"Po prostu nie mogę uwierzyć". Uwielbiane przez Polaków lotnisko masowo odwołuje loty przez... COVID-19
Pandemia koronawirusa sparaliżowała światową turystykę. Choć od blisko dwóch lat podróżujemy niemalże bez ograniczeń, a obowiązkowe maseczki są tylko wspomnieniem, to choroba nadal istnieje. I niestety znów uderza w podróżników.
Wszyscy dobrze pamiętamy czasy lockdownu, obowiązkowych testów i niemalże zamkniętych lotnisk. Niestety z powodu wrześniowego ataku koronawirusa ucierpiało aż 8 tys. pasażerów lotniska, na które podróżują dziesiątki tysięcy Polaków.
Paraliż na lotnisku w Londynie. Odwołują kilkadziesiąt lotów dziennie
Jak informuje "Independent", z powodu ataku koronawirusa w wieży kontroli lotów, niemożliwe było zapewnienie pełnej obsługi. Mniejsza liczba kontrolerów oznaczała, że aby utrzymać bezpieczeństwo w ruchu powietrznymi, konieczne jest odwołanie części połączeń.
Właśnie dlatego z lotniska Londyn-Gatwick tylko w poniedziałek 25 września nie odleciało kilkadziesiąt samolotów. Głównymi ofiarami byli pasażerowie niskokosztowej linii easyJet. Przypomnijmy jednak, że to właśnie na tym lotnisku lądują samoloty Wizz Aira i easyJet startująca z Krakowa.
8 tys. pasażerów miało problemy przez koronawirusa
Z danych, do których dotarło "Independent" wynika, że easyJet był zmuszony do odwołania aż 42 tras. Na liście znalazły się m.in. tak popularne kierunki jak Belfast, Edynburg, Genewa, czy Paryż. Swoje loty odwoływali również inni przewoźnicy. W sumie tylko w poniedziałek uziemionych zostało ok. 8 tys. pasażerów.
To jednak nie był koniec kłopotów. Okazuje się, że loty, które uniknęły odwołania, były znacznie opóźnione. Zdarzało się, że samoloty startowały nawet siedem godzin później, niż planowano. W związku z tym wielu pasażerów musiało szukać alternatywnych połączeń z sąsiednich lotnisk, co oznaczało dodatkowe wydatki. Te najczęściej nie były małe.
"Po prostu nie mogę uwierzyć" – grzmi pasażer lotniska w Londynie
– Po prostu nie mogę uwierzyć w brak planu awaryjnego ze strony NATS na wypadek choroby personelu i w to, że to się powtarza – przyznał w rozmowie z "Independent" Daniel Wilkes, który o tym, że jego lot do Edynburga zaplanowany na 19:15 jednak się nie odbędzie, dowiedział się o 20:40. Katie Williams miała lecieć z Londynu do Amsterdamu. Żeby wrócić do domu, musiała kupić bilet na samolot British Airways za 666 funtów, czyli ok. 3,6 tys. zł.
W związku z chorobą jednej trzeciej załogi kontrolerów (nie wszyscy mają COVID-19), władze lotniska podjęły decyzję, że od poniedziałku 25 września do niedzieli 1 października dziennie obsługiwanych będzie jedynie 800 startów i lądowań. Oznacza to, że w sumie odwołane zostaną aż 164 połączenia. To prawdziwy cios dla drugiego największego lotniska w Wielkiej Brytanii.
"Podjęte przez nas dzisiaj działania oznaczają, że nasze linie lotnicze mogą realizować niezawodne programy lotów, co daje pasażerom większą pewność, że nie spotkają się z odwołaniem lotów w ostatniej chwili" – przekazał w oświadczeniu dla "Reutersa" Stewart Wingate, szef lotniska Londyn-Gatwick.