Tragedia na Podhalu. Dziecko pomogło ratować tonącego
Wystarczyła chwila nieuwagi. Do tragicznego wypadku doszło na basenie w Nowym Targu. Mężczyzna tonął, niezauważony przez resztę gości czy obsługę pływalni. Poszkodowany znajduje się obecnie w stanie śpiączki. Nikt nie zawiadomił policji w związku z tym zdarzeniem.
Przez ponad dwie minuty żaden z ratowników nie zauważył nieprzytomnego mężczyzny w basenie. Ostatecznie, to dziecko w końcu zaalarmowało o zdarzeniu.
Nieprzytomny mężczyzna pod wodą
W środę po godzinie 18 na miejskiej pływalni w Nowym Targu znajdowało się dużo osób. W tym czasie odbywał się trening Akademii Aktywności Ruchowej. Nieprzytomnego mężczyznę zauważyła 13-letnia dziewczynka, która brała udział w zajęciach.
Z relacji znajomego rodziny wynika, że na początku dziewczynka pomyślała, że mężczyzna nurkuje, ale gdy zauważyła, że pozostaje w tej samej pozycji po zrobieniu okrążenia, szybko powiadomiła swojego trenera. To właśnie trenerzy z Akademii Aktywności Ruchowej (AAR) wyciągnęli nieprzytomnego z wody. Na basenie była obecna dwójka lekarzy, którzy natychmiast rozpoczęli reanimację, wykonując techniki "usta usta" i masaż serca. Nastąpiła również próba użycia defibrylatora, który okazał się mieć zepsutą baterię.
Stan mężczyzny
Według nieoficjalnych doniesień, po przeglądzie nagrania z monitoringu ustalono, że mężczyzna był nieprzytomny w wodzie przez dwie minuty osiem sekund. Mężczyzna został przewieziony do szpitala.
Według informacji uzyskanych prawie tydzień po wypadku, mężczyzna nadal pozostaje w śpiączce. Znajduje się on na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej (OIOM) w stanie ciężkim. Pomimo prób wybudzenia, nie odzyskał świadomości. “Rokowania są niepewne” - podaje Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu.
Monitoring basenu
Dyrektor zapewnia, że ratownicy byli na swoich miejscach w tym czasie, co zostało potwierdzone po przejrzeniu monitoringu. Krzysztof Łapsa dodaje, że jeden z instruktorów rzeczywiście przyniósł urządzenie AED (automatyczny defibrylator zewnętrzny) na halę basenu. Jednakże używanie go na mokrej nawierzchni, przy mokrym ciele, nie jest bezpieczne. Mogłoby to spowodować porażenie prądem osób uczestniczących w akcji ratunkowej.
Dyrektor podkreśla, że w momencie przybycia pogotowia osoba poszkodowana miała puls. Mężczyzna był stale pod kontrolą ratowników oraz lekarzy obecnych na pływalni.
Dalsze losy basenu
“Zawsze myślałem, że kiedy wysyłamy nasze dzieci na basen, to są tam bezpieczne, a tu się okazuje, że nie do końca” - podsumowuje informator portalu 24.tp.pl. Twierdzi, że dzieci, które były na basenie w trakcie wypadku, przeżyły szok. Niektóre z nich nie chcą już chodzić na basen.
Krzysztof Łapsa uspokaja i zapewnia, że miejski basen jest bezpieczny. “Ratownicy pływalni starają się realizować swoje zadania w sposób zapewniający bezpieczeństwo. Zarządzam MCSiR od sześciu lat. Pomimo bardzo dużego zainteresowania naszym basenem, pierwszy raz mamy do czynienia z tak nieszczęśliwym wypadkiem. Oczywiście analizujemy zaistniałą sytuację, aby uniknąć takich wypadków na przyszłość” - zaznacza.