Samolot wyleciał z Warszawy i zawrócił. Zatrzymano 8 osób. Niepojęte, czego się dopuścili
Samolot PLL LOT, który w niedzielę wystartował z Warszawy do Newark w Stanach Zjednoczonych, został zawrócony na stołeczne lotnisko. Powodem był fałszywy alarm bombowy na pokładzie. Policja zatrzymała 8 osób.
Fałszywy alarm bombowy
Incydent dotyczy rejsu LO11 z Warszawy do Newark w Stanach Zjednoczonych. Samolot PLL LOT wystartował z lotniska Chopina, jednak został zawrócony w związku z potencjalnym zagrożeniem.
"Policjanci z Legionowa i OPP zatrzymali osiem osób podejrzewanych o wywołanie fałszywego alarmu bombowego na pokładzie samolotu lecącego z Warszawy do USA. To mężczyźni w wieku od 23 do 60 lat" – przekazała w niedzielę na platformie X stołeczna policja.
Czytaj także: "Nigdy nie podchodź na plaży do tych koszy". Turyści nad Bałtykiem nie mają o tym pojęcia
Samolot zawrócony do Warszawy
Informację o tym, że samolot musiał wrócić do Warszawy, jako pierwsze podało RMF FM. "Po otrzymaniu sygnału o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie samolotu wykonującego rejs z Warszawy do Newark w Stanach Zjednoczonych, kapitan zgodnie z procedurą podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie. Samolot wylądował i zostały uruchomione przez służby lotniskowe i państwowe odpowiednie czynności" – przekazały służby prasowe PLL LOT reporterowi RMF FM.
Rzeczniczka Lotniska Chopina w Warszawie Anna Dermont potwierdziła w rozmowie z TVN24, że "do służb lotniskowych wpłynęła informacja o możliwym niebezpiecznym ładunku na pokładzie samolotu do Newark". Dodała, że uruchomiono odpowiedni procedury.
Pasażerowie z pokładu zostali bezpiecznie ewakuowani. LOT poinformował o odwołaniu rejsu i zmianie rezerwacji pasażerów na inne połączenia.
Głupi żart?
Obecnie trwają czynności w kierunku artykułu 224a kk: "kto, wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób, lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Warto przypomnieć, że nawet, jeśli wydaje nam się, że żartowanie o nielegalnych substancjach czy przedmiotach na lotnisku czy w samolocie, jest doskonałym pomysłem, to na ogół podróżnych czekają z tego względu poważne konsekwencje. Obsługa obiektów i załogi samolotów traktują takie tematy bardzo poważnie, wszak chodzi o bezpieczeństwo tysięcy osób.
Czytaj także: Pilot nie wpuścił Polaków na pokład samolotu do Meksyku. Wszystko przez głupi żart
Czytaj także: Te słowa postawiły służby w Poznaniu na nogi. 32-latek natychmiast skreślony z listy pasażerów
Czytaj także: Miał lecieć na Ibizę, a nie wyszedł z Lotniska Chopina. "To już kolejna taka sytuacja w przeciągu kilku dni"