Często w menu w restauracjach nad Bałtykiem można dostrzec dorsza. Nie każdy jednak wie, że od 2020 roku w naszym rejonie jest całkowity zakaz połowu tego gatunku. Oznacza to, że zamawiając tę rybę, nie będzie ona świeża. Z pozostałych lepiej unikać też: halibuta, morszczuka, mintaja, łososia oraz pangę.
Czytaj też: Huk i nagle wyskakują z zarośli. Plażowicze w Krynicy uciekają w popłochu przed nimi