Policzył ceprów w Zakopanem. Szokująca metoda i zaskakujący wynik
W sezonie zimowym ubiegłego roku, zwłaszcza w styczniu Zakopane odwiedziły tłumy turystów. Wraz z początkiem 2024 roku miasto nie cieszyło się jednak aż tak dużym zainteresowaniem. Sprawdził to jeden z lokalnych przedsiębiorców na podstawie paragonów.
Dzięki wizytom turystów w publicznej toalecie porównał liczbę gości w stolicy polskich Tatr.
Turyści w Zakopanem. W zeszłym roku było lepiej
Do Zakopanego przyjeżdżają turyści w zasadzie przez cały rok, podczas ferii zimowych przybywają tam jednak prawdziwe tłumy. Widać to chociażby po słynnych Krupówkach, czy okolicznych stokach. Ubiegły rok okazał się jednak znacznie bardziej owocny dla górali.
Jak podaje “Tygodnik Podhalański”, jeden z lokalnych przedsiębiorców znalazł sposób, by policzyć, ilu gości rzeczywiście odwiedzanie to miasto. Sprawdził to na podstawie wizyt w publicznej toalecie zlokalizowanej przy Krupówkach. Okazało się, że w styczniu 2023 roku paragonów było 4292. Oczywiście mężczyzna zaznaczył, że to tylko szacunkowa liczba.
Ferie zimowe w Zakopanem. Ile przyjechało turystów w styczniu 2024?
Znacznie gorzej wypadł pierwszy miesiąc 2024 roku. Okazało się, że przedsiębiorca naliczył ponad 400 paragonów mniej. Dokładna liczba to 3886. “Cena tylko nieznacznie wzrosła - została powiększona o wskaźnik inflacji. Mamy więc spadek liczny wydanych paragonów, nie jest on jednak duży i wynosi niecałe 10 proc.” - mówi mężczyzna w “Tygodniku Podhalańskim”.
“To wskaźnik specyficzny, trzeba go więc traktować trochę z przymrużeniem oka” - dodaje. Turystów jednak z pewnością było znacznie więcej, biorąc pod uwagę fakt, że nie każdy z tamtejszej toalety publicznej skorzystał.
Ceny w Zakopanem
Choć Zakopane uwielbiają tysiące Polaków, to jednak niektórzy wolą omijać je szerokim łukiem, bo wiedzą, że na miejscu wydadzą mnóstwo pieniędzy. Wysokie ceny można zaobserwować nie tylko na słynnych Krupówkach, parkingach przed popularnymi atrakcjami, ale i na Gubałówce. Jeszcze niedawno pisaliśmy o tym, jakie ceny zastała na górze jedna z turystek.
Czytelniczka portalu Onet.pl pokazała cennik gorących napoju w jednym ze stoisk. Wynikało z niego, że za kawę należy zapłacić 14 zł, herbatę 12 zł, gorącą czekoladę od 18 do 36 zł, a za grzane wino od 20 do aż 40 zł. - Podziwiam rodziny z dziećmi, przecież tu trzeba wydać majątek! My i tak robiliśmy sobie śniadania w pokoju, mieliśmy czajnik i lodówkę. Lubimy narty po polskiej słowackiej stronie, ale następnym razem wynajmiemy chyba domek z kuchnią i będziemy gotować - mówiła cytowana przez portal Onet kobieta.
Źródło: “Tygodnik Podhalański”, Onet